piątek, 9 marca 2018

(Nie)doskonałości "Babyface'a".

Może to trochę dziwne, że w momencie gdy mamy na radarze w wadze ciężkiej niesamowite boje, gdy Deontay Wilder odprawił po świetnej walce unikanego Luisa Ortiza, a pod koniec miesiąca o trzy pasy mistrzowskie powalczą Anthony Joshua i Joseph Parker, ja postanowiłem przyjrzeć się... Adamowi Kownackiemu. Ale taka już moja natura. Przeważnie na opak, przeważnie pod wiatr. 
Lubię, gdy opada kurz. Lubię, gdy wszyscy już wszystko powiedzą. Wtedy ewentualnie dorzucę swoje trzy grosze i dokładnie tak jest w tym przypadku. 
Moi odbiorcy mogą zarzucić mi nadmierny pesymizm, chociaż osobiście wydaje mi się, że umiem "czytać" boks i nieskromnie powiem, iż uważam, że znam się na tym sporcie. Dzisiaj podywaguje nad umiejętnościami i przyszłością Adama. No bo czy faktycznie ktoś wie, w czym tkwi fenomen "Babyface'a"?


Tym razem inaczej niż zwykle nie zacznę od początku, a skupie się wyłącznie na końcu, czyli na teraźniejszości. Na początek rozwikłam pewną sporną dla wielu kwestie. Mianowicie to, że Adam Kownacki mieszka, trenuje i walczy w USA to NIE znaczy, że jest Amerykaninem. To, że portal statystyczny Boxrec klasyfikuje tego pięściarza pod flagą z gwiazdkami nic NIE znaczy. Adam to Polak, podkreśla to za każdym razem, do ringu wnosi flagę biało-czerwoną. Amerykanie kiedyś chcieli przyporządkować sobie Andrzeja Gołotę, teraz podobnie wygląda sytuacja z Adamem Kownackim. Zapewniam, że obaj to Polacy i tak powinniśmy ich klasyfikować. 

Pomijając wstęp organizacyjny przejdźmy do meritum. Adam w ostatnich dwóch pojedynkach zyskał dużo więcej niż przez całą swoją dotychczasową karierę. To fakt niezaprzeczalny. Zastopował Artura Szpilkę, znokautował też solidnego Iago Kiladze. Wspomniany wcześniej portal Boxrec już wywindował jego nazwisko do elitarnej pierwszej dziesiątki wagi ciężkiej, a kibice w Polsce parują go już z tymi największymi wierząc w sukces. Otóż, moi kochani. Może będzie to dla Was rozczarowaniem, może będzie to kubeł zimnej wody, a może uznacie po prostu, iż jestem nie znającym się no-name'm, ale wielkiego sukcesu Kownackiego niestety nie będzie.


Już nie ma co mówić o samym wyglądzie Adama bo oczywiście wygląd nie walczy, co pokazali wcześniej chociażby Mike Tyson (za niski na wagę ciężką?) czy bardziej aktualnie Andy Ruiz Jr (zbyt gruby?). Wygląd, posturę, poziom tkanki tłuszczowej czy mięśniowej można sobie odpuścić, gdyż każdy ma inne predyspozycje, a w tej kategorii wagowej znaczenie ma także bardzo wiele innych czynników, które mogą przechylić szalę zwycięstwa na korzyść jednego bądź drugiego zawodnika. Nie sposób jednak pominąć techniki. A ta u Adama Kownackiego stoi niestety na stosunkowo niskim poziomie. Nie będę tu opowiadał ze szczegółami, jakie błędy popełnia Adam, ale powiem krótko - to cud, że "Babyface'a" nikt jeszcze solidnie nie skontrował. Byłem bardzo zdziwiony, że nie zrobił tego Szpilka, który jeszcze nie tak dawno zrobiłby to bez mrugnięcia okiem. Adam zadając cios całkowicie się odkrywa, a nawet "leci" do przodu zostawiając nogi. Cios otrzymany w idealnym momencie w punkt kończy walkę na jego niekorzyść momentalnie. Zauważyłem też, iż Polaka bardzo łatwo można oszukać głową. Adam od początku idzie do przodu, taką ma technikę, jednak kiedy widzi zranioną ofiarę, całkowicie odpuszcza defensywę. Gdy przeciwnik oprze się o liny, ma Kownackiego wyłożonego jak na tacy, z rozpuszczonymi rękoma, bez stabilnej pozycji. Tak było ze Szpilką, ale jeszcze bardziej widoczne z Kiladze. 




Nie wiemy także jak wygląda odporność Adama. Wydaje się, że gdy jest w odwrocie chowa głowę za podwójną gardą. Nie wiadomo natomiast jak reaguje po silnych ciosach na dół. Nie obstawiałbym, iż mając spory poziom tłuszczu na brzuchu będzie spokojnie przyjmował doły i szedł dalej do przodu po swoje. Dotychczas wyglądało to tak, jakby Kownacki bazował na ambicji, na chęci spełniania marzeń, na młodzieńczej fantazji. Ale wygrane w dwóch ostatnich walkach znacząco podniosły poziom zainteresowania w USA, a co za tym idzie, poziom rywali nie będzie spadał. Będzie rósł, a to może oznaczać kłopoty Polaka. 


Żeby była jasność, bardzo cenie Adama Kownackiego i bardzo mu kibicuje. Martwi mnie jednakże, iż w tej chwili jest on przez wielu ekspertów i kibiców uznawany za bezsprzeczny numer 1 w polskiej wadze ciężkiej. To dość mocno uwłacza takim zawodnikom jak Tomek Adamek, Mariusz Wach, Artur Szpilka czy Izu Ugonoh. Bo nie zrobili wystarczająco dużo, aby być chociażby uznawanym za równego Kownackiemu. Wniosek jest taki, iż polska waga ciężka jest w potrzasku. Jest w marazmie, z którego ciężko będzie się wyplątać. Bo Mariusz Wach, a przede wszystkim Tomasz Adamek są już na skraju swoich karier. Co zrobimy, jeśli Adam Kownacki w końcu przegra i spadnie gdzieś w dół? Kto nam pozostanie?

Tak jak napisałem na początku, powiem jeszcze raz. Kibice bardzo mocno zachłysnęli się nazwiskiem Kownacki. Portale typu Boxrec jeszcze podbiły balonik wyżej i mamy z tego obraz dużego prospekta, który może namieszać w dzisiejszej wadze ciężkiej. Dodatkowo sam Adam (któremu akurat w ogóle się nie dziwie) zaczął opowiadać o swojej świetlanej przyszłości i ataku na pas. Z całym szacunkiem, wygrana nad Arturem Szpilką oraz Iago Kiladze to nie są jaskółki przepowiadające wiosnę w tym przypadku. Jeśli Kownacki nie skupi się na treningu przede wszystkim techniki oraz umiejętności szybkiego przejścia z ataku do szczelnej obrony, każdy (powtarzam: KAŻDY) pięściarz z czołowej 15-stki nie powinien mieć problemu, aby "Babyface'a" zastopować. 


W każdym razie aby nie być takim pesymistą (realistą?) na koniec powiem, iż jak każdy wierzę w Adama i liczę na jego sukces jako kibic. Jako człowiek "czytający" boks nie mogę sobie go natomiast wyobrazić...

3 komentarze:

  1. sporo racji w tym temacie-tylko dlaczego nit nie chce poruszyć tematu 'oddanej ' walki Szpilki z Kownackim...użyłem tu bardzo łagodnego określenia a nawet[poświęcenia]swojej kariery na rzecz otwartych drzwi dla Adama. Mam wrażenie że Szpilka pobawił się w boks na wysokim poziomie-zarobił swoje i wpuścił na salony' Adama- choć myślę że sam w to nie wieży aby Adam na salonach' zaistniał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam! Osobiście nie wierze, że Szpilka cokolwiek komuś "oddał". KSW (jeśli do tego pijesz) to zbyt ryzykowny i być może krótki dla niego ruch, żeby poświęcać to, co wypracował w boksie.

      Usuń
  2. W końcu ktoś pisze jak jest, a nie buja w obłokach jak wielu ludzi. Szpilka niczego nie oddał tylko jest taki słaby, a wygrana Adama z nim to żaden wyczyn i zero faktycznej wartości sportowej, jedynie marketingowa i to głównie dla nas. Kogo w wielkim świecie obchodzi Szpilka, a o Adamie będzie głośno do czasu pierwszej poważnej walki, wtedy będzie po zawodach i tyle.

    OdpowiedzUsuń