System turniejowy - niezwykle popularny dosłownie w każdej dyscyplinie sportu. W boksie? Unikany. Mieliśmy okazję zobaczyć turniej Super Six, który odbył się w latach 2009-2011 w dywizji super średniej, który był trampoliną do wielkiej kariery dla Andre Warda i później... cisza.
Do niedawna. Richard Schaefer we współpracy z Wilfriedem Sauerlandem reprezentowanym przez swojego syna Kalle długo pracowali nad systemem, który wyłoni bezsprzecznie najlepszych pięściarzy Świata w poszczególnych wagach i dodatkowo systemem, który się sprawdzi. Owocem tych starań jest dzisiaj World Boxing Super Series - turniej ośmiu - teoretycznie - najlepszych pięściarzy Świata w kategoriach junior ciężkiej i super średniej. To właśnie w tych dwóch limitach rozpocznie się proces wyłaniania super czempiona, ale już dzisiaj wiemy, że w przyszłym roku rozpocząć ma się planowo rywalizacja w trzech kolejnych limitach. Czy ten system faktycznie się sprawdzi?...
Tego nie wiemy. Zainteresowanie jest ogromne, pieniądze są ogromne, kibiców nie powinno zabraknąć. Taki turniej ma trwać ok. roku. Cztery pojedynki fazy ćwierćfinałowej, dwa półfinały i finał. Teoretycznie w turnieju udział wziąć miało ośmiu najlepszych, najwyżej rozstawionych pięściarzy każdego limitu. Mamy cztery znaczące federacje, a więc do turnieju przystąpić powinno czterech mistrzów oraz czterech pretendentów do pasów, ewentualnie czterech wysoko rozstawionych w rankingach. Czy tak jest? Niekoniecznie. I tu pojawia się pytanie, które starałem się zadać od samego początku nieco tonując euforie...
Co w momencie, gdy do turnieju nie przystąpi - z różnych powodów - ośmiu najlepszych? I - przede wszystkim - co później? Taką sytuację mamy w dywizji junior ciężkiej. Nie ma w turnieju posiadacza prawdziwego pasa WBA, Denisa Lebedeva. Są mistrzowie WBO, IBF i WBC. Jest mistrz WBA w wersji Regular, do tego jest trzech pretendentów i... Mike Perez. Nie chce tu roztrząsać jego osoby, bo zdecydowanie bardziej nadawałby się do tego zestawienia Krzysztof Głowacki, Ilunga Makabu czy chociażby jeden z młodych reprezentantów USA - Andrew Tabiti lub Michael Hunter. Oczywiście powinien tam być także Lebedev. Ale jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo o co chodzi. O pieniądze. I na tym ten wywód zamknę. Chciałbym się skupić na czymś innym. Mamy świetny turniej - Każdy z czterech ćwierćfinałów będzie już bitwą o pas - ten cenniejszy lub ten mniej cenny. W półfinałach na szali będą już po dwa pasy. Wygrany zgarnie tytułu WBO (Usyk), WBC (Briedis), IBF (Gassiev) i WBA Regular (Dorticos). Pytanie: Co dalej? Nie będzie to zunifikowany mistrz, bo nie będzie miał pasa należącego do Lebedeva. Rosjanin już zapowiedział, że będzie czekał na wygranego z turnieju, aby z nim zmierzyć się w bitwie o wszystkie pasy. Pytanie: Niby dlaczego? Kim w tej chwili jest Rosjanin, żeby opuścić silnie obsadzony turniej i tylnymi drzwiami dostać walkę z wygranym o wszystkie pasy. To tak, jakby z biegu dostał w prezencie finał turnieju. Niesprawiedliwe. Rosjanin ewidentnie nie miał ochoty na boje z najlepszymi, czego najlepszym przykładem była walka z... Markiem Flanaganem. Denis domagał się większych pieniędzy, ale była to tylko przykrywka do tego, żeby zbojkotować WBSS. I ten powód wystarczy, żeby zbojkotować i jego. Niech bije się z zawodnikami pokroju Flanagana i dalej mianuje się mistrzem Świata, którym (po porażce z Muratem Gassievem) już dawno faktycznie nie jest.
Następna sprawa. Powiedzmy, że któryś z nich wygrywa ten turniej, wychodząc z pasami WBO, IBF, WBC i WBA Regular. Żeby nikogo nie faworyzować, niech to będzie teoretycznie Krzysztof "Diablo" Włodarczyk. Powiedzmy, że Polak sensacyjnie wygrywa turniej. Wiecie co w takiej sytuacji? Turniej WBSS ma za zadanie wyłonić zunifikowanego mistrza dywizji. Ale wiemy, że tak finalnie nie będzie. Krzysiek Włodarczyk wygra turniej, będzie miał trzy i pół pasa, będzie mianował się najlepszym pięściarzem kategorii junior ciężkiej, ale... w moment te pasy straci. Nie w ringu, a przy zielonym stoliku. No bo nie mając wszystkich tytułów (WBA zachowuje Lebedev) od razu wszystkie federacje wyłonią mu pretendentów. On nie będzie w stanie walczyć z pretendentem każdej federacji i zacznie się wakowanie pasów, które momentalnie znajdą nowych "mistrzów". I znów będzie czterech. Przypomnijcie sobie, jak było z Tysonem Furym. Wygrał z Kliczko, zgarnął trzy pasy, jednak jeszcze nie zdążył ochłonąć po walce, a już został jednego z nich pozbawiony. Niestety tak będzie i teraz. Federacje to cztery oddzielne wyspy. Każda z nich działa na własne konto i każda zarabia pieniądze tylko za mistrzowskie pojedynki. Powiedzmy władze WBO nie będą sobie mogły pozwolić, żeby ten Włodarczyk zaczął bronić od IBF, później WBC, później WBA Regular, ewentualnie unifikacja. To strata dwóch lat. WBO zabierze Włodarczykowi pas i zorganizuje walkę o wakat. Finalnie za chwilę pasy znów zostaną rozdane po pięściarzach, bo tak jest po prostu korzystniej finansowo.
Jeszcze słowo o kategorii super średniej. Jeśli w wadze cruiser można powiedzieć, że mamy wielu kozaków i bardzo ciekawe walki, tak o ciekawy zestaw w kategorii super średniej było ciężko. O ile w wadze cruiser w grę wchodzą cztery pasy, tak w super średniej mistrza Świata mamy tylko jednego, do tego jeden pas jest wakujący i nie wiadomo, czy znajdzie się on w stawce turnieju. Do tego aż trzech z ośmiu zawodników musiało przenieść się do dywizji super średniej i walki w WBSS będą dla nich debiutem w tym limicie wagowym. Mowa o Juergenie Braehmerze i Eriku Skoglundzie (z półciężkiej w dół) oraz Robercie Brancie (ze średniej w górę).
I tu kolejna niewiadoma - do turnieju pas WBA Super wnosi George Groves. Są też mini-paski takie jak IBO (Eubank Jr lub Abraham), WBA Continental (Jamie Cox), WBC Silver (Callum Smith) czy WBC International (Avni Yildirim). W porównaniu jednak z wagą junior ciężką w tym turnieju każdy z nierozstawionych zawodników jest niepokonany w ringu. Każdy ma zero w rekordzie i każdy będzie mocno zmobilizowany, aby tego zera nie stracić.
Kilka słów co do samego dobierania par ćwierćfinałowych. Tu kibice zostali zaskoczeni, bo zamiast losowania, rozstawieni pięściarze sami dobierali sobie pierwszych rywali. To sytuacja nowa, jednak - według mnie - bardzo ciekawa. Była nutka emocji, jednak większości wyborów można było się spodziewać. Pytanie jednak, które mi się nasuwa jest inne. Jestem w stanie zrozumieć, że w wadze junior ciężkiej mieliśmy czterech mistrzów i czterech pretendentów. Wiadomo, kto będzie rozstawiony. Ale skąd kolejność? Usyk był pierwszy i jestem w stanie to zrozumieć, choćby z faktu, że jako jedyny posiada pas, który wygrał pokonując mistrza. Dorticos był ostatni, bo jego pas znaczy najmniej i jest tylko w wersji Regular. Ale dlaczego Murat Gassiev miał wybierać przed Mairisem Briedisem? Obaj są niepokonani, obaj zdobyli wakujące pasy. Być może w grę wchodziły typowania bukmacherów (Gassiev był nieco większym faworytem do wygrania całego turnieju od Briedisa), jednak nie chce mi się w to wierzyć.
Jeszcze inna sytuacja w wadze super średniej. Wiadomo, że jest jeden pas i jego posiadacz - George Groves - będzie wybierał pierwszy. Jestem w stanie zgodzić się, że Callum Smith, który już miał zakontraktowaną walkę o pas będzie drugi. Ale skąd pozycja Chrisa Eubanka (który dopiero będzie walczył o pas IBO z Arthurem Abrahamem, w dodatku będzie to dla niego dopiero drugi występ w tym limicie) i skąd pozycja Juergena Braehmera, który jest po porażce w wyższym limicie, a w wadze super średniej jeszcze nie walczył? Wynika to zapewne z faktu, iż - nie ma co ukrywać - nie udało się organizatorom zapewnić w tym limicie lepszej ósemki. O ile osoba Erika Skoglunda może coś temu turniejowi dać, a Avni Yildirim to w tym przedziale wagowym prawdziwy terminator, o tyle Rob Brant i Jamie Cox, pomimo iż niepokonani, są też najnormalniej w świecie anonimowi.
Jak widać, zagadek jest sporo, odpowiedzi na nurtujące pytania poznamy w trakcie i po turniejach. Co bardzo ważne dla zawodników - pieniądze są bardzo duże. W stawce nawet 50 milionów dolarów. Pojedynki ćwierćfinałowe odbędą się we wrześniu i październiku 2017, półfinały przewidziane są na początek 2018 roku, zaś finał w okolicach maja 2018 roku. Gale odbywać się będą w USA i w Europie. Richard Schaefer "opiekować" się będzie wydarzeniami za oceanem, za pojedynki europejskie odpowiadać będzie grupa Sauerland. Na jednej gali dojdzie do maksymalnie jednej walki z cyklu WBSS. Za każdym razem ma to być walka wieczoru. Wiemy, że rozpocznie Oleksandr Usyk z Marco Huckiem w Kijowie, a tydzień później w Wielkiej Brytanii spotkają się Callum Smith z Erikiem Skoglundem.
Pięściarze oprócz pieniędzy walczą o niesamowity prestiż i Puchar Muhammada Alego.
W najbliższych dniach przybliżę sylwetki pięściarzy występujących w ćwierćfinałach i opisze moje przewidywania na te walki. Bądźcie czujni. World Boxing Super Series uważamy za rozpoczęte!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz