"Big Baby" - "Duże dziecko". To pseudonim jednego z najlepszych obecnie pięściarzy amerykańskiego pochodzenia, Jarrella Millera. Miller duży jest na pewno. Co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Można powiedzieć więcej. To najcięższy obecnie pięściarz w szerokiej czołówce królewskiej kategorii. Jeszcze więcej? Tylko raz w swojej zawodowej karierze przebywał w ringu z rywalem o większej wadze niż swoja, jednak sam Amerykanin był wtedy prawie najlżejszy w karierze. Obecnie do ringu wnosi w okolicach 300 funtów, co w przeliczeniu na kilogramy daje liczbę 136 (!). Jarrell to kawał byka. Już jutrzejszej nocy w torreadora zabawić będzie się musiał Mariusz Wach...
Zacznijmy od początku. Miller urodził się w 1988 roku w Nowym Jorku. Na boksie skupił się na przełomie 2004 i 2005 roku. Wcześniej trenował muay thai i K1. Nie miał większych sukcesów amatorskich. Na zawodowym ringu zadebiutował kilka dni po swoich 21-szych urodzinach. Zadebiutował i... zniknął. Od pierwszej, trwającej tylko jedną rundę walki do drugiego występu minęły 22 miesiące. W 2011 roku "Big Baby" wygrał drugą walkę i znów odpoczywał niemal rok. Jego kariera tempa nabrała dopiero pod koniec 2012 roku, ale Amerykanin szybko napotkał na przeszkodę w postaci... Joeya Dawejko. Mający polskie pochodzenie pięściarz oddał Millerowi trzy z czterech rund, ale Jarrell otrzymał także dwa upomnienia za odpychanie rywala, co skutkowało ogłoszonym w tej walce remisem. To dotychczas jedyna skaza na rekordzie Amerykanina.
Między 2013 i 2015 rokiem Miller aż 13 razy wchodził do ringu. Poza wspomnianym remisem wszystkie pozostałe walki wygrał. Największym echem odbiła się ostatnia w 2015 roku wygrana nad Akhrorem Muralimovem. "Big Baby" znokautował twardego przeciwnika w trzeciej rundzie czym wysłał do świata jasny sygnał: "Nadchodzę!"...
Świat usłyszał o Jarrellu Millerze. Związał się on kontraktem z promotorem Dmitry Salitą i jest w jego grupie zdecydowanie największą gwiazdą. Na początku następnego roku pokonał Donovana Dennisa i Nicka Guivasa zdobywając pasy WBA-NABA Interim i WBO-NABO. W sierpniu 2016 roku spotkał się w ringu z twardym Fredem Kassim, najbliższym rywalem Tomasza Adamka. Kassi poddał walkę po trzech rundach. Warto dodać, iż wcześniej z Kameruńczykiem męczyli się tacy zawodnicy jak Hughie Fury, Dominic Breazeale, Chris Arreola czy Amir Mansour. W ostatnim starcie "Big Baby" zastopował także Geralda Washingtona. Tego samego, który kilka miesięcy wcześniej do czasu nokautu prowadził wyrównaną walkę z mistrzem Świata WBC, Deontayem Wilderem.
Czy mamy do czynienia z niedalekim dominatorem królewskiej kategorii? Miller stoczył w ringu 20 pojedynków, z czego 19 wygrał. Tylko dwaj przeciwnicy dotrwali do końcowego gongu, a były to walki sześciorundowe. Amerykanin kontynuuje passę ośmiu zwycięstw przed czasem z rzędu. Teraz na jego drodze stanie Mariusz Wach. Czy "Viking" ma szanse zatrzymać takiego zwierza jak Jarrell?
Bukmacherzy nie mają wątpliwości. Kurs na przegraną Polaka kształtuje się na poziomie 1,08. Niewielu spodziewa się niespodzianki ze strony Wacha. Z Mariusza kpi także sam Miller, który opowiada, że Polak jest wolny, łatwy do trafienia, a jego walki są nudne, dlatego puszcza je sobie przed snem, aby szybciej i łatwiej zasnąć.
Trudno się z Amerykaninem nie zgodzić. W ostatnim czasie boks Mariusza nie porywał. Polak jest w ringu statyczny, rzadko używa ciosów prostych, nie ma też pojedynczego silnego uderzenia. Co innego Miller. "Big Baby" wyprowadza jedne z najsilniejszych ciosów w wadze ciężkiej. Bije z pełnym skrętem i - przede wszystkim - bardzo dynamicznie. Ta dynamika i częstotliwość zadawanych uderzeń jest w większości przypadków kluczem do spadku odporności rywali i w konsekwencji poddawania walk. Wachowi nie wolno odmówić odporności, ale nie chodzi o to, żeby dotrwać do końca, tylko aby wygrać walkę. "Viking" zaskoczył w ostatnim występie wygrywając w Niemczech z Erkanem Teperem, ale porównywać Tepera z Millerem to jak przesiąść się z osiedlowej huśtawki na rollercoaster. Problemem Polaka jest głowa. Mówi się, że walkę wygra ten zawodnik, który bardziej będzie tej wygranej chciał. Tutaj sytuacja jest jasna. Jarrell jest pewny siebie, stąpa mocno po ziemi, wyznacza sobie cele i je realizuje. Mariusz nie do końca wierzy w wygraną. Niedawno wypowiedział się, że jeśli przegra to "świat się nie zawali, nic wielkiego się nie stanie". Liczy się więc z porażką, a z takim nastawieniem sukcesu nie osiągnie. Mariusz walczył już między linami z Wladimirem Kliczko czy Alexandrem Povetkinem, ale to właśnie pojedynek z Jarrellem Millerem może być dla niego najtrudniejszy. Styl Amerykanina jest bardzo niewygodny dla takich pięściarzy jak Wach. Dodatkowo na niekorzyść Polaka działa fakt, iż jest prawie 10 lat starszy od rywala. "Viking" wraca też po dłuższej przerwie na amerykański ring. W Stanach Zjednoczonych ostatni raz walczył, kiedy był jeszcze niepokonany.
Oczywiście kibicuje Polakowi, ale wydaje mi się, że może to się skończyć nokautem. Obym się mylił. Jedno jest jednak pewne. "Big Baby" mocno rozpycha się na pięściarskich salonach. Jego spodziewana wygrana nad Polakiem może otworzyć mu drzwi do walki o mistrzostwo Świata. Dopiero wtedy jednak poznamy jego prawdziwą wartość...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz