sobota, 9 grudnia 2017

Lomachenko vs Rigondeaux czyli boks z innej galaktyki...

Co tu napisać o tej walce, skoro wszystko o niej zostało już napisane i powiedziane? Wszystkie wynoszące tą walkę pod niebiosa teksty są już oklepane jak schabowe kotlety. Wszyscy wszystko wiedzą, wszyscy się ekscytują, wszyscy czekają. Między liny już za kilkadziesiąt godzin wejdą dwaj arcymistrzowie szermierki na pięści, dwukrotni złoci medaliści Olimpijscy, wielokrotni amatorscy mistrzowie Świata, aktualni zawodowi mistrzowie Świata, geniusze... 
Ring w Madison Square Garden w sobotnią noc będzie musiał udźwignąć niesłychaną wagę talentu. Naprzeciw siebie staną Vasyl Lomachenko i Guillermo Rigondeaux, którzy na swój sposób zawładnęli amatorskim boksem. Ich łączny bilans to grubo ponad 800 wygranych i tylko 13 porażek. O porażkach nie ma co wspominać, bo to daleka przeszłość. Ukrainiec przegrał raz, w 2007 roku. Kubańczyk ostatni raz goryczy porażki doznał jeszcze cztery lata wcześniej.


Jako, że świat boksu jest podzielony w opinii dotyczącej zwycięzcy tego pojedynku, zacznę od faworyta bukmacherów. Specjaliści w tej sferze stawiają na "Hi-Techa". Lomachenko to jeden z najlepszych amatorów wszech czasów. Urodzony w 1988 roku pięściarz występował w kategorii piórkowej oraz lekkiej. Na amatorskich ringach stoczył 397 pojedynków, a przegrał... raz. Mając 19 lat w finale mistrzostw Świata w Chicago ulegając Albertowi Selimovowi w stosunku 11-16.
Od tego czasu wygrał wszystko. Jego największymi sukcesami są złote medale Olimpijskie w Pekinie (2008) i Londynie (2012). 



Vasyl na zawodowych ringach zadebiutował w 2013 roku i od razu postawiono go pod presją fenomenu. Zawalczyć w debiucie na dystansie 10 rund praktycznie się nie zdarza, a on w pierwszej walce zdobył już międzynarodowy pas WBO. W drugiej walce bił się już o mistrzostwo Świata, jednak nieoczekiwanie uległ po 12-rundowej wojnie Orlando Salido. Werdykt był kontrowersyjny. Meksykanin nie zrobił wagi, a w ringu był po prostu słabszy. Co się nie udało w drugiej walce, udało się w trzeciej. Wygrana Salido spowodowała ponowny wakat, a Lomachenko pokonał Gary'ego Russela Jr i mógł cieszyć się pasem. 


Ukrainiec pas WBO w dywizji piórkowej obronił trzykrotnie punktując Suriye Tatakhuna i nokautując Ganaliera Rodrigueza i Romulo Koasichę. W 2016 roku poszedł wagę wyżej i zdeklasował cenionego Romana Martineza. W kolejnej walce ponownie odegrał koncert na tle uważanego za bardzo mocnego Nicholasa Waltersa. W bieżącym roku stoczył już dwa pojedynki, zmuszając do poddania kolejno Jasona Sosę i Miguela Marriagę. 


Guillermo Rigondeaux to również geniusz szermierki na pięści. Urodzony w 1980 roku Kubańczyk to także gigant amatorskich ringów i również dwukrotny mistrz Olimpijski. W odróżnieniu od "Hi-Techa" 37-latek triumfował w Sydney (2000) i Atenach (2004). W zależności od wersji "Chacal" stoczył 370 lub 475 pojedynków. Pewne jest, iż przegrał tylko 12. Co ciekawe, ostatniej porażki doznał w 2003 roku przegrywając z niejakim Aghassi Mammadovem stosunkiem 13-16. "Rigo" wygrał natomiast ostatnie... 142 amatorskie pojedynki...



...i 17 pierwszych na ringach zawodowych. Zadebiutował w 2009 roku w wieku 29 lat i w dalszym ciągu pozostaje niepokonany. Jego kariera nie zaczęła się tak spektakularnie jak przeciwnika, bo Guillermo zaczynał od czterorundowych starć, ale szybko - bo po czterech miesiącach - zdobył pierwszy tytuł wygrywając z Giovannim Andrade. W 2010 roku zdobył natomiast pas mistrza Świata w wersji Interim wygrywając niejednogłośnie z Ricardo Cordobą. W tej walce zaliczył pierwsze (z czterech) deski w karierze. 


Od czasu zdobycia pasa Rigondeaux walczy bardzo nieregularnie. W 2011 roku pokazał się w Irlandii wygrywając z Willy Casey'em, zaś w 2012 znokautował Rico Ramosa odbierając mu prawdziwy pas mistrzowski. Jeszcze rok później stoczył najtrudniejszą dotychczas walkę i przy okazji zdał największy test. Pokonał Nonito Donaire'a czym zachwycił pięściarski świat. 


Na jego rozkładzie są także takie nazwiska jak Joseph Akbeko czy Hisashi Amagasa. Ten drugi zaskoczył Kubańczyka rzucając go w jednej rundzie dwukrotnie na deski. Żaden nie był w stanie wygrać z nim walki. W ostatnich trzech latach "Chacal" bił się tylko raz w roku. W 2015 roku pokonał Driana Francisco, rok później szybko znokautował Jamesa Dickensa, a w bieżącym roku wyszedł do ringu z Moisesem Floresem, ale po jednej rundzie pojedynek przerwano i uznano za nieodbyty.


Ciężko dużo opowiadać o ich zawodowych sukcesach, gdyż mają na koncie odpowiednio 10 i 17 pojedynków. Aż trudno uwierzyć, że pięściarze z takimi rekordami toczyć będą historyczną dla boksu walkę. Ale tak jest. Jest to walka historyczna. Pierwsze starcie dwukrotnych mistrzów Olimpijskich, dwukrotnych mistrzów Świata, pięściarzy wręcz galaktycznych. I przy okazji ciężko sobie wyobrazić porażkę jednego bądź drugiego...

Vasyl Lomachenko

Wiek: 29
Wzrost: 168cm
Zasięg: 166cm
Waga: ok. 59kg
Rekord: 9 (7 KO) - 1 
Rundy: 87
Debiut: 2013
Sukcesy:
WBO World super featherweight (2016-...)
WBO World featherweight (2014-2015)
WBO International featherweight (2013)

Guillermo Rigondeaux

Wiek: 37
Wzrost: 162cm
Zasięg: 173cm
Waga: ok. 56kg
Rekord: 17 (11 KO) - 0
Rundy: 108
Debiut: 2009
Sukcesy:
WBA World super bantamweight (2012-2014, 2016-...)
WBO World super bantamweight (2014)
WBA World Interim super bantamweight (2010-2011)

Co można powiedzieć oglądając te statystyki? Zacznijmy od sukcesów. Obaj są mistrzami Świata, jednak Kubańczyk jest wierny swojej wadze i kategorii. Na amatorskich ringach walczył w jednym limicie i podobnie jest na zawodowstwie. Ukrainiec skacze po limitach. Już teraz jest mistrzem w dwóch kategoriach, a już planuje przejście do kolejnego limitu. Znaczenie może mieć wiek. To istotny czynnik, gdyż różnica wynosi aż 8 lat. Warto zwrócić uwagę na ilość przeboksowanych rund. Lomachenko w 10 pojedynkach zrobił ich już aż 87, co daje prawie 9 rund na walkę. "Rigo" stoczył nieco ponad 100 rund, ale ma także sporo walk więcej. Najważniejsza może okazać się zmiana wagi "Chacala". To Lomachenko jest "gospodarzem" tego pojedynku. On jest "u siebie", natomiast Guillermo musiał przeskoczyć aż dwa limity, by zmierzyć się z Vasylem. Czy straci na tym, czy zyska? Tego nie wie nikt...


Warto wspomnieć, że obaj Panowie walczą z odwrotnej pozycji. Co ciekawe, Lomachenko tylko raz walczył przeciwko mańkutowi, a było to na początku kariery w walce z Gary'm Russelem. Rigondeaux także nie walczył z leworęcznymi często, ale ostatnio bardzo szybko rozbił Jamesa Dickensa. Style obu zawodników powinny idealnie pasować, by kibice obejrzeli wspaniałe widowisko. "Hi-Tech" uwielbia atakować. To urodzony showman, który wykorzystuje pracę nóg, w ringu tańczy i prezentuje świetne technicznie sztuczki w ofensywie. Uderza ze wszystkich możliwych płaszczyzn i jest bardzo szybki. Kubańczyk to natomiast mistrz taktyki, defensywy i walki z kontry. A powiedzieć o nim, że jest szybki, to nie powiedzieć nic. Wywodzi się z niższej wagi i śmiem twierdzić, że szybkość będzie po jego stronie. Warunki fizyczne to będzie natomiast atut Lomachenki. Można tak wymieniać i wymieniać, zarzucać się argumentami, a wszystko i tak zweryfikuje ring. Nie jestem w stanie sobie natomiast wyobrazić takiego scenariusza, jakoby jeden z nich wyraźnie zdominował drugiego. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie także nokautu. Oczami wyobraźni widzę wielką wojnę na wyniszczenie i bardzo bliski werdykt. Powiem szczerze, że jeszcze niedawno skłaniałem się ku wygranej Vasyla Lomachenki, jednak im bliżej walki tym częściej zauważam argumenty po stronie "Rigo". Jak będzie? Zobaczymy...


W ringu starcie roku 2017 poprowadzi Steve Willis. To dla mnie osobiście zaskoczenie, gdyż spodziewałem się kogoś bardziej doświadczonego w pojedynkach na najwyższym poziomie. Kogoś z grupy Tony Weeks, Kenny Bayless, Robert Byrd, Vic Drakulich, Jack Reiss. Jest jednak Steve Willis i może i dobrze, gdyż ten sędzia nie prowadził nigdy pojedynków Vasyla i Guillermo. W ostatnich latach był jednak trzecią osobą w ringu w takich pojedynkach jak Wisaksil Wangek - Roman Gonzalez, Keith Thurman - Shawn Porter czy Gennady Golovkin - David Lemieux. 
Na stołkach walkę punktować będą doświadczeni Glenn Feldman, Steve Weisfeld i Kevin Morgan. Żaden z nich nie pracował nigdy przy pojedynkach Ukraińca. Feldman i Weisfeld punktowali po jednej walce Kubańczyka, odpowiednio z Roberto Marroquinem (118-108) i Lante Addy'm (80-71).
Punktowanie powinno być uczciwe, a to przy tak wyrównanym starciu będzie bardzo istotne.


Podsumowanie? A co tu podsumowywać? Zwycięzca zapisze się w annałach tego sportu i zdecydowanie wskoczy do ścisłego topu rankingu P4P. Obaj w sumie już tam są, ale przegrany może wypaść trochę dalej. Jak się tak dłużej zastanawiam nad tym pojedynkiem, to życzyłbym sobie remisu. Nikomu w niczym by nie przeszkodził, a kibice mieliby okazję jeszcze raz obejrzeć spektakl. Porażka z Salido nie przeszkodziła Lomachence w kontynuowaniu marszu na szczyt, więc ewentualna przegrana z "Chacalem" również nie powinna wyhamować jego kariery. Rekord 9-2 będzie już jednak wyglądał słabo. Rigondeaux jest pewny siebie. On wie, że walk nie przegrywa i ma chęć zdominować Ukraińca. Na jego niekorzyść działa jednak mała aktywność i tylko trzy przeboksowane rundy w ostatnich dwóch latach. Potwornie trudno jest wskazać faworyta, a tym bardziej przewidzieć przebieg walki. Życzyłbym sobie, aby hit nie okazał się klapą, bo o tym starciu ma szanse dyskutować nawet następne pokolenie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz