piątek, 24 lutego 2017

"Do odważnych świat należy" czyli jeden walczy za darmo...

Niby zwykła walka. Nawet niekoniecznie wielce emocjonująca. W niewielkim mieście, przy niewielkiej publiczności. Organizatorem nie jest największa organizacja w Polsce, a zawodnicy to (jeszcze) nie mistrzowie świata. Co sprawia zatem, że o nich się mówi?...

Jordan Kuliński kontra Piotr Podłucki - to o tych dżentelmenach mowa. Młode chłopaki, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki na zawodowych ringach. Gala w Żyrardowie. To tam odbędzie się ich walka. Walka o wszystko. W sensie dosłownym i w przenośni. 


Piotrek Podłucki ma 29 lat, pochodzi z Warszawy. Karierę zawodową rozpoczął pod koniec 2015 roku. Zadebiutował w Ełku ogrywając na punkty słabego Dmitrija Ovsjannikovsa. Później przyszedł prawie rok przerwy i... trzy pojedynki w ciągu miesiąca. W połowie października ubiegłego roku Podłucki pokonał na punkty Ruslana Rodivicha, w listopadzie przyszedł pierwszy nokaut na okrutnie słabym Krzysztofie Chochelu, a tydzień później kolejny, w walce z Bartoszem Szwarczyńskim. Bilans Piotra na dzień dzisiejszy to 4 walki, wszystkie wygrane, dwie przez nokaut. Niestety, zero jakichkolwiek nazwisk w rekordzie. Wszyscy dotychczasowi rywale legitymowali się ujemnymi bilansami, niektórzy bardzo mocno ujemnymi - Chochel 0-21, Szwarczyński 5-34. 


Jordan Kuliński uchodził dotąd za bardzo solidnego amatora. To pięściarz urodzony w 1994 roku, ma dopiero 22 lata, pochodzi z Włocławka i będzie nieco niższy od swojego najbliższego rywala. Jego kariera zawodowa zaczęła się w 2016 roku. Podobnie jak Podłucki, ma na koncie 4 walki - trzy zwycięstwa i jeden remis. Walczył jednak z dużo trudniejszymi przeciwnikami. Zaczął od Legionowa gdzie świetnie zaprezentował się przeciwko rywalowi z Niemiec, jednak już w drugiej walce porwał się na głęboką wodę - walkę z Norbertem Dąbrowskim. Tamta walka zakończyła się remisem. Początek należał do młodego Kulińskiego, końcówka do starego lisa, Dąbrowskiego. W maju Jordan wygrał swoją drugą walkę z Łotyszem, a w październiku mocno utrudnił karierę Andrzejowi Sołdrze. Bilans nieco słabszy - 4 walki, trzy zwycięstwa, jedno przed czasem i jeden remis. Jednak Sołdra i przede wszystkim Dąbrowski to rywale z innej galaktyki niż Chochel i Szwarczyński.


Do rzeczy - dlaczego poświęcam czas opisując walkę, która wygląda jak kilkadziesiąt innych rozgrywanych każdego dnia? Ano dlatego, że Panowie mocno w siebie wierzą. Na tyle mocno, że w stawce tego pojedynku znajduje się 10 tysięcy złotych, które ze sobą zabierze tylko wygrany z tej konfrontacji. Przegrany dołoży nie tylko pierwszą zawodową porażkę, ale i straci sporo pieniędzy zainwestowane w przygotowania. 
Piotrowi i Jordanowi należy się bardzo duży szacunek. Wielokrotnie słyszało się zapowiedzi pięściarzy, jakoby chętnie wyjdą do ringu "nawet za darmo". Gdy przychodziło co do czego, każdy jednak chciał zarobić. Na zwykłej bokserskiej paplaninie się kończyło. Polacy przyjęli ten zakład, co pokazuje, że mają spore aspiracje i gigantyczną wiarę w swoje możliwości. Obaj znają także doskonale siłę swoich pięści. 

Taka zaskakująca inicjatywa wyszła od Piotra Podłuckiego. Zawodnik trenujący pod okiem Jarosława Soroko rzucił ponoć podobne wyzwanie wielu innym pięściarzom, ale odpowiedzi doczekał się tylko od Kulińskiego. Pięściarz grupy Fight Events zgodził się na warunki i... mamy walkę. 

Obaj zapowiadają zwycięstwo. Nikt nie jest jednak w stanie przewidzieć, jak pojedynek będzie się toczył i jak się zakończy. Czy będzie nokaut, czy pełny dystans? Czy walka będzie równa, czy pod dyktando jednego z nich? Tego nie wie nikt. Jedno jest pewne - wygrany bierze wszystko, przegrany odchodzi z niczym. Obaj zyskują szacunek. 



Jordan, Piotrek - życzę Wam przede wszystkim tego, aby zapowiadana wielka forma znalazła swoje apogeum 17 marca w Żyrardowie. Życzę pięknej walki. Dla Was, dla Waszych trenerów, Waszych ekip, dla kibiców. Kasa ma drugorzędne znaczenie - niech będzie dodatkową motywacją...

Zdjęcia pochodzą ze stron ringpolska.pl i polsatsport.pl.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz