Również dzisiaj rozpocznie się rywalizacja półfinałowa w dywizji super lekkiej. Wydaje się, że pojedynki będą dużo bardziej pasjonujące, niż w kategorii koguciej, a przynajmniej tak wyglądają na papierze. W grze pozostają trzy pasy mistrzowskie - WBC Diamond, WBA Super oraz IBF. W turnieju zostało czterech bardzo dobrych pięściarzy, pary są wyrównane, a wyniki dużo cięższe do przewidzenia. Wygrani z par półfinałowych stworzą kapitalny finał, jednak na tym etapie absolutnie nikt nie może być pewny udziału w tym znakomitym przedsięwzięciu.
Regis Prograis - Kiril Relikh
Już dzisiejszego wieczoru w Lafayette dojdzie do starcia niepokonanego Regisa Prograis z zawsze groźnym i niedocenianym Kirilem Relikhem. Przyznam się osobiście, że sam nie doceniałem Białorusina i nie przewidziałem, że będzie w ćwierćfinałowej walce lepszy od Eduarda Troyanovsky'ego. A był. Wygrał jednogłośnie i obronił tytuł mistrza Świata federacji WBA, który uzyskał wygrywając rewanż z Rancesem Barthelemy. Dwie ostatnie wygrane Relikha są jednocześnie dwoma największymi skalpami Białorusina. Czy będzie on w stanie dołożyć jeszcze większy? Będzie niezwykle trudno, bo Regis Prograis to znakomity pięściarz, który w ostatnim czasie zrobił spory przeskok i aktualnie to raczej on stawiany jest w roli faworyta zbliżającego się starcia. Amerykanin w ćwierćfinale wypunktował twardego i większego przecież Terry'ego Flanagana, a wcześniej notował serię aż siedmiu wygranych przed czasem z rzędu, stopując m.in. Juliusa Indongo czy Juana Velasco. Po jego stronie stoi lokalizacja, gdyż Prograis urodził się w Louisianie. Wygląda na to, że Relikh będzie musiał wznieść się na wyżyny swoich umiejętności, a i tak będzie bardzo ciężko mu pokonać Amerykanina. Obaj Panowie mają identyczny procent nokautów. Wygrali łącznie po 23 pojedynki, z czego 19 przed czasem. Relikh do tego przegrał dwa razy, ale nigdy przez nokaut. Tutaj każdy werdykt jest możliwy, myślę jednak, iż bardziej techniczny Prograis poradzi sobie z wyższym Białorusinem.
Typ: Prograis na punkty.
Notowania:
Prograis: 60%
Relikh: 40%
Josh Taylor - Ivan Baranchyk
Nie ma co ukrywać - gala w Glasgow jest wręcz skrojona po to, by Josh Taylor zdobył tytuł mistrza Świata przed własną publicznością. Bo paradoksalnie to właśnie Szkot jest jedynym pięściarzem pozostającym w stawce, który w swoim posiadaniu nie ma jeszcze mistrzowskiego tytułu. A umiejętności ma znakomite, o czym przekonały się już takie gwiazdy jak O'hara Davies czy Viktor Postol. Ale przestrzegam - nie można lekceważyć Ivana Baranchyka. To świetny zawodnik, bardzo silny, dobrze pracujący na nogach, potrafiący sprawić problemy każdemu na świecie. Uważam, że ten pojedynek będzie jeszcze bardziej emocjonujący niż pierwszy i jeszcze bardziej wyrównany. Białorusin w świetnym stylu zastopował w ćwierćfinale Anthony'ego Yigita, jednak jego udział w półfinałowym starciu stał pod znakiem zapytania ze względu na konflikt z władzami WBSS. Ostatecznie strony się dogadały, a "The Beast" Ivan stanie w ringu i powalczy o finał. W moim odczuciu ostatecznie polegnie, bo - tak jak mówiłem - ta gala jest skrojona pod Taylora, ale Białorusin może faworytowi gospodarzy napsuć naprawdę sporo krwi. Osobiście wierze w Baranchyka, ale jeśli miałbym postawić pieniądze, obstawiłbym wygraną Brytyjczyka po bardzo dobrej i wyrównanej walce.
Typ: Taylor na punkty.
Notowania:
Taylor: 55%
Baranchyk: 45%
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz