wtorek, 15 listopada 2016

"Powiało nudą" w Łomiankach - podsumowanie gali...

Za Nami przedostatnia już tegoroczna gala boksu w Polsce i tym samym przedostatnie podsumowanie z cyklu "Na Gorąco". Od razu przepraszam za sporą zwłokę, ale udało mi się wyjechać na prawie tydzień wykorzystując długi weekend. Ponad tydzień opóźnienia to sporo, zdaje sobie z tego sprawę, ale tak wyszło i - mam nadzieje - więcej zdarzać się nie będzie. Za Nami gala w Łomiankach pod banderą grupy Tymex Boxing i AG Promotions i kilka ciekawych nazwisk - Brodnicka, Sęk, Syrowatka... 
Niestety, nie ma co tym razem ukrywać, że było to widowisko stojące na bardzo słabym poziomie. 



Kilka słów oceny:

Pierwszy na ringu pojawił się nowy "gwiazdor" grupy i swego rodzaju ewenement, Paweł Rumiński. Świetny amator kapitalnie wprowadził się na zawodowe ringi i tworzy swoją niesamowitą historię. W debiucie w 6 sekund ciężko znokautował Siarheia Krapshylę w październiku, by na początku listopada w 9 sekundzie zakończyć walkę z Vladimirem Fecko. Dwa występy, dwa nokauty i 15 sekund aktywności między linami łącznie. To musi robić wrażenie, ale jednocześnie odkłada na bok ocenę zawodnika. Wszak jedyne co możemy powiedzieć o Rumińskim to to, iż znakomicie czuje dystans i jest piekielnie skuteczny. Oby tak dalej.



Co można nowego napisać o Oleksandrze Sidorenko? Zawodniczka w każdym swoim występie prezentuje ten sam, wysoki poziom, ale nie ma też fajerwerków, pomijając jakość dotychczasowych rywalek. Sasha robi swoje, wykorzystuje bardo dobre wyszkolenie techniczne i punktuje rywalki jednocześnie walcząc bardzo asekuracyjnie. Ukrainka wygrała swoją piątą walkę, w której nie oddała rywalce ani jednej rundy. Czas najwyższy na konkretniejszą rywalkę dla Sidorenko, chociażby Elfi Philips, niedawna przeciwniczka Ewy Brodnickiej.



Walka Marcina Siwego z Michaelem Sprottem to miało być jedno z najciekawszych aspektów gali w Łomiankach. Z jednej strony po prostu słaby Polak, z drugiej wyboksowany lecz doświadczony Brytyjczyk. Sprott ostatnich pięć walk przegrał przed czasem, w tym aż cztery z nich w pierwszej rundzie. Aż prosiło się, by "siąść" na rywalu, pójść na otwartą wymianę i efektownie zakończyć walkę. Siwy jednak chyba zna swoją wartość, swoje atuty i braki. Nie zaryzykował i po nudnej walce tylko wypunktował Sprotta. Dla Polaka to i tak największy sukces w karierze, ale ta walka pokazała też, że z tej mąki chleba nie będzie absolutnie. Planowana walka Siwego z Adamem Kownackim może się zakończyć bardzo źle. Marcin powyżej pewnego poziomu już nie zaboksuje. Moim zdaniem jego kariera sięgnęła zenitu.




Michał Syrowatka - przykład pięściarza, który traci swój najlepszy czas poprzez konflikt z promotorami. Niby oficjalnie żadnego konfliktu nie ma, ale gołym okiem widać, że jego kariera stoi w miejscu podobnie jak w przypadku Kamila Łaszczyka. Zawodnik chce walczyć częściej, z coraz lepszymi rywalami, a tym czasem jeździ po Łomiankach i bije się z gościem, który nawet nie wygląda na pięściarza. Takim był właśnie niejaki Norwin Galo z Nikaragui. Jaki sens jest ściągać człowieka z drugiego końca świata, który prezentuje tak drastycznie niski poziom? Tego nie wie nikt. Michał oczywiście dopisał do swojego rekordu zwycięstwo przed czasem, ale wyraźnie nie był zadowolony z całej tej walki i z tego, co wyprawia się z jego karierą. Dla Michała krokiem milowym miał być nokaut na Michale Chudeckim, ale nic nie poszło za tą efektowną wygraną. Dwie walki z Rafałem Jackiewiczem również miały być początkiem czegoś nowego, ale po nich byli tylko Andrei Staliarchuk i wspomniany Galo. Syrowatka ma 28 lat, walczy trzy razy w roku, ale potrzebuje wyzwań. A tych póki co jak na lekarstwo...



Największy przegrany gali w Łomiankach to bez wątpienia Dariusz Sęk. Wszystko szło w sumie zgodnie z planem do czasu jego walki z Mustafą Chadlioui. Marokańczyk stanął na wysokości zadania, natomiast Darek dał występ znacznie poniżej oczekiwań, co spowodowało wyrównaną walkę, która zdecydowanie była najlepsza tego wieczoru. Niestety, ambitnie walczący Chadlioui nie wypuścił swojej szansy z rąk i zepsuł nieco rekord Polakowi. Sędziowie wytypowali remis, jednak Sęk dobrze wie, że tą walkę mógł także przegrać. Totalnie przy okazji wygłupił się sędzia Arkadiusz Małek przyznając aż trzy remisowe rundy, dodatkowo tylko jedną z ośmiu przyznając na korzyść Marokańczyka. Potwierdza się opinia, ze Dariusz Sęk dużo lepiej prezentuje się w teoretycznie cięższych walkach. Znakomicie bił się z Robinem Krasniqi, świetnie z Shefatem Isufim, a bardzo słabo z Yevgeni Makhteienko czy teraz Mustafą Chadlioui. Trzeba wziąć pod uwagę jedną rzecz - Darek ma już 30 lat i 30 walk na koncie. Czas na większe wyzwania, nawet kosztem porażek. 



Walka wieczoru - co tu można ciekawego powiedzieć? To samo co zwykle w przypadku Ewy Brodnickiej. Pajacowanie na ważeniu, stroje z bali przebierańców na ubogich, a później w ringu można zasnąć oglądając jej poczynania. Zastanówmy się, jak teraz brzmi tekst, który słyszeliśmy przed walką: "Walka z Anitą Torti to najbardziej wyczekiwana walka kobiet w historii". Absurd. Tak jak wspominałem wcześniej, najbardziej była ona wyczekiwana tylko przez samą Włoszkę. W Łomiankach było podejście numer 3 do tej konfrontacji, jednak między linami było okropnie nudno. Brodnicka to nie materiał na dobrą pięściarkę. Moim zdaniem to materiał na "Kubę Wojewódzkiego w spódnicy". Gołym okiem widać, że bardziej interesuje ją show, pokazanie swojego obfitego biustu, śmiesznych przebrań. Przypominam sobie wywiad Brodnickiej z serwisem Ringpolska.pl, kiedy Polka miała pretensje o to, portal nie pisał o jej walce z Torti. Pani Ewo, ale o czym tu pisać? Owszem, można zrobić zestawienie przedziwnych charakteryzacji na ważeniach, promowania agresji stając oko w oko z przeciwniczkami, ale jeśli nie idzie to w parze z formą w ringu to pozostaje tylko niesmak. Niestety Ewa Brodnicka w ringu straszliwie nudzi, wystawianie jej w walkach wieczoru to swoisty strzał w kolano. Klasyczny samobój.





Zawsze w tym miejscu znajduje się kilka słów podsumowania, jednak w tym przypadku nie ma za bardzo czego podsumowywać. Szkoda Łomianek, bo to właśnie tam miała miejsce chyba najsłabsza gala boksu w Polsce w 2016 roku. Oby jak najmniej takich.



Zdjęcia pochodzą ze stron polsatsport.pl, bokser.org, promotion.tymex.pl.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz