poniedziałek, 30 stycznia 2017

"Uczciwy przestępca" - życie Tomasza Garguli...

Urodzony 13 września 1974 roku. W tym roku skończy już 43 lata. Dalej aktywny sportowo, chociaż patrząc na jego ostatnie wyniki, raczej powinien skończyć już tą przygodę. A przygód w swoim życiu miał wiele... - Tomasz "Tomera" Gargula.


Urodzony sportowiec - tak mówiono o nim od wczesnych lat. Łapał się każdego sportu i w każdej jego dyscyplinie dawał sobie radę. Urodzony w Nowym Sączu chłopak zaczął od kajakarstwa górskiego. Od początku jego największą pasją były jednak sporty walki. Początkowo padło na kick-boxing, gdzie odniósł największe sukcesy. Mało kto jest świadomy, że Gargula to były mistrz Świata i mistrz Europy w zawodowym kick-boxingu. Pomimo tak dużych sukcesów, Tomasz narzekał na brak pieniędzy, co ostatecznie skłoniło go do zmiany dyscypliny na boks. To własnie w boksie miał w końcu zacząć zarabiać godziwe pieniądze. Szybko zorientował się, że w amatorskim boksie też nie ma szans na wybicie - toczył dwie walki w miesiącu za które dostawał maksymalnie kilkaset złotych. W jednym z wywiadów zdradził, że wygrana walka wyceniana była na 300zł, a porażka na 50zł. Łatwo więc policzyć, ile dało się zarobić w najlepszej i najgorszej opcji.


Postawił na zawodowstwo. Zadebiutował w 2000 roku, w którym zdążył stoczyć pięć pojedynków. Nieco ponad rok od zawodowego debiutu był już międzynarodowym mistrzem Polski w wadze super półśredniej. Pomimo dość wątpliwej jakości kolejnych rywali, Gargula wpadł w oko potężnemu menedżerowi ze Stanów Zjednoczonych, Gary'ego Show'owi, który miał ochotę zabrać Polaka ze sobą do USA. "Tomera" miał tam sparować z takimi zawodnikami jak Fernando Vargas. Co więcej, planowana była ponoć gala, na której Gargula miał zmierzyć się z Felixem Trinidadem. Po raz kolejny jednak okazało się, że Tomasz nie miał szczęścia do ludzi. Nowosączanin boksował pod banderą grupy należącej do jednego z groźnych ludzi mafii, którego tuż przed planowanym wyjazdem pięściarza wsadzono za kratki. Tomasz Gargula musiał obejść się smakiem, został na lodzie, bez pieniędzy...


Gargula kochał boks, ale widział też, że nie ma szans utrzymać rodziny z marnych pieniędzy. Mógł rzucić ten sport i pójść do normalnej pracy, ale miłość do sportów walki zwyciężyła. Wielu ekspertów wróżyło mu dużą karierę, w co Tomasz uwierzył. Został w boksie, a pieniądze musiał zarobić w inny sposób - uwierzył w szemrane interesy ludziom z półświatka i wplątał się w ryzykowną grę. Ci ludzie umożliwili pięściarzowi zarobienie dużych pieniędzy w krótkim czasie i chociaż Tomasz wiedział, że to co robi, jest nielegalne i prędzej czy później przyjdzie dzień, w którym wszystko wyjdzie na jaw, wszedł w to. W końcu wpadł. Gargula został zatrzymany na początku 2004 roku. Był szefem gangu narkotykowego, przemycającego towar do Norwegii. W sądzie po raz kolejny miał pecha - ówczesny minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro "uprawiał" wtedy tzw. "pokazowe procesy". Za podobne przestępstwa groźni bandyci dostawali 3-5 lat w więzieniu. Garguli zasądzono ich aż 15...

Brutalnie zakończona została rozwijająca się pięściarska kariera. "Tomerę" zamknięto gdy był niepokonany. Miał na koncie 15 zwycięstw i 1 remis. Miał 30 lat. Wyrok całkowicie przekreślił jego karierę, gdyż po wyjściu byłby już 45-latkiem. Tomasz nie był przykładem typowego więźnia. On od początku doskonale wiedział co robi i co ryzykuje. W odosobnieniu przemyślał wszystko, zrozumiał i zaczął robić wszystko, by opuścić celę "przed czasem"... Ostatecznie mu się to udało, za dobre sprawowanie wyrok skrócono z 15 do 11 lat. Gargula wyszedł w 2015 roku w wieku 41 lat. Postanowił od razu wrócić do sportu, gdyż za kratami przystąpił do programu "Resocjalizacja przez sport", codziennie trenował i był w dobrej formie. W ciągu dwóch miesięcy pokonał Sebastiana Wywalca i Sebastiana Skrzypczyńskiego. Chwile później dostał ogromną szansę występu na gali Polsat Boxing Night. Jego rywalem był Maciej Miszkiń. Gargula przegrał pojedynek, po raz pierwszy schodził w ringu pokonany. 


Na początku ubiegłego roku skrzyżował jeszcze rękawice z Andrzejem Sołdrą i po równej walce dwóch sędziów opowiedziało się za wygraną Tomka. Później jednak przyszły już gorsze dni, tygodnie i miesiące. "Tomera" zaczął seryjnie przegrywać, do tego w dość słabym stylu. Zawsze mówił o sobie, że ma twardą głowę i bardzo trudno go znokautować. Niestety, wiek zrobił swoje i teraz praktycznie każdą walkę Gargula kończy na deskach. 
Wyjazd do Moskwy na walkę ze Stanislavem Kashtanovem był krótki. W drugiej rundzie było już po walce. Dwa miesiące później kolejny zagraniczny wyjazd - tym razem do Francji. Hassan N'Dam N'Jikam również zakończył walkę przed czasem, w siódmej rundzie.
W grudniu nastąpiło apogeum - Tomasz Gargula przegrał na punkty na gali w swoim rodzinnym Nowym Sączu z Łotyszem, Raimondsem Sniedze. Sniedze wygrał dotychczas 11 pojedynków w 42 występach. 


2017 rok "Tomera" rozpoczął od wyjazdu do Danii. Tam miał spotkać się z niepokonanym w 12 walkach Stefanem Haertelem. Co ciekawe, Niemiec ani razu nie wygrał przed czasem, co zdarza się niezwykle rzadko. To właśnie po tej walce Tomasz powinien zastanowić się nad zakończeniem swojej kariery. Haertel już w pierwszej rundzie zaskoczył Polaka, a w ósmej zaliczył swój pierwszy wygrany przed czasem pojedynek. Niestety, był to nokaut na 42-letnim już Garguli...


Tomasz po wyjściu z więzienia mówił, że 11 lat w zamknięciu wykończyło go od strony fizycznej. Psychicznie było w porządku, bo była przy nim ukochana żona i córka. Narzekał jednak na zrujnowany organizm. Cały czas odczuwał te lata spędzony za kratami, gdzie zapomnieć można o zdrowym odżywianiu, ćwiczeniach i relaksie. Dla pieniędzy zdecydował się nawet na epizod w mieszanych sztukach walki. Epizod nieudany. Walczy jednak, by zarobić pieniądze i chociaż w małym stopniu zrewanżować się najbliższej rodzinie, za te wszystkie lata, kiedy nie było go w domu. Nie było męża, nie było ojca, nie było głowy rodziny...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz