Długo wahałem się, czy taki artykuł powinien się tu pojawić, ale przyglądałem się niektórym polskim, młodym pięściarzom i stwierdziłem, że nie będzie w tym tekście ani krzty przesady. Powiem to krótko i zwięźle - młodzi polscy pięściarze nie posiadają siły ciosu. Przynajmniej większość. Są oczywiście także wyjątki - Michał Cieślak, Adam Balski, Paweł Stępień... Ale dzisiaj nie będzie o nich. Będzie o innych, nie mniej utalentowanych, lecz nie posiadających bardzo ważnego atutu potrzebnego do osiągnięcia sukcesu w tym sporcie. Nie nokautują swoich przeciwników...
Analizowałem dziesięciu polskich zawodników i - co ciekawe - zauważyłem pewną zależność. Owszem, chłopaki nie dysponują silną ręką, ale jeśli już uda im się wygrać przed czasem, robią to w najmniej oczekiwanym momencie. Zapraszam do artykułu...
Pierwszym pięściarzem, którego wziąłem pod lupę był Kamil Szeremeta. 27-latek z Białegostoku kroczek po kroczku dąży do wyznaczonych sobie celów. Karierę zawodowca zaczął pod koniec 2012 roku i stoczył dotychczas 13 pojedynków. Wszystkie wygrał, m.in. z Rafałem Jackiewiczem, Łukaszem Wawrzyczkiem czy Patrickiem Mendy'm. Kamil ma w swoim rekordzie tylko dwie walki wygrane przed czasem co daje mu średnią na poziomie 15%. Szeremeta wygraną przed czasem zaliczył jednak w ostatnim pojedynku z... legitymującym się rekordem 21-0 Artemem Karpetsem. Nie był to co prawda klasyczny nokaut, lecz Ukrainiec pozostał na swoim stołku pomiędzy piątą a szóstą rundą.
Kolejnym analizowanym zawodnikiem jest 30-letni Tarnowianin, Dariusz Sęk. Sęk jest na innym etapie kariery niż Szeremeta. Bił się już o pasy IBF InterContinental czy WBA International w wadze półciężkiej. Dawał świetne walki w Niemczech przeciwko Robertowi Woge i - przede wszystkim - Robinowi Krasniqi. Darek stoczył już 29 walk, z czego 26 wygrał. Przed czasem tylko 8. Sęk wiedział jednak kiedy ma się zmobilizować. W 2013 roku na gali Polsat Boxing Night w Gdańsku odebrał ochotę na kontynuowanie walki niepokonanemu wcześniej Remigiuszowi Wozowi, a niemal dokładnie rok temu w Niemczech po ciężkiej i wyrównanej walce zastopował Shefata Isufiego.
Michał Syrowatka to kolejny z młodych pięściarzy, którzy bardzo chcą nokautować, lecz nie do końca wiedzą jak się do tego zabrać. W tym przypadku jest co prawda coraz lepiej, ale jeszcze niedawno tak nie było. 28-letni Syrowatka wygrał 15 pojedynków, z czego 4 przed czasem. Ma na koncie jedną porażkę z pamiętnej walki z Rafałem Jackiewiczem, któremu później się zrewanżował. Na początku kariery zdecydowanie częściej boksował na pełnym dystansie. Przełamanie nastąpiło niespodziewanie. W świetnie zapowiadającej się walce już po 87 sekundach znokautował niepokonanego wówczas Michała Chudeckiego.
Wspomniany Chudecki to kolejny przykład pięściarza, który gdzieś się pogubił lub po prostu zablokował. Jego kariera rozpoczęła się w Stanach Zjednoczonych, gdzie już w debiucie wygrał przed czasem. W pierwszej walce w Polsce powtórzył ten wyczyn, a później jeszcze raz po powrocie do USA. Nokautował w swojej pierwszej, trzeciej i piątej walce. I przestał. Od tego momentu zanotował 6 zwycięstw, 2 porażki i 1 remis. Coś jednak poszło nie tak. Przegrywał przed czasem (m.in. ze wspomnianym Syrowatką), a wygrywał tylko po sędziowskich decyzjach.
Jeszcze gorzej pod tym względem wygląda kariera obiecującego Krzysztofa Kopytka. Młody, 22-letni "Kopyt" rozpoczął karierę w 2012 roku od wygranej w pierwszej rundzie z Tomaszem Radlofem. Jeszcze w tym samym roku znokautował rywala z Białorusi i... nokautować przestał. Od listopada 2012 po dziś dzień Kopytek zanotował 9 kolejnych wygranych walk, z czego ani razu nie zakończył pojedynku przed czasem. Jego średnia to zaledwie 17%.
27-letni Łukasz Maciec to przykład podobny do Dariusza Sęka. Podobny bilans, podobne wyzwania, podobny procent nokautów. "Gruby" stoczył już 27 pojedynków, z czego 23 zakończył swoim zwycięstwem. Tylko 5 razy wygrywał przed czasem. W 2013 roku pojechał do Finlandii na walkę z niepokonanym Jussi Koivulą. Maciec przed tym pojedynkiem pojawiał się w ringu 20 razy, lecz tylko trzykrotnie wygrał przed czasem. W Finlandii stało się to, czego gospodarze najmniej się spodziewali. Polak pokonał Fina przez nokaut w piątej rundzie.
Kamil Łaszczyk to niegdyś świetnie zapowiadający się pięściarz. Dzielił karierę miedzy Polskę i Stany Zjednoczone, miał przy sobie świetnych promotorów zarówno w ojczyźnie jak i za oceanem. Kariera się jednak zablokowała. Kamil rozpoczął zawodową karierę w 2011 roku od pięciu nokautów w pierwszych sześciu walkach. Później coś się jednak w tym względzie popsuło. Dziś niepokonany zawodnik wagi piórkowej jest niepokonany w 22 pojedynkach, lecz tylko w 8 przypadkach nie dał szansy sędziom na punktowanie walki. W ostatnich 16 walkach tylko trzy razy kończył przeciwnika przed czasem. Zrobił to jednak w pojedynku z Jose Luisem Araizą w USA. Polak znokautował rywala pomimo, iż był to pięściarz, który posiadał najwięcej zwycięstw ze wszystkich rywali Łaszczyka.
Młody pięściarz kategorii półśredniej, Przemysław Runowski to kolejny przykład na brak siły ciosu. "Kosiarz" jest ładnie wyrzeźbiony, lecz nie posiada tego ważnego atutu w postaci siły w ręce. 22-latek zaczął walczyć zawodowo stosunkowo niedawno, bo w 2013 roku. Zaliczył 11 występów, z czego wszystkie wygrał. Dwukrotnie wygrywał przed czasem. W kuluarach ponoć śmieją się, że trzeba znaleźć Runowskiemu rywala o nazwisku Abramenka. Dlaczego? Przemek wygrał przed czasem w 2013 roku z Aliaksandrem Abramenką, a rok później z Andreiem Abramenką. Czy jest w boksie jeszcze jeden Abramenka? A może do listy pokonanych przed czasem "Kosiarz" dołoży Elmo Trayę w Międzyzdrojach? Bardzo na to liczymy.
Przedostatnim pięściarzem, którego karierę zanalizowaliśmy jest jeden z motorów napędowych grupy Tymex Boxing Promotions, Michał Żeromiński. 29-letni Radomianin w swojej drugiej zawodowej walce zafundował "czasówkę" rywalowi z Białorusi i... to by było na tyle. Walka ze wspomnianym Białorusinem była jedyną, o której werdykcie nie musieli decydować sędziowie. A Michał stoczył już 13 pojedynków. Jego średnia jest najniższa - tylko 8% walk wygranych przed czasem.
Konrad Dąbrowski zamyka dzisiejsze - nie do końca pochlebne - zestawienie. Jest to młody i niedoświadczony zawodnik, który przegrał w swojej debiutanckiej walce na ringu w Wielkiej Brytanii. Od tego czasu zanotował 8 wygranych walk, lecz tylko raz wygrał przez nokaut. Co ciekawe, zdarzyło się to w walce z Rafałem Piotrowskim, który legitymuje się obecnie rekordem 0-46-1. Co jeszcze ciekawsze, Piotrowski przed czasem przegrał tylko 7 razy. Jeden z tych siedmiu nokautów jest autorstwa Dąbrowskiego.
Myślę, że wystarczy już wytykania naszym obiecującym zawodnikom braku nokautującego ciosu. Nie siła jest przecież w boksie najważniejsza. Znacznie wyżej ceniona jest inteligencja, ringowa mądrość. Kiedy w ringu się myśli, można wygrywać bez robienia krzywdy rywalowi. A nokauty? W niektórych przypadkach po prostu trzeba na nie cierpliwie poczekać. Rzućmy okiem na jednego z najlepszych obecnie polskich pięściarzy, Macieja Sulęckiego. Maciek jest obecnie bliski walki o światowy czempionat w wadze średniej. On swój przełomowy moment miał w - wydaje się - swojej najważniejszej walce w karierze. Walce z Grzegorzem Proksą, którego znokautował. Wcześniej zaliczył 18 zawodowych występów, w tym nokauty... trzy. A po wygranej nad Proksą wyjechał do USA wygrywał kolejno z Darryllem Cunninghamem, Jose Miguelem Berrio, Derrickiem Finldeyem i - niedawno - Hugo Centeno Juniorem. Wszystkie pojedynki w USA kończył przed czasem.
Można? Można...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz