Mamy już pierwszą połowę 2019 roku za sobą, a druga rozpoczęła się od kilku bardzo ciekawych konfrontacji. Jak doskonale wiecie, na koniec każdego roku kalendarzowego przedstawiam swoje TOP50 P4P i za każdym razem mam nie lada problem, aby poprawnie "ustawić" czołówkę. W tym roku nie będzie inaczej i widzę to już po jego połowie. Przedstawię pierwszą "10" na koniec każdego roku (począwszy od 2016) i zobaczymy, kto utrzymuje się na szczycie, a kto z niego wypadł. Sprawdzimy także, czy do bram raju puka ktoś zupełnie nowy...
A więc..
W 2016 roku czołówka wyglądała tak: Crawford, "Chocolatito", Ward a dalej Golovkin, Lomachenko, Kovalev, "Canelo", "Pacman", Rigondeaux, dziesiątkę zamknął Carl Frampton.
W 2017 roku podium to znowu Crawford, a także "GGG" i Lomachenko. Dalej znaleźli się "Canelo", Mikey Garcia, Kovalev, Usyk, Thurman, Santa Cruz i pojawił się także Anthony Joshua.
Przed rokiem pozycję lidera po raz kolejny utrzymał Terence Crawford, a na podium znalazł się także Lomachenko i "Canelo" Alvarez. Zaraz za nimi uplasowali się Usyk, Golovkin, Mikey Garcia, pojawili się także Errol Spence Jr, Naoya Inoue, dalej Anthony Joshua, a "10" zamknął Miguel Berchelt.
Jak łatwo zauważyć, karierę definitywnie zakończył tylko Andre Ward. Z czołówki wypadli Guillermo Rigondeaux, Carl Frampton, Roman Gonzalez, Sergey Kovalev, a także m.in. Manny Pacquiao. Na samym szczycie od kilku lat znajduje się natomiast genialny Terence Crawford.
Od Crawforda zacznijmy. To niesamowity, wybitny wręcz pięściarz i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Obawiam się jednak, że w ostatnim czasie brakuje mu realnych wyzwań. Jego wygrane nad Jose Benavidezem, Jeffem Hornem czy nawet Amirem Khanem były łatwe do przewidzenia. Następnym rywalem Amerykanina ma być za to Egis Kavaliauskas, co też nie rzuca na kolana. "Bud" na pewno utrzyma miejsce w ścisłej czołówce, ale potrzebne mu realne wyzwanie, wygrana w pojedynku 50%-50%.
Podobnie ma się rzecz z Vasylem Lomachenko. To geniusz, bez krzty wątpliwości. W ostatnim występie dość szybko rozprawił się z Anthony'm Crollą, a w sierpniu zmierzy się z Luke'm Campbellem. Ukrainiec będzie w tym starciu wyraźnym faworytem. Wydaje się, że większym wyzwaniem byłaby walka chociażby z Teofimo Lopezem.
Co innego "Canelo" Alvarez. Wciąż młody Meksykanin sukcesywnie dorzuca do swojego imponującego rekordu świetne nazwiska. W 2019 roku pokonał już Daniela Jacobsa, a na grudzień planowana jest jego walka w dywizji półciężkiej z Sergeyem Kovalevem. Ponadto jako jedyny ma na rozkładzie Gennady Golovkina.
Oleksandr Usyk ma wszystko, by wreszcie postawić nogę na podium P4P. Zunifikował całą wagę cruiser i czeka na debiut w wadze ciężkiej. Ten jednak nie nadszedł i wciąż czekamy, jak poradzi sobie Ukrainiec w królewskiej kategorii. Ważne będzie także z kim zawalczy, kogo pokona, czy nie zaliczy wpadki. Warto by jednak podtrzymać aktywność i wychodzić do ringu przynajmniej dwa razy do roku.
Gennady Golovkin, Mikey Garcia, Anthony Joshua czy Keith Thurman to pięściarze, których łączy porażka. Porażka, która nieco zrzuci ich z piedestału. Golovkin już odbił się po przegranej z Alvarezem, ale jego przeciwnik nie posiadał znanego nazwiska. Garcia przeszarżował i wyraźnie uległ większemu Errolowi Spence'owi, Anglik zaliczył sporą wpadkę dając się zastopować mniejszemu Andy'emu Ruizowi a Thurman w ostatni weekend zaliczył pierwszą porażkę przegrywając z "Pacmanem" z Filipin.
Po drugiej stronie barykady są właśnie Spence czy Pacquiao. Amerykanin pozostaje niepokonany, zalicza kolejne, coraz trudniejsze testy, jest bardzo pewny siebie i już ma długofalowy plan ataku na sam szczyt rankingu P4P. W najbliższej walce spotka się z bardzo mocnym Shawnem Porterem, a w 2020 roku ma plan na starcia z Pacquiao i Crawfordem. Manny'emu wielu wróżyło koniec kariery po przegranej z Mayweatherem, a później Hornem. Ten jednak, pomimo 41 lat na karku pokazał, że wciąż należy do czołówki, wygrał z Keithem Thurmanem, w przyszłym roku być może zmierzy się z Amirem Khanem lub Errolem Spence'm.
Do "10" puka kilku pięściarzy z drugiej linii. Warto przyjrzeć się Jaime Munguii. Młodziutki Meksykanin regularnie walczy przynajmniej 4-5 razy w roku, do tego posiada pas mistrzowski i stopniowo podwyższa sobie poprzeczkę. Callum Smith był niedawno przymierzany do walki Saulem Alvarezem. Wygrana w takim pojedynku z miejsca dałaby mu bardzo wysokie miejsce. Jest też Josh Warrington. Brytyjczyk zabłysnął w ostatnim roku, w zeszłym miesiącu pokonał Kida Galahada. Jeśli dołoży do tego jeszcze przynajmniej jedną wygraną w dobrym stylu, będzie sukcesywnie poprawiał swoją pozycję. Bardzo ciekawie zapowiada się finał turnieju WBSS w wadze super lekkiej, gdzie spotkają się niepokonani Regis Prograis i Josh Taylor. Zwycięzca może zakręcić się w okolicach pierwszej dziesiątki rankingu.
Jak widać, może zrobić się dość gęsto. Ale nie ma co narzekać. Im gęściej, tym ciekawiej. To znak, że mamy możliwość i niewątpliwą przyjemność oglądać w akcji świetnych pięściarzy, a to przecież jest to, co my - kibice lubimy najbardziej. I tego się trzymajmy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz