niedziela, 10 kwietnia 2016

Anthony Joshua - (krótka) droga na szczyt.

Minionej nocy byliśmy wszyscy świadkami kolejnej demolki, jaką zaserwował swojemu przeciwnikowi w ringu Anthony Joshua. Złoty medalista Olimpijski był oczywiście uważany za ogromny talent, ale chyba nikt nie spodziewał się, że jego rządy nastąpią tak szybko...



Pierwszy zawodowy pojedynek Joshua stoczył w październiku 2013. Do końca roku miał już na koncie trzy zwycięstwa, ale w ringu spędził łącznie ok. 10 minut. Młody Anglik był bardzo aktywny w 2014 roku, kiedy to stoczył kolejnych siedem walk i jego bilans brzmiał wtedy 10-0. Oczywiście wszystkie wygrane przed czasem. Przeboksowanych rund raptem 17...
Pięć kolejnych pojedynków przypadło na rok 2015. Anthony zaczął kolekcjonować pierwsze pasy. W walce z Denisem Bakhtovem na jego biodrach zawisł tytuł WBC International, który obronił w pojedynku z Kevinem Johnsonem. Trwająca 97 sekund walka z Garym Cornishem dała Joshule tytuł mistrza Wspólnoty Brytyjskiej. Mistrzostwo Wielkiej Brytanii zdobył natomiast w dłuższej, trwającej aż 7 rund potyczce z Dillianem Whyte'm. Na koniec 2015 roku Anthony Joshua legitymował się bilansem 15-0. Wszystkie wygrane - co oczywiste - przed czasem. Rundy: 32.
Co jednak najważniejsze, na początku 2016 roku miał przystąpić do walki o światowy czempionat - prawdziwy tytuł mistrzowski federacji IBF. No i wczoraj nastąpił ten dzień. Czas weryfikacji dla "AJ'a" okazał się jednak wyjątkowo krótki i niezbyt męczący. Dotychczasowy mistrz, Charles Martin nie zawiesił poprzeczki zbyt wysoko i po dwóch czystych ciosach ulokowanych przez Anglika na jego szczęce, nie miał ochoty na kontynuowanie walki. Pojedynek zakończył się już w drugiej rundzie, a Anthony mógł unieść w górę czerwony pas International Boxing Federation...




Bodaj nie było jeszcze pięściarza w wadze ciężkiej, który zdobyłby tytuł mistrzowski mając na koncie ledwie 34 rundy na zawodowych ringach. A to własnie wczoraj osiągnął Joshua.

Nawet Leon Spinks, który w 1978 roku, po zaledwie 13 miesiącach od debiutu wygrywał z Muhammadem Ali odbierając mu pasy WBA i WBC potrzebował na ten wyczyn 46 rund. Trzeba jednak pamiętać, że w tamtych czasach królewski dystans to było mordercze 15 rund.

Dla porównania:

Najbliżej wyczynu Anthony'ego Joshuy był Vitali Klitshko. Kiedy w 1999 roku pokonał Herbie Hide'a miał na koncie 56 przeboksowanych rund. 
Obecny niepokonany mistrz Świata WBC, Deontay Wilder w 2015 roku odebrał tytuł Bermane Stiverne'owi mając przeboksowanych 70 rund. 
Charles Martin - wczorajszy rywal Anglika - wygrywając w ostatniej walce z Viacheslavem Glazkovem miał na koncie 74 rundy. 
Kiedy w 1993 roku Lennox Lewis wypunktował Tony'ego Tuckera, jego licznik rund zatrzymał się na liczbie 92. 
Młodszy z braci, do niedawna panujący Wladimir Klitschko swój pierwszy mistrzowski pas zdobył w 2000 roku. Pokonał wówczas Chrisa Byrda mając walcząc wcześniej przez 124 rundy.
Ostatni pogromca Wladmira, obecny czempion federacji WBA i WBO, samozwańczy król wagi ciężkiej, Tyson Fury do osiągnięcia tytułu mistrza potrzebował natomiast aż 146 rund.

Jak widać, Anthony Joshua wczorajszym wspaniałym zwycięstwem przeszedł do historii, zanim na dobre zaczął ją pisać. Bo to dopiero teraz zacznie się dla niego cała mistrzowska karuzela. Dopiero teraz zaczną się najcięższe walki, najcięższe chwile w zawodowym ringu.
Kto jest w stanie zatrzymać marsz 27-letniego Anglika?
Wielu ekspertów uznaje, że nie ma takiego zawodnika w obecnej wadze ciężkiej.
Inni twierdzą natomiast, że Joshua nie byłby faworytem w walkach z Tysonem Furym, Deontayem Wilderem, Luisem Ortizem czy nawet Josephem Parkerem.
Osobiście moim wymarzonym zestawieniem byłaby konfrontacja Anthony Joshua - Luis Ortiz. 
Uważam, że Tyson Fury nie wytrzymałby ciężkiej ręki swojego rodaka, podobnie jak Amerykanin, Deontay Wilder. Wladimir Klitschko ma przed sobą rewanż z Furym, jednak niezależnie od wyniku tej walki, nie byłby już raczej w stanie przeciwstawić się piekielnej sile "AJ'a".
Tylko Ortiz, mogący pochwalić się chyba najlepszą techniką na szczycie wagi ciężkiej, mający dobrą odporność i równie wielką siłę mógłby stawić Joshule czoła.



Jedno jest natomiast pewne - w królewskiej kategorii po okresie nudy, nastały świetne czasy. W czołówce tego limitu spokojnie można by wymienić jednym tchem przynajmniej dziesięciu równorzędnych zawodników, z czego każdy miałby szanse na sięgnięcie po mistrzowski tytuł. 
Obecnie mistrzów jest trzech - Joshua, Wilder i Fury.
Jednak w każdej chwili może dojść do unifikacyjnych walk na szczycie, a wtedy mistrz może zostać jeden - Anthony Joshua !!!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz