niedziela, 24 kwietnia 2016

Śladami Marciano i Mayweathera - najlepsi niepokonani...

Kiedy w 1955 roku Rocky Marciano kończył karierę, wszyscy zadawali sobie jedno pytanie: "Dlaczego z rekordem 49-0? Dlaczego nie stoczy jeszcze jednej walki i nie przejdzie do historii?". 
Podobnie było całkiem niedawno - dokładnie we wrześniu ubiegłego roku, kiedy Floyd Mayweather Jr po wygranej nad Andre Berto zapowiedział, że odchodzi z boksu. Jego licznik również zatrzymał się na 49-0.
Byliśmy bardzo blisko pokonania pewnej znaczącej granicy, jednak "Money" zostawił kibiców w swego rodzaju zawieszeniu. Kibice dotąd zastanawiają się: "wróci czy nie wróci?"


Postanowiłem nieco przyjrzeć się temu zjawisku. Być może jest ktoś, kto w niedługim czasie pokona tą - wydawać by się mogło - nieosiągalną granicę?
Obecnie w światowym boksie znajduje się 30-stu* pięściarzy, którzy maja na swoim koncie przynajmniej 25 wygranych walk i nieskazitelny rekord - bez porażki i remisu. Jedni są bliżej, inni dalej... Co ciekawe, nie wszyscy są światowymi gwiazdami. Nie wszyscy są na TOPie. I gwarantuje - niektórych z tych nazwisk nawet nie słyszeliście...
* Pod uwagę wziąłem pierwszych 1000 miejsc komputerowego zestawienia Boxrec. Nie zakładam jednak, że w drugim czy trzecim tysiącu znajdzie się jeszcze ktoś z równie dobrym rekordem.

45-0

Roman Gonzalez - nieoficjalny numer 1 większości światowych rankingów bez podziału na kategorie wagowe. 28-letni Chocolatito to wielokrotny mistrz świata kilku kategorii wagowych. Obecnie dzierży pas WBC wagi muszej.


42-0

William F.S. Bezerra - pierwsza niespodzianka. Zawodnik, który 95% swoich walk stoczył w rodzinnej Brazylii z mało wymagającymi rywalami. W swojej karierze posiadał jedynie pas mistrza Brazylii i mistrza Ameryki Południowej w wadze cruiser. Co ciekawe, tylko jeden pojedynek rozegrał się na pełnym dystansie. Spędził w ringu ledwie 112 rund.

41-0

Wanheng Menayothin - 30-latek z Tajlandii to kolejne mało znane nazwisko, ale głównie przez fakt, iż boksuje w  najniższym możliwym limicie wagowym. Jest posiadaczem pasa WBC wagi słomkowej.

36-0

Kell Brook - 29-letni mistrz Świata IBF wagi półśredniej. Świetny technicznie i niezwykle szybki zawodnik, przez co unikany przez większość rywali. 


Deontay Wilder - pierwszy od lat amerykański mistrz Świata wagi ciężkiej. Piekielna siła w ręce. Tylko w jednym przypadku potrzebował werdyktu sędziowskiego do rozstrzygnięcia pojedynku. Ledwie 99 rund spędzonych między linami.


Petch Sor Chitpattana - kolejny zawodnik z Tajlandii. Zaledwie 22-letni juniorski mistrz Świata WBC wagi koguciej. Podobnie jak inni Tajowie, wszystkie pojedynki stoczył w swoim rodzinnym kraju.

35-0

Gennady Golovkin - jeden z najlepszych pięściarzy świata bez podziału na limity wagowe. Mistrz Świata WBA, IBF, WBC Interim i IBO wagi średniej. Absolutny dominator swojego limitu. Ostatnie 22 pojedynki rozstrzygnął przez nokaut.


34-0

Gilberto Ramirez - świeżo koronowany czempion WBO wagi super średniej. Dysponuje znakomitymi warunkami fizycznymi, jest przy tym leworęczny i ma dopiero 24 lata. 


33-0

Nawaphon Por Chokchai - kolejny młody pięściarz z Tajlandii z nieskazitelnym rekordem. Nie posiada jednak żadnych znaczących pasów, a największym osiągnięciem jest posiadanie azjatyckiego pasa WBC wagi muszej.

Teerachai Kratingdaenggym - i jeszcze jeden Taj. Co ciekawe, w swojej piątej walce zdobył nic nie znaczący pasek PABA wagi półśredniej i broni go po dzisiejszy dzień.

32-0

Danny Garcia - były mistrz Świata WBA i WBC wagi super lekkiej i obecny mistrz WBC wagi półśredniej. Jeden z zawodników ze ścisłego TOPu rankingu P4P bez podziału na limity wagowe.


30-0

Terry Flanagan - były mistrz Europy i obecny mistrz Świata federacji WBO w wadze lekkiej. Bardzo dobry technicznie 26-letni mańkut.


Konstantin Ponomarev - młody, ledwie 23-letni Rosjanin, który jeszcze nie ma w swoim dorobku mistrzowskiego pasa, jednak jest na dobrej drodze, aby w najbliższym czasie o takie trofeum powalczyć.

29-0

Andre Ward - geniusz szermierki na pięści. Były mistrz Świata WBA i WBC w wadze super średniej. Obecnie walczący w limicie wagi półciężkiej i jest jedną walkę od pojedynku o mistrzowski pasy. Jeden z najlepszych - a według wielu ekspertów najlepszy - zawodnik rankingu P4P bez podziału na kategorie wagowe.


Arnold Gjergjaj - urodzony w Kosowie 31-latek reprezentujący Szwajcarię. Nigdy nie posiadał żadnego znaczącego pasa i nigdy też nie walczył z nikim, kto mógłby mu zagrozić. W maju nastąpi jego weryfikacja, kiedy spotka się w Londynie z Davidem Haye'm.

28-0

Terence Crawford - mistrz Świata WBO wagi lekkiej i super lekkiej. Szybki i znakomity technicznie pięściarz z USA, którego w lipcu czeka unifikacja pasów...


Viktor Postol - ...właśnie z Ukraińcem, posiadaczem tytułu WBC w tym samym limicie. Jest on solidnym rzemieślnikiem, który w ringu zawsze zostawia całe serce.


27-0

Jermell Charlo - pozostający nieco w cieniu swojego brata pięściarz, który w maju dostanie szansę na zdobycie pierwszego w swojej karierze mistrzowskiego pasa. Powalczy o wakujący tytuł WBC wagi super półśredniej.


Genesis Servania - kolejne nazwisko, którego nie widać na pierwszych stronach gazet i artykułów internetowych. 24-latek z Filipin posiadający na razie pas WBO InterContinental w wadze super koguciej.

Sean Monaghan - 34-letni Amerykanin walczący w wadze półciężkiej. Nie ma w swoim posiadaniu żadnego znaczącego pasa i raczej nie kwapi się do walk z najlepszymi w swoim limicie.

26-0

Keith Thurman - mistrz Świata WBA w wadze półśredniej nieprzerwanie już od trzech lat. Niezwykle silny i precyzyjny 27-latek z Florydy chcący unifikować pasy w swoim limicie.


Krzysztof Głowacki - jedyny polski mistrz Świata. Kapitalny, uparcie dążący do osiągnięcia celów 29-letni pięściarz wagi cruiser. Posiadacz pasa WBO w tym limicie, blisko unifikacji.


Albert Pagara - drugi reprezentant Filipin w zestawieniu. Młody, 22-letni posiadacz tytułu WBO InterContinental w limicie wagi super koguciej. 

Rey Vargas - 25-letni Meksykanin. Posiadacz juniorskich i międzynarodowych pasów WBC wagi super koguciej. Zawodnik posiadający dużą jak na swój limit siłę ciosu, większość pojedynków rozstrzygający przed czasem.

Andy Ruiz Jr - trzeci w zestawieniu pięściarz królewskiej kategorii. Młody, 26-letni utalentowany zawodnik, który lepiej spisuje się na sparingach niż w walce. Perspektywiczny, jednak nie udowodnił jeszcze swojej klasy w ringu.


Matias C.A. Rueda - posiadacz pasa WBO Latino w limicie wagi piórkowej. Silny Argentyńczyk walczący tylko na swoim terenie i w 90% nokautujący swoich przeciwników.

Patrick Teixeira - również jest w posiadaniu pasa WBO Latino, jednak w wadze super półśredniej. Mańkut z Brazylii, który kontynuuje swoją karierę na terenie USA. Już wkrótce możemy zobaczyć go w walce o mniej lub bardziej znaczący pas.

25-0

Tyson Fury - jeden z największych gaduł i komików w obecnym boksie, a przy tym wielki mistrz Świata najpierw trzech, a obecnie dwóch federacji w wadze ciężkiej. Człowiek, który powstrzymał Wladimira Kliczkę i ma zamiar to zrobić po raz drugi - w lipcu.


Luis Ortiz - 37-letni już "King-Kong" to jeden z najlepszych technicznie pięściarzy wagi ciężkiej. Jednocześnie jeden z najsilniejszych i najbrutalniejszych w limicie królewskiej kategorii. Obecnie posiadacz pasa WBA Interim, jednak już wkrótce dostanie swoją szansę na zdobycie pełnoprawnego tytułu.


Erik Skoglund - zamykający zestawienie posiadacz pasów IBF International i IBO International. Dodatkowo może pochwalić się także tytułem mistrza Unii Europejskiej w wadze półciężkiej. 24-letni Szwed na razie unikający większych wyzwań.

Jak widać, kandydatów do osiągnięcia wspaniałego, legendarnego wręcz rekordu jest wielu. Niektórzy są już na ostatniej prostej. Jednak zawsze trzeba pamiętać, że jedna porażka czy jeden remis, jedna wpadka bądź jeden sędziowski "wielbłąd" może pozbawić ich marzeń...

wtorek, 19 kwietnia 2016

"Smith Brothers" czyli co... cztery głowy to nie jedna.

Bracia w boksie to nie częste zjawisko. Jasne, zdarzają się i każdy obeznany pięściarski kibic obudzony w środku nocy wymieni 2-3 bokserskie familie. 

Vitali i Wladimir Klitschko - Ci bracia przyjdą na myśl z pewnością największej grupie osób odpowiadających na zadane pytanie. Dwóch hegemonów wagi ciężkiej, którzy dosłownie zdominowali królewski limit wagowy w ostatnich kilkunastu latach. Starszy z braci, urodzony w 1971 roku to mistrz Świata w latach 1999-2000 i 2004-2012. Niepokonany przez ostatnie 9 lat swojej kariery. Odszedł z boksu jako wielki mistrz. Wladimir jest 5 lat młodszy i w dalszym ciągu kontynuuje bokserską karierę. Stoczył już w ringu 68 pojedynków, z czego aż 64 rozstrzygnął na swoją korzyść. Jego panowanie przypada na okresy 2000-2003 i 2006-2015. 
Między lipcem 2011 (walka Wladimira o pas WBA z Davidem Haye'm) a wrześniem 2012 (ostatnia walka w karierze Vitalija) ukraińscy bracia dzierżyli wszystkie cztery pasy wagi ciężkiej.
Historia braci Klitschko to scenariusz na osobny artykuł, bo z pewnością jest to najbardziej znana rodzina w światowym boksie.


Kto jeszcze?
Jermell i Jermall Charlo
Fedor i Dmitrij Chudinov
Naoya i Takuma Inoue
Przemysław i Mariusz Runowscy
Marcin i Patryk Brzescy

Nie wszyscy jednak wiedzą, że największą bokserską rodziną są bracia Smith. Co ciekawe, każdy z aż czterech braci odnosi spore sukcesy. Jedno jest pewne - tej rodzinie nie podskoczy nikt...

Co cztery głowy to nie jedna...


Paul, Stephen, Liam i Callum Smith to czterech braci, którzy odnoszą spore sukcesy w zawodowym boksie. Postaram się nieco przybliżyć Wam ich sylwetki, jednak sądzę że większość z Was doskonale ich zna...

Paul Smith - najstarszy z braci, 33-letni "Smigga" to były mistrz Anglii i Wspólnoty Brytyjskiej oraz dwukrotny pretendent do pasa WBO wagi super średniej z 2014 i 2015 roku. To także były posiadacz pasa WBA International. Swoją karierę rozpoczął w 2003 roku od 23-ech kolejnych wygranych walk. W tej chwili ma na koncie 6 porażek. Przegrywał dwukrotnie z Arthurem Abrahamem, a także m.in. Andre Wardem, George Grovesem czy Jamesem DeGale'm. 

Stephen Smith - 30-letni "Swifty" to również były mistrz Wspólnoty Brytyjskiej w limicie wagi super piórkowej. W przeszłości posiadał także pasy WBO Inter-Continental i WBC Silver. W ubiegły weekend był pretendentem do pasa mistrza Świata federacji IBF, jednak przegrał z niepokonanym Jose Pedrazą. "Swifty" ma na koncie dwie porażki, bo wcześniej - w 2011 roku musiał także uznać wyższość obecnego czempiona, Lee Selby'ego. 

Liam Smith - 27-letni "Beefy" to obecnie najbardziej utytułowany z braci. Od października ubiegłego roku jest mistrzem Świata WBO wagi super półśredniej. Jak starsi bracia, zaczynał od mistrzostwa Wielkiej Brytanii i Wspólnoty Brytyjskiej. Dotychczas jest niepokonany, jednak ma na koncie jeden remis uzyskany w 2010 roku po czterorundowej walce. 

Callum Smith - najmłodszy, 25-letni "Mundo" uznawany jest także za najzdolniejszego z braci. Mierzący 191cm wzrostu pięściarz wagi super średniej to obecny mistrz Europy i jeden z głównych pretendentów do sięgnięcia po tytuł mistrza Świata już w tym roku. Jak każdy z rodzeństwa, posiadał pas mistrza Anglii, a także posiadał pasy WBC International oraz WBC Silver. Ostatnie dwa, bardzo trudne pojedynki kończył już w pierwszej rundzie. 


Jak widać, co cztery głowy to nie jedna. Co osiem rękawic, to nie dwie. 
Rodzinne tradycje wzięły w tym przypadku górę i żaden z chłopaków nie wyobrażał sobie innej życiowej drogi. Co więcej - dla nich rodzina jest najważniejsza. Każdy z braci pójdzie za drugim w ogień...


niedziela, 10 kwietnia 2016

Anthony Joshua - (krótka) droga na szczyt.

Minionej nocy byliśmy wszyscy świadkami kolejnej demolki, jaką zaserwował swojemu przeciwnikowi w ringu Anthony Joshua. Złoty medalista Olimpijski był oczywiście uważany za ogromny talent, ale chyba nikt nie spodziewał się, że jego rządy nastąpią tak szybko...



Pierwszy zawodowy pojedynek Joshua stoczył w październiku 2013. Do końca roku miał już na koncie trzy zwycięstwa, ale w ringu spędził łącznie ok. 10 minut. Młody Anglik był bardzo aktywny w 2014 roku, kiedy to stoczył kolejnych siedem walk i jego bilans brzmiał wtedy 10-0. Oczywiście wszystkie wygrane przed czasem. Przeboksowanych rund raptem 17...
Pięć kolejnych pojedynków przypadło na rok 2015. Anthony zaczął kolekcjonować pierwsze pasy. W walce z Denisem Bakhtovem na jego biodrach zawisł tytuł WBC International, który obronił w pojedynku z Kevinem Johnsonem. Trwająca 97 sekund walka z Garym Cornishem dała Joshule tytuł mistrza Wspólnoty Brytyjskiej. Mistrzostwo Wielkiej Brytanii zdobył natomiast w dłuższej, trwającej aż 7 rund potyczce z Dillianem Whyte'm. Na koniec 2015 roku Anthony Joshua legitymował się bilansem 15-0. Wszystkie wygrane - co oczywiste - przed czasem. Rundy: 32.
Co jednak najważniejsze, na początku 2016 roku miał przystąpić do walki o światowy czempionat - prawdziwy tytuł mistrzowski federacji IBF. No i wczoraj nastąpił ten dzień. Czas weryfikacji dla "AJ'a" okazał się jednak wyjątkowo krótki i niezbyt męczący. Dotychczasowy mistrz, Charles Martin nie zawiesił poprzeczki zbyt wysoko i po dwóch czystych ciosach ulokowanych przez Anglika na jego szczęce, nie miał ochoty na kontynuowanie walki. Pojedynek zakończył się już w drugiej rundzie, a Anthony mógł unieść w górę czerwony pas International Boxing Federation...




Bodaj nie było jeszcze pięściarza w wadze ciężkiej, który zdobyłby tytuł mistrzowski mając na koncie ledwie 34 rundy na zawodowych ringach. A to własnie wczoraj osiągnął Joshua.

Nawet Leon Spinks, który w 1978 roku, po zaledwie 13 miesiącach od debiutu wygrywał z Muhammadem Ali odbierając mu pasy WBA i WBC potrzebował na ten wyczyn 46 rund. Trzeba jednak pamiętać, że w tamtych czasach królewski dystans to było mordercze 15 rund.

Dla porównania:

Najbliżej wyczynu Anthony'ego Joshuy był Vitali Klitshko. Kiedy w 1999 roku pokonał Herbie Hide'a miał na koncie 56 przeboksowanych rund. 
Obecny niepokonany mistrz Świata WBC, Deontay Wilder w 2015 roku odebrał tytuł Bermane Stiverne'owi mając przeboksowanych 70 rund. 
Charles Martin - wczorajszy rywal Anglika - wygrywając w ostatniej walce z Viacheslavem Glazkovem miał na koncie 74 rundy. 
Kiedy w 1993 roku Lennox Lewis wypunktował Tony'ego Tuckera, jego licznik rund zatrzymał się na liczbie 92. 
Młodszy z braci, do niedawna panujący Wladimir Klitschko swój pierwszy mistrzowski pas zdobył w 2000 roku. Pokonał wówczas Chrisa Byrda mając walcząc wcześniej przez 124 rundy.
Ostatni pogromca Wladmira, obecny czempion federacji WBA i WBO, samozwańczy król wagi ciężkiej, Tyson Fury do osiągnięcia tytułu mistrza potrzebował natomiast aż 146 rund.

Jak widać, Anthony Joshua wczorajszym wspaniałym zwycięstwem przeszedł do historii, zanim na dobre zaczął ją pisać. Bo to dopiero teraz zacznie się dla niego cała mistrzowska karuzela. Dopiero teraz zaczną się najcięższe walki, najcięższe chwile w zawodowym ringu.
Kto jest w stanie zatrzymać marsz 27-letniego Anglika?
Wielu ekspertów uznaje, że nie ma takiego zawodnika w obecnej wadze ciężkiej.
Inni twierdzą natomiast, że Joshua nie byłby faworytem w walkach z Tysonem Furym, Deontayem Wilderem, Luisem Ortizem czy nawet Josephem Parkerem.
Osobiście moim wymarzonym zestawieniem byłaby konfrontacja Anthony Joshua - Luis Ortiz. 
Uważam, że Tyson Fury nie wytrzymałby ciężkiej ręki swojego rodaka, podobnie jak Amerykanin, Deontay Wilder. Wladimir Klitschko ma przed sobą rewanż z Furym, jednak niezależnie od wyniku tej walki, nie byłby już raczej w stanie przeciwstawić się piekielnej sile "AJ'a".
Tylko Ortiz, mogący pochwalić się chyba najlepszą techniką na szczycie wagi ciężkiej, mający dobrą odporność i równie wielką siłę mógłby stawić Joshule czoła.



Jedno jest natomiast pewne - w królewskiej kategorii po okresie nudy, nastały świetne czasy. W czołówce tego limitu spokojnie można by wymienić jednym tchem przynajmniej dziesięciu równorzędnych zawodników, z czego każdy miałby szanse na sięgnięcie po mistrzowski tytuł. 
Obecnie mistrzów jest trzech - Joshua, Wilder i Fury.
Jednak w każdej chwili może dojść do unifikacyjnych walk na szczycie, a wtedy mistrz może zostać jeden - Anthony Joshua !!!



wtorek, 5 kwietnia 2016

Za ciosem! - propozycje na kartę walk PBN VI.

Jeszcze nie opadły emocje po sobotniej gali Polsat Boxing Night "Final Call", a już internet rozpisuje się nad drugą tegoroczną galą pod patronatem Polsatu, która odbyć się ma w listopadzie. 
Rozpiska kwietniowego widowiska w Tauron Arenie była najlepsza w historii. Idea PBN, jakoby zestawiać tylko walki polsko-polskie musiała się kiedyś wyczerpać. W sumie ani to dobrze, ani źle. Szóste edycja pokazała, że jeśli "zabezpieczy" się wydarzenie ciekawymi zagranicznymi nazwiskami, broni się na pewno nie gorzej niż w przypadku samych Polaków. 
Eric Molina, Francisco Palacios i Eric Fields zrobili robotę gali. 
"Drummer Boy" pokonał Tomasza Adamka, Eric Fields dał twarde 10 rund Mateuszowi Masternakowi pomimo dwuletniej przerwy od boksu, a Francisco Palacios to chwytliwe nazwisko.
Organizatorzy z pewnością nie chcą się cofać w rozwoju, więc w listopadzie wręcz konieczne jest złożenie takich konfrontacji, żeby - przynajmniej - nie było gorzej...
Kto mógłby pojawić się nad Wisłą? 
Kto wystąpiłby w walce wieczoru po zakończeniu kariery przez "Górala"?


Propozycji jest bardzo wiele: 

Pierwsza z nich - przyjęta z KSW - to opcja "wygrał? zostaje!". Eric Molina zwyciężył w walce wieczoru - mógłby wrócić w listopadzie również na walkę wieczoru. Jego rywalem mógłby być Artur Szpilka. Panowie sparowali już razem przed walką Polaka z Deontayem Wilderem. Obaj z resztą przegrali z "Bronze Bomberem" w 9 rundzie...
Na PBN V bardzo dobrze zaprezentował się także Andrzej Wawrzyk. Dla niego również mogłby się znaleźć miejsce w fight cardzie następnej gali. Kto rywalem? Solidny zawodnik zagraniczny lub Polak - Krzysztof Zimnoch? Izu Ugonoh? Adam Kownacki?
Zimnoch po porażce z Mike'm Mollo stracił na wartości marketingowej, więc jego nazwisko może nie być brane pod uwagę. Co innego Ugonoh - jego walka w listopadzie jest praktycznie pewna. Początkowo mówiło się, że może zostać skonfrontowany z Mariuszem Wachem. Dzisiaj opcja Andrzeja Wawrzyka być może jest bardziej realna.
Adam Kownacki to następne gorące nazwisko. Nigdy nie walczył w Polsce, a bardzo chętnie by to zrobił. Nie jest jednak "estetyczny" dla włodarzy Polsatu.
Gdzieś przeplata się także nazwisko następnego amerykańskiego Polaka, Joeya Dawejki, jednak jest to bardzo mało prawdopodobna opcja. 




Ciekawe rzeczy dzieją się w wadze cruiser. Efektownie wrócił Masternak, który ciągle ma nadzieje na walkę z Krzysztofem Włodarczykiem. Panowie nie mają w tej chwili żadnych pasów, ale takiej konfrontacji nie trzeba byłoby sprzedawać. Ona sprzedałaby się sama. 
Michał Cieślak - świetnie rozwijający się młody zawodnik, który odprawia przed czasem kolejnych rywali. On chętnie spotkałby się z Łukaszem Janikiem, ale "Lucky Look" walczy zdecydowanie za rzadko i obecnie byłby chyba dość prostą przeszkodą na drodze Cieślaka. Z Michałem w ringu chętnie widziałbym jakiegoś mocnego zagranicznego zawodnika pokroju Rakhima Chakhieva, Noela Gevora czy Youri Kalengę.



Na Polsat Boxing Night pewnie chętnie do Polski wróciłby Maciek Sulęcki, który od niedawna celuje w duże nazwiska. Caleb Truax w Polsce? Czemu nie?
Ciekawy byłby również występ jednego z młodych zawodników niższych kategorii wagowych - Michał Syrowatka/Kamil Szeremeta/Dariusz Sęk.
Również Patryk Szymański i Kamil Łaszczyk wpasowaliby się w klimat PBN.
No i oczywiście walka pań. Postawiłbym jednak na Ewę Piątkowską w obronie pasa EBU.




Reasumując:

Artur SZPILKA - Eric MOLINA

Izuagbe UGONOH - Mariusz WACH/Andrzej WAWRZYK

Mateusz MASTERNAK - Krzysztof WŁODARCZYK

Michał CIEŚLAK - Łukasz JANIK/Rakhim CHAKHIEV/Noel GEVOR/Youri KALENGA

Maciej SULĘCKI - Caleb TRUAX

Ewa PIĄTKOWSKA w obronie pasa EBU

Michał SYROWATKA/Kamil SZEREMETA w walce rankingowej

Patryk SZYMAŃSKI/Kamil ŁASZCZYK o pas interkontynentalny


Niewiele pewnie dojdzie do skutku, ale może chociaż część. Na pewno każda z pierwszych czterech konfrontacji spokojnie mogłaby być walką wieczoru. Polsat Boxing Night nie może jednak spuszczać z tonu, tylko iść za ciosem!

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

"Smutny finał" w Krakowie - podsumowanie gali...

Ostatnio było sporo gal bokserskich w Polsce. W ciągu ostatnich 40 dni pięściarskich emocji nie brakowało w Legionowie, w Radomiu, w Sosnowcu i w Żyrardowie. Nikt nie miał jednak wątpliwości, że apogeum widowiska spodziewać się można będzie w Krakowie. To właśnie tam odbyła się w sobotę gala Polsat Boxing Night V.
Znakomite zestawienia, naprawdę świetni zawodnicy i wieczór pełen napięcia - tak miało być i zdecydowanie tak było 2 kwietnia w hali Tauron Arena..



Organizatorzy postawili przy okazji tej gali zdecydowanie na jakość. W rozpisce znalazło się 6 emocjonujących konfrontacji i - pomijając walkę kobiet - każdy z pozostałych pojedynków śmiało mógłby być wydarzeniem wieczoru na nieco mniejszych galach. To niewątpliwy sukces.

Wydarzenie rozpoczęło się niemałym falstartem. Epatująca dzień wcześniej na ważeniu Ewa Brodnicka nie wyszła do ringu z powodu rzekomej kontuzji kolana zostawiając Włoszkę Anitę Torti kompletnie na lodzie. Polka, która na ceremonii ważenia pojawiła się w stroju kąpielowym modnym ok. 2014 roku wzbudziła połączenie sensacji i zażenowania. Kibice liczyli, że w ringu Ewa w końcu pokaże dobry, efektowny boks... Jak skończyła się ta farsa wszyscy wiemy. Szala szybko, mocno i zdecydowanie przechyliła się na stronę zażenowania jej zachowaniem i ogólnie jej osobą. Absolutne zero profesjonalizmu w wykonaniu samozwańczej królowej polskiego boksu...

"Walkę" Ewy miałem w planach zostawić bez komentarza, ale jednak poświęciłem jej kilka krótkich zdań. Z miłą jednak chęcią przejdę do kolejnych walk, bo było co oglądać. Każdy zna Rafała Jackiewicza i każdy wie, jaki ma styl bycia. Jego pewność siebie urosła jeszcze po pierwszej walce z Michałem Syrowatką. Michał bił się z myślami, był nawet skłonny zakończyć karierę, jednak przede wszystkim był rządny rewanżu. Takowy dostał w Krakowie i w pełni go wykorzystał. Bardzo dobrze odrobił lekcje i w rewanżu dość zdecydowanie pokonał starszego kolegę. Co prawda dwóch sędziów - Leszek Jankowiak i Paweł Kardyni dali wygraną Syrowatce tylko w stosunku 96-94, ale sytuację w ringu zdecydowanie lepiej oddaje jednak punktacja trzeciego z rozjemców, Roberta Gortata, który punktował 98-93. Ciekawy jestem w jakim kierunku potoczy się teraz kariera Syrowatki. Uważam, że nabrał sporo doświadczenia, a utrata zera w rekordzie wyjdzie mu tylko na dobre. To bardzo solidny pięściarz i warto w niego zainwestować. A Rafał? Rafał jak to Rafał - jak pieniądze będą się zgadzać, chętnie sprawdzi jeszcze nie jednego młodego "wilka".



Po długich latach na polskiej ziemii zaprezentował się kibicom w Tauron Arenie Mateusz Masternak. I to jak się zaprezentował! "Master" to zdecydowanie jeden z większych wygranych całego wieczoru. Zależało mu na dobrym pokazaniu się znowu polskiej publiczności, a Eric Fields dał mu na to całe 10 rund. Mateusz sukcesywnie rozbijał rywala, pokazywał fajne kombinacje i czuć było w jego boksie to, czego nie ma walcząc na obczyźnie - luz! Luźny, swobodny i pewny siebie Masternak to pięściarz, którego ogląda się znakomicie. Wydaje się jednak, że "Master" gdzieś zatracił swój instynkt zabójcy. Jeszcze nie tak dawno słynął z silnego ciosu i potrafił wstrzelić się idealnie. W sobotę kilka razy Fields był już naruszony, ale Masternak nie potrafił wykończyć roboty. Nie mniej jednak pokazał bardzo ładny dla oka boks, wrócił na polski ring, pod skrzydła Andrzeja Gmitruka i wszyscy - jak i on sam - liczą na to, że zacznie się teraz dobry dla niego czas. Mówi się już o jego pojedynku z Krzysztofem Włodarczykiem na kolejnej gali PBN, jednak od pomysłów i chęci do realizacji jeszcze daleka droga.



Kolejnym pojedynkiem na PBN w Krakowie był bój dwóch kumpli. Andrzej Wawrzyk nie był faworytem bukmacherów w starciu z Marcinem Rekowskim, ale pokazał, żeby za szybko go nie skreślać. Przede wszystkim bardzo dobrze wszedł w pojedynek, co ostatnio szwankowało. Już w otwierającym starciu trafił "Rexa" i posłał go na deski. Kolejne minuty nie przynosiły odwrotu sytuacji. Wawrzyk kontrolował pojedynek i zasłużenie wygrał. W szóstej rundzie bardzo mocno ucelował kolegę, a w siódmej wykończył. Wawrzyk zaskoczył - to trzeba powiedzieć sobie otwarcie. W sobotę pokazał bardzo dobrze przygotowanie, jednak w dalszym ciągu widząc go w ringu mam obawy. Nie widzę jeszcze Andrzeja z kimś z absolutnego topu, a nawet zaplecza. Co do Marcina Rekowskiego? Druga porażka przed czasem z rzędu - to fakt. 38 lat na karku - to fakt. Marcin sam już chyba zdaje sobie sprawę, że czas ustąpić pola młodym i głodnym sukcesów zawodnikom. "Rex" może jeszcze ewentualnie zarobić kilka euro, np. na występie w Niemczech czy Wielkiej Brytanii z faworytami gospodarzy. Ale czy jest sens tracić zdrowie w imię pieniędzy?




Przystawka przed walką wieczoru krakowskiej gali zapowiadała się znakomicie. Konfrontacja młodości i siły Michała Cieślaka z doświadczeniem, rutyną i cwaniactwem Francisco Palaciosa miała ukraść show. Jeden aktor tego widowiska stanął na wysokości zadania. Michał Cieślak zdał kolejny ciężki egzamin i w dalszym ciągu kontynuuje swoją passę wygranych przez nokaut. Poprzeczka raz za razem idzie w górę, a Michał jakby nic sobie z tego nie robił. Zdecydowanie jest to jeden z najlepiej rozwijających się młodych pięściarzy w Polsce. Po pojedynku z Portorykańczykiem, którego Michał ciężko znokautował w czwartym starciu internetowy ranking Boxrec plasuje Polaka na 24 miejscu najlepszych cruiserów świata. Trzeba pamiętać, że Cieślak ma dopiero 26 lat i ledwie 12 walk w rekordzie, a istnieje szansa, że za 2-3 walki może stanąć do walki o któryś z interkontynentalnych pasów. Polak z każdą kolejną walką prezentuje się coraz lepiej, nabiera bardzo potrzebnej pewności siebie i demoluje następnych rywali. Istnieje możliwość, że na drugiej tegorocznej gali pod patronatem Polsatu Michał wystąpi z bardzo mocnym przeciwnikiem w walce wieczoru. Bezsprzecznie największy wygrany sobotniego wieczoru.



Wszystko szło zgodnie z planem do momentu, gdy kropkę nad "i" tej gali miał postawić Tomasz Adamek. "Góral" bardzo przyzwoicie radził sobie z ospałym i defensywnie nastawionym Erikiem Moliną, lecz w ostatnim momencie dziesiątej rundy nadział się na - być może - najsilniejszy cios, który przyjął w całej swojej 17-letniej karierze. Po raz pierwszy (i ostatni!) Polak upadł na matę ringu tak mocno. Sędziowie Mirosław Brózio, Amerykanin John Poturaj i Francuz Vincent Dupas zgodnie punktowali 88-83 po dziewięciu rozegranych rundach. Co ciekawe - ekspert w studio, którym był Przemysław Saleta punktował ledwie 85-84. Nie rozumiem także słów, jakoby sędzia Leszek Jankowiak za szybko przerwał walkę. Adamek otrzymał piekielnie mocny cios, ledwo wstał na "10" i sędzie - owszem - mógł odesłać go na minutę odpoczynku, jednak wiadomo, co stałoby się po tej minucie. W moim odczuciu Pan Jankowiak zachował Tomkowi odrobinę zdrowia, bo gdyby do jego głowy doszedł jeszcze jeden taki cios, oglądalibyśmy powtórkę z walki Wilder - Szpilka.
Wielkim wygranym okazał się Eric Molina, przed którym otwierają się teraz bardzo ciekawe perspektywy. Posiada on już pas IBF Inter-Continental i - kto wie - być może po jeszcze jednej cennej wygranej doczeka się on drugiej walki o mistrzostwo świata. Istnieje również opcja, że po raz kolejny pojawi się nad Wisłą. Ciekawie byłoby zobaczyć go w walce z Andrzejem Wawrzykiem lub Izuagbe Ugonohem.




Słów kilka podsumowania...
Bardzo, bardzo, bardzo dobrze zaplanowana gala. Świetnie zestawieni zawodnicy, bardzo dobre weryfikacje - zdane przez Syrowatkę, Wawrzyka i Cieślaka. Taki zestaw walk powtórzyć będzie bardzo ciężko. Już jestem niesamowicie ciekawy, jakie walki obejrzymy podczas jesiennego Polsat Boxing Night. Życzyłbym sobie, aby fight card był nie gorszy niż ten sobotni. 
No... Może poza Brodnicką...