poniedziałek, 23 stycznia 2017

Artur Szpilka czyli klasyczny przykład przerostu formy nad treścią...

Szanuję gościa! Naprawdę go szanuje, bo pomimo sporych życiowych zawirowań, stanął mocno na nogi i nie daje sobie w kaszę dmuchać. Szanuje go także za to, że się nie boi - wierzę, że naprawdę wyszedłby do każdego, tak jak zapowiada. Szanuje go za przywiązanie do ojczyzny, za to że pomimo "ciepłego kurwidołka" w Stanach, planuje powrót do kraju, wybudowanie domu i osiedlenie się w Polsce. Ale nie szanuje go za słowa. Za słowa, które zdecydowanie za często padają z jego ust bez pokrycia. On sam wie, że głupią gadką można całkiem sporo osiągnąć, doprowadzić do walki za duże pieniądze. Różni się to jednak od "robienia z gęby dupy", a Arturowi do tego niestety już coraz bliżej...


Do czego zmierzam...
Ano do tego, że nasz (rzekomo) najlepszy polski ciężki próbuje naśladować niepokonanego Tysona Fury'ego, byłego mistrza Świata. Nie sposób jednak nie zobaczyć różnicy, nie w tekstach a w ich pokryciu. Kiedy Fury mówił światu, że obskoczy Wladimira Kliczkę, po prostu to zrobił. Kiedy Artur Szpilka mówi, że zrobi komuś dziecko, prędzej faktycznie uda mu się taki trik, niż dopadnie go w ringu... Niestety.

"Szpilka" od samego początku był pyskaty. To przykład chuligana z podwórka, który od najmłodszych lat szukał okazji, by wykorzystać swoje pięści. Nie znam go osobiście, ale wnioskuje, że był typowym chłopakiem z bramy, który miał frajdę w momencie, gdy podbił komuś oko. Z biegiem czasu zaczęła się pewnie "edycja piłkarska" - jak wielu mu podobnych nie interesowały go mecze, drużyna, zawodnicy i klub. Interesowało go, jak ubić "kibica" drużyny przeciwnej. Mówi się, że boks wyciąga młodych chłopców do lepszego świata i taką szansę dostał właśnie Artur. Pobyt w więzieniu raczej niewiele go nauczył. Wyszedł jeszcze bardziej pewny siebie, chociaż z opowiadań pewnych osób można usłyszeć, że nie było mu tam lekko. 


Więzienie dało mu jeszcze coś innego - pakując się za kraty Artur był szczypiorkiem. Wychodząc, dużym ciężkim. "Wyprostował" sylwetkę, waga została i od razu wskoczył na inny poziom finansowy. Czy jednak nauczył się szacunku do drugiego człowieka? Wątpię. Dziecko robi co drugiemu swojemu rywalowi, ale nic za tym nie idzie...


Trzeba mu przyznać, że wykrzyczał sobie na twitterze pojedynek z Bryantem Jenningsem. Oj, co on Amerykaninowi nie miał zrobić.. Jak się skończyło? Artur dwukrotnie lądował na deskach, aż pod koniec walki został zastopowany. Ciężko mu było sięgnąć Jenningsa, a co dopiero mówić o zrobieniu mu jakiejkolwiek krzywdy. 




Ile gorzkich słów wypowiadał w stronę Tomka Adamka, tego się nie da zliczyć. Czy się to komuś podoba czy nie, Adamek to już legenda polskiego boksu i jeden z najlepszych w historii. Szpilka doprowadził do walki z nim i ją wygrał, ale to nie zmienia faktu, że "Góralowi" jeszcze nie dorasta do pięt. I nigdy pewnie nie dorośnie. 


Wreszcie Wilder. "Zamierzam skopać mu tyłek", "On ma nogi jak patyczki, połamie mu je", "Wilder przede mną uciekł", "Mogłem go skasować na konferencji", "Wilder będzie musiał przełknąć gorzką pigułkę", "Zniszczę go!" - pamiętacie te nagłówki przed 16 stycznia 2016 roku? Artur walczył lepiej niż się spodziewano, ale i tak zakończył walkę w pozycji poziomej po piekielnie ciężkim nokaucie. 
Ja rozumiem, że trzeba gadać, żeby podsycić atmosferę, ale większy szacunek budzą Ci, którzy to robią, nic wcześniej nie mówiąc niż Ci, którzy mówią, a później nie robią...



Polak nie pojawił się jeszcze w ringu od walki z Wilderem. Niedawno minął rok. W międzyczasie "Szpila" miał przynajmniej dziesięciu rywali, którym "zrobiłby dziecko", "wybił boks z głowy", "pokazałby na czym polega ten sport", a ostatnio "rozwaliłby ryj". 
Artur, z czym do ludzi? 
Najpierw pokaż między linami, że potrafisz zrobić te wszystkie rzeczy, o których mówisz, a później się wypowiadaj. Klasyczny przykład przerostu formy nad treścią. Coś, czego najbardziej nie lubię w boksie. 


Po porażce z Wilderem Szpilka bardzo chętnie chciał dobrać się do Charlesa Martina. Później za cel obrał sobie Chrisa Arreolę. Następny był Travis Kauffann, którego Artur "puknąłby w cytrynę". W międzyczasie Artur wpadł na pomysł, że chętnie wystąpi na Olimpiadzie w Rio De Janeiro. Po Igrzyskach miał pokazać swoje "myczki" Erikowi Molinie i bardzo chciał walki z "BurgerKingiem" Jarrellem Millerem. Powrót na ring planowany był na październik, później listopad, następnie na styczeń. Dalej nic jednak nie wiadomo. Grono potencjalnych rywali powiększyło się o Dominika Breazeale'a, Geralda Washingtona i Amira Mansoura. Kiedy "Szpilę" z walki z Breazeale'em "wyrzucił" Izu Ugonoh, to właśnie jego wziął sobie za cel. Jest przekonany o swojej wyższości, a swoje dopowiedział jeszcze Tomasz Babiloński, który ośmieszył się mówiąc, że Szpilka zmiótłby Izu z ringu. Ugonoh nie znokautował tylko trzech swoich rywali, ale Pan Babiloński... nie widział ani jednego ciosu Izu. Kiedy odwołano walkę Artura, na którego miejsce wskoczył Ugonoh, wydawało się, że czarnoskóry Polak będzie ostatnim "wyimaginowanym" rywalem Szpilki. Niestety. Swoją walkę w Stanach wygrał niedawno Adam Kownacki i oczywiście Artur chętnie "przetestowałby jego szczękę" nazywając dodatkowo "sympatycznym grubaskiem". To jeszcze nie koniec - David Haye wczoraj zapowiedział, że stoczy jeszcze około 5 walki i zajmie się promotorką. Nie byłby sobą Artur Szpilka, jakby nie wypowiedział się na ten temat. "Z przyjemnością rozwaliłbym ryj Haye'owi!" - serio? Artur, z całym szacunkiem, ale walka prawdopodobnie skończyłaby się podobnie jak z Wilderem rok temu. 


Tak się czasem zastanawiam, czy Artur Szpilka nie robi z siebie w świecie boksu pośmiewiska. Każdego by pokonał, każdemu by pokazał to i tamto. Jego ulubione słowo to "BYM". Rzeczywistość jest jednak taka, że Artur nie walczy. Nie wiadomo, z czyjej winy, ale nie walczy. Mi osobiście byłoby trochę wstyd, jakbym miał tyle gadać i niczego nie podpierać ringową formą, ale ja nie nazywam się Artur Szpilka...

10 komentarzy:

  1. 100% się zgadzam. Szpila to nadmuchany balonik.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje Wam obu za pozytywne komentarze i zapraszam do lektur częściej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak już jest, trzeba dużo gadać żeby mieć hajs, jaki jest taki jest, nie ważne co gadają ważne że gadają i właśnie robisz tak czy siak mu promo.

      Usuń
    2. Ale ja wcale nie zaprzeczam, że robię mu promocję :) Ja lubię tego chłopaka i życzę mu jak najlepiej. Napisałem tylko to, co myśle...

      Usuń
  3. 100% PRAWDA SUPER PODSUMOWANIE

    OdpowiedzUsuń
  4. Serdecznie dziękuje i zapraszam do komentowania częściej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Racja kolego , lepiej nie da się ująć tematu (-; Dodałbym jeszcze tani lans z drogimi zabawkami typu zegarek , łańcuch.. na fejsie itp . Oraz zdecydowanie za dużo zawracania głowy np odzieżą patriotyczną czy dietami... Wszystko tylko nie solidny , w skupieniu trening.. Przegra jeszcze jedna walkę i te ``biznesy`` padną. Chłopak rozmienia się na drobne zamiast wziąść się za solidną robotę , a na biznesy przyjdzie czas...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nie chciałem ruszać jego prywatnego życia i tego co na sobie nosi. To jego kasa i jego decyzje co sobie za nią kupuje. Ja bym tylko chciał, żeby pokazał w ringu coś przynajmniej tak aktywnego, jak jego "podjazdy" do innych pięściarzy..

      Usuń
  6. Aaaa co do Izu ----> Warunki (jak Wilder) w każdym parametrze lepsze niż Szpilka. Za pół roku zmiecie Szpilkę z ringu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. T.Babiloński jest odwrotnego zdania :)
      Ja myślę, że już teraz Izu jest w stanie pogonić Artura. Ciekawy jestem jego walki z Dominikiem Breazeale'm i liczę, że ją wygra w dobrym stylu..

      Usuń