Travis Kauffmann, Charles Martin, Chris Arreola, Eric Molina, Jarrell Miller, Gerald Washington, Amir Mansour, David Haye, Dominic Breazeale, Izu Ugonoh. Wiecie co łączy tych dziesięciu pięściarzy? Łączy ich Artur Szpilka. Kilku z nich "zrobiłby dziecko", kilku "zabrałby do szkoły", innym pokazałby swoje "myczki", jednego "puknąłby na cytrynę", jednemu "rozwaliłby ryj", a w dwóch przypadkach chętnie "przetestowałby ich szczękę". Jednego z nich nazwał też "Burgerkingiem", a jeszcze jednego "sympatycznym grubaskiem". I to właśnie z tym sympatycznym grubaskiem - mowa o Adamie Kownackim - przyszło się Arturowi zmierzyć w powrocie. Na przetarcie oczywiście, bo "Szpila" wracał po długiej przerwie. I co? I ten - bądź co bądź - sympatyczny chłopak z Łomży zdemolował Artura w przeciągu czterech rund, kompletnie obnażając młodszego o dwa tygodnie rywala. Ta walka pokazała, że w boksie nie wygrywa ten, który więcej krzyczy i ten, który ma więcej lajków na facebooku. Wygrywa ten, który nie lekceważy rywala. Który przygotowuje formę życia i mocno wierzy w swój sukces. I tak właśnie niejako na plecach Artura wypłynął na szerokie wody Adam. I bardzo dobrze.
Tak jak pisałem wyżej, Artur Szpilka zamilkł. Nie jest już tak aktywny na portalach społecznościowych, nie krzyczy już tak głośno do promotora Andrzeja Wasilewskiego, nie robi już dzieci i nie puka w cytrynę co drugiego pięściarza wagi ciężkiej. Pociąg z całą czołówką wagi ciężkiej odjechał. Duża grupa z wymienionych wyżej pięściarzy do pociągu wsiadła. Artur został na peronie. Co dalej? Skończył się amerykański sen Polaka. Według informacji podanej przez promotor(k)a Wasilewskiego Szpilka pakuje swój "mandżur" i wraca do ojczyzny. To jednak nie jest największy jego problem. Większym na pewno będzie schowanie do kieszeni swojego wyimaginowanego ego. Nie wiem jakich Szpilka ma doradców i w co wierzy, ale jeśli będzie chciał kontynuować karierę i wierzy jeszcze w swoje umiejętności, będzie musiał ostro przetasować swoje wartości i założyć ciężkie buty, które sprowadzą go z powrotem na ziemię.
Wraz z powrotem Szpilki do Polski, kończy się także współpraca Artura z trenerem Ronnie Shieldsem, który nie ukrywał ogromnego rozczarowania występem swojego podopiecznego w Uniondale. Można postawić tezę, że gdyby nie ogromne pieniądze wpompowane w Polaka przez Andrzeja Wasilewskiego, ten także nie miałby ochoty na dalsze promowanie niewdzięcznego pięściarza. Sprawa obecnie wygląda tak, że nad Szpilką zebrały się ciemne chmury.
Andrzej Wasilewski chcąc czy nie chcąc, musi wierzyć w odrodzenie "Szpili" w Polsce. Już planuje dla Artura dwa kolejne pojedynki w kraju. Szpilka ma wystąpić we wrześniu i w grudniu. Na pewno jednak nie będą to rywale z wysokiej półki. Nie ma co ukrywać, że dużą szansą na powrót na krajowe "salony" będzie starcie z Krzysztofem Zimnochem, ale kwestia faworyta takiej walki jak nigdy wcześniej nie była tak otwarta.
Pytań dotyczących przyszłości jednego z najpopularniejszych polskich pięściarzy na świecie jest teraz więcej niż zwykle. Czy Artur Szpilka będzie w stanie zejść ze swoich finansowych wymagań na rzecz powrotu do wielkiej gry? Czy ambicja pozwoli mu stoczyć 1-2 walki z rywalami pokroju Ty Cobba? Czy przestanie fuczeć do promotor(k)a, który w moim mniemaniu i tak okazuje mu zbyt dużo wyrozumiałości? I wreszcie skupi się na rzemiośle, zamiast na tanich autopromocjach facebook'owych? Jak zwykle w takich sytuacjach, mnożą się pytania, a brak jest konkretnych odpowiedzi. Zagadką pozostaje także kwestia trenera Artura. Czyżby powrót syna marnotrawnego do Fiodora Łapina? Tego samego Fiodora, z którym Artur licząc na swój American Dream rozstał się w nie do końca miłej atmosferze? Wreszcie do tego samego Fiodora Łapina, który skupia się teraz w większości czasu na Krzysztofie Włodarczyku? Na tą samą salę? Szpilka ma tendencje do zachowywania się jak rozpieszczony jedynak. "Jemu się należy". Nie wiadomo, z jakich pobudek jemu ma się należeć, ale tak sobie ubzdurał i sam w to uwierzył. Teraz będzie inaczej. Jak poradzi sobie Artur na sali z Włodarczykiem, z Głowackim? W sytuacji, w której nie będzie motorem napędowym? Czy Artur będzie umiał skulić ogon i zacząć pracować od zera? Wątpliwe..
Po walce Szpilki z Kownackim cała Polska zastanawiała się nad przyszłością obydwu pięściarzy. Sprawa Adama jest prosta. On idzie do przodu i chociaż według mnie nie jest jeszcze gotowy na większe wyzwania, dalej jest niepokonany i zyskał bardzo wiele. O ile Kownacki się cieszy, o tyle Szpilka ma problem. Stracił ponad półtora roku od walki z Wilderem, a do tego w powrocie przegrał w bardzo słabym stylu z zawodnikiem "na przetarcie". Nie tylko stanął w miejscu, ale i cofnął się o dwa kroki. Przykładem faktu, iż Artur Szpilka stracił bardzo dużo jest zainteresowanie jego osobą ze strony... Marcina Najmana. Kabareciarz, festyniarz, drugoligowy aktor. Człowiek, który przegrał wszystko co mógł, z którego drwi cała Polska chce... dać Szpilce szansę i walczyć z nim w ringu. Czy można upaść jeszcze niżej?
Zdjęcia: ringpolska.pl, sport.pl, sportowefakty.pl
Spokojnie, powoli, krok po kroku wyeliminujesz Szpila błędy, zdławiasz pyche, stworzysz kosmiczną wytrzymałość a wtedy dopiero krok po kroku w górę.
OdpowiedzUsuńJak najbardziej! Zrobić krok do tyłu, a później dwa kroki w przód. Tylko do tego potrzeba spokojnej głowy, której Artur nie ma ;)
Usuńdobry tekst !
OdpowiedzUsuńDziękuje serdecznie!
Usuń