Nie ma co ukrywać, że "Tiger" Michalczewski ze swoją grupą promotorską może być lekiem na całe obecnie ogarniające polski boks zło. Nie dość, że kibice liczą, że poprawi jakość polskich gal, to jeszcze wstrzelił się w bardzo dobrym momencie. W momencie, kiedy właśnie Izu Ugonoh potrzebował takiego mentora, podobnie jak np. Kamil Łaszczyk. Kiedy widzimy małą wewnątrzkrajową "wojenkę" Andrzeja Wasilewskiego z Mateuszem Borkiem, to właśnie Dariusz Michalczewski może okazać się tym wygranym. A przy nim kilku pięściarzy, którzy mieli pod górkę z wyżej wymienioną dwójką. Już wiemy, że Izu ma być największą gwiazdą i koniem pociągowym grupy Tiger Promotions, ale swoje miejsce na galach "Tigera" znajdą wspomniany Łaszczyk, czy inne duże nazwiska - Jonak, Wach...
Projekt "Tiger Promotions" zapowiada się bardzo ciekawie. Darek ma pieniądze, chęci i kontakty, a te trzy aspekty złożone do kupy dają już podwaliny pod bardzo fajne rzeczy w polskim boksie. Co nowego? Ano przede wszystkim nikt nie będzie hodował rekordów. Tak przynajmniej się zapowiada. Co jeszcze bardziej nowszego? Polskie gale za granicą. To jest bardzo ciekawa sprawa. Michalczewski - co jasne - ma świetne kontakty w Niemczech i już w przyszłym roku gala jego grupy najprawdopodobniej odbędzie się w Hamburgu. Na razie wszystko wygląda obiecująco. Najważniejsze jednak jest to, że Tiger Promotions zyska na kontrakcie z Izu Ugonohem, a Izu Ugonoh zyska na kontrakcie z Tiger Promotions...
Nazwiska. Bo o tym już wspomniałem. Na galach Darka mają walczyć fajne nazwiska. Pierwsza gala w Gdańsku dopiero przed nami, a już wiemy, że to nie tylko puste słowa. Ali Eren Demirezen przyjedzie walczyć z Izu kładąc na szali cenny pas WBO European. Jego promotor Erol Ceylan to dobry znajomy "Tigera" z Hamburga. Na galę w Gdańsku oprócz Demirezena przywiezie także innego ciężkiego, niepokonanego Agrona Smakici oraz cruisera o bardzo dobrym bilansie, Nikolę Milacicia. Tych podjąć mają odpowiednio Mariusz Wach i Michał Olaś. Warto wspomnieć, że Ceylan pod swoimi skrzydłami ma takie nazwiska jak Alexander Dimitrenko, Christian Hammer, Adrian Granat, niepokonany Mario Daser czy bracia Seferi. To wszystko może wyglądać bardzo dobrze.
Skupmy się na Ugonohu. To dla niego kolejny nowy start kariery. Miejmy nadzieję, że to będzie dłuższa i owocna współpraca. Izu ma już niemałe doświadczenie i teraz trzeba tylko podeprzeć to, czego nauczył się w Nowej Zelandii i USA dobrymi walkami w Europie. Ali Eren Demirezen to pięściarz niepokonany. 10 walk, 10 zwycięstw, 10 nokautów. Rekord może budzić podziw i robić wrażenie, ale w istocie Demirezen to nikt szczególny. Tuż przed ostatnimi Świętami Bożego Narodzenia zmierzył się z rozbitym Michaelem Sprottem i męczył się z nim przez 5 rund. Słabszy pod tym względem był tylko Marcin Siwy, który Brytyjczyka znokautować nie zdołał, ale cała rzesza zawodników zrobiła to już w otwierającym starciu - Teper, Meehan, Joshua, Granat, Hammer... Dwóch rund potrzebował w czerwcu Łukasz Różański, ale on już w pierwszej rzucał Sprottem jak workiem ziemniaków. Demirezen pas WBO European zdobył wygrywając z niejakim Radem Rashidem, tym samym, którego na początku swojej kariery wypunktował... Izu Ugonoh. W tym roku Turek wygrał także z Gruzinem Tornike Puritchamiashvili (rekord 5-11), który przegrał także z Marcinem Siwym. Ostatnim sprawdzianem Demirezena był... Siergiej Werwejko. I na tym pojedynku chciałem się skupić, bo wczoraj specjalnie obejrzałem sobie go jeszcze raz, dla przypomnienia. Werwejko przegrał przez techniczny nokaut w ósmej rundzie. Nie wiem jak wyglądały karty punktowe do tego momentu, ale obiektywnie patrząc, Werwejko nie przegrywał tej walki. W moim odczuciu lepiej prezentował się na początku walki, ale całkowicie stracił kondycje i od szóstej rundy chwiał się jak trzcina na wietrze. Mimo to, Ali Demirezen nie był w stanie posłać kolosa na glinianych nogach na deski, a walkę przerwał sędzia na stojąco.
Atuty Demirezena? Nie widzę szczególnie ważnych. Nokautuje, a więc na pewno ma ciężką rękę, ale jego ciosy wyglądają jakby ciągnął je z siódmego rzędu trybun. Są przewidywalne i Izu spokojnie wciągnie Turka na kontrę. Praca nóg to zwykłe człapanie - pod tym względem także korzystniej wypada Polak. Szybkość? Raczej nie. Tu również przewaga Ugonoha. Gdzie więc może znaleźć się kruczek? Nie chcę wchodzić w dyskusje apropo kondycji, bo ufam, że walka z Breazeale'm to nie była kwestia kondycji, tylko podpalenia się. Druga sprawa jest taka, że wierze, że w walce z Demirezenem kondycja nie odegra roli, bo nie będzie potrzebna. Ugonoh powinien mocnym akcentem rozpocząć działalność Tiger Promotions i zastopować rywala, zgarniając tytuł WBO European. A ten pas wsadzi go w rankingi, przez co rok 2019 będzie jeszcze ciekawszy, o czym Izu sam już wspomniał. Trzymam kciuki za pomyślność tego projektu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz