piątek, 28 lipca 2017

Garcia vs Broner czyli walka dobra ze złem...

Dlaczego walka dobra ze złem? Tego chyba zbyt mocno wyjaśniać nie trzeba. Adrien Broner to dzieciak, który swego czasu uznawany był za jednego z najbardziej utalentowanych pięściarzy świata. Protegowany samego Floyda Mayweathera Juniora wybrał jednak drogę skandali i afer, w które regularnie się wplątuje. Był już łapany przez policję za jazdę samochodem pod wpływem alkoholu i narkotyków, był oskarżony o pobicia (nawet kobiet) itd. To zły człowiek współczesnego boksu i jeden z najbardziej nielubianych pięściarzy na świecie. Nie jest też tytanem pracy. Bóg dał mu duży talent, który jednak nie do końca wystarczył. Broner ma na koncie dwie porażki, ale nikt nie zabierze mu jednak sukcesów - jest mistrzem Świata czterech kategorii wagowych. Mikey Garcia to przy Bronerze chodzące dobro. I jakże utalentowane. Wystarczy spojrzeć na sposób zachowania się obu rywali, a także na to w jakim stylu się o sobie wypowiadają, jak wyglądają na konferencjach. Garcia to prawdziwy mistrz. Niepokonany.



Ta walka niesie za sobą niesamowity ciężar gatunkowy. Dwóch reprezentantów USA, jeden wraca z wyższej kategorii, drugi atakuje z niższej. Są tego samego wzrostu, mają bardzo podobny zasięg. Pochodzą z dwóch różnych światów. W ringu może wydarzyć się wszystko. Mikeya Garcię cechuje ogromna ringowa mądrość. Potrafi się on dostosować do każdego rywala i każdego rozpracować. Broner to natomiast ekspresja. Połączenie spokoju Floyda Mayweathera i energii Nasseema Hameda. Jedno jest jednak pewne - Garcia znajdzie odpowiedź na każdy ruch Bronera. W drugą stronę to już może tak nie zadziałać.



Mikey Garcia to niepokonany w 36 występach pięściarz. Zaczął karierę zawodową od punktowej wygranej, po czym przyszedł czas na 12 kolejnych "czasówek". Poważne wyzwanie podjął w 2011 roku, po pięciu latach od debiutu. Pokonał wówczas przed czasem niepokonanego wcześniej Matta Remillarda zyskując pierwsze poważniejsze pasy. W tamtym czasie regularnie stopował swoich rywali. Mistrzowską szansę dostał na początku 2013 roku. Zadanie nie było jednak proste. Trzeba było pokonać twardego jak skała Orlando Salido. Garcia zaprezentował się znakomicie rzucając mistrza czterokrotnie na deski w pierwszych czterech rundach, ostatecznie wygrywając wyraźnie po technicznej decyzji w rundzie ósmej. 



Kariera Miguela nabierała wyraźnego rozpędu. Spotykał się w ringu z najlepszymi i nokautował ich. Odprawiał kolejno Juana Manuela Lopeza, Romana Martineza i Juana Carlosa Burgosa. I przepadł na 30 miesięcy... Długie dwa i pół roku bez występu w ringu. Wrócił w połowie ubiegłego roku w wyższym limicie. Na przywitanie szybko pokonał Elio Rojasa a na początku 2017 roku jeszcze szybciej rozprawił się z niepokonanym Dejanem Zlaticaninem zabierając mu tytuł WBO wagi lekkiej. Dużo mówiło się o unifikacji z Jorge Linaresem, ale ostatecznie zdecydował się na pojedynek z Adrienem Bronerem w wyższym limicie. Czy wyjdzie mu to na dobre? Zobaczymy już w nocy z soboty na niedzielę.



Adrien Broner jest dwa lata młodszy od swojego rywala i również dwa lata później zadebiutował na zawodowstwie. Był jednak dużym prospektem, walczył na galach Floyda Mayweathera dlatego od samego początku przyzwyczajał się do ogromu publiczności w halach MGM Grand czy Staples Center. Na pierwsze trzy wygrane potrzebował zaledwie czterech minut. W dziewiątym pojedynku napotkał pierwszy problem w osobie Fernando Quintero. Wygrał po niejednogłośnej decyzji. Pierwszy test zdał w 2011 roku wygrywając na punkty z Danielem Ponce de Leonem. Pod koniec tego roku, w wieku 22 lat zdobył swój pierwszy mistrzowski tytuł. Znokautował Vicente Rodrigueza i na jego biodrach zawisł pas WBO dywizji super piórkowej. Tytuł obronił dwukrotnie, po czym zmienił limit na wyższy i w pierwszej walce odebrał tytuł Antonio De Marco. Pas WBC wagi lekkiej obronił raz, po czym przeskoczył o dwie kategorie zdobywając trzeci tytuł w przeciągu półtora roku. Niejednogłośnie pokonał wówczas Paula Malignaggiego. 



W 2013 roku przegrał po raz pierwszy. Był dużym faworytem starcia z Marcosem Maidaną, ale w ringu zawiódł. Poczuł się nadczłowiekiem i to go zgubiło. Maidana nigdy nie był wirtuozem boksu, ale mógł mianować się solidnym rzemieślnikiem i tym pokonał Bronera po drodze dwukrotnie rzucając go na deski. "Problem" zamiast na treningach skupił się bardziej na dobieraniu sobie coraz bardziej świecących spodenek. Po tej porażce Adrien przestał nokautować. Wygrywał na punkty z przeciętnymi Carlosem Moliną i Emmanuelem Taylorem, po czym... przegrał jeszcze raz. Z Shawnem Porterem. 




Mocne plecy sprawiły jednak po raz kolejny, że w pierwszym występie po porażce Broner przystąpił do kolejnej walki o pas. Tym razem w wadze super lekkiej, w której tytułu jeszcze nie miał. Khabib Allakhverdiev przegrywał jednak z Amerykaninem wyraźnie, a pod koniec walki został zastopowany. Ostatnie dwa występy Bronera nie były już jednak tak dobre. Obronił co prawda pas z Ashleyem Theophane, ale nie zaprezentował się dobrze. Adrian Granados obnażył jednak sporo błędów u "Problema", ale przegrał niejednogłośną decyzją sędziów. Garcia wykorzysta każdy z błędów, aby skarcić Bronera. "Problem" może mieć problem.



Mikey Garcia

Wiek: 30
Wzrost: 168cm
Zasięg: 173cm
Waga: ok. 63kg
Rekord: 36 (30 KO) - 0 
Rundy: 178
Debiut: 2006
Sukcesy:
WBC World lightweight (2017-...)
WBO World featherweight (2013-2014)
WBO NABO featherweight (2011)

Adrien Broner

Wiek: 28
Wzrost: 168cm
Zasięg: 175cm
Waga: ok. 63kg
Rekord: 33 (24 KO) - 2
Rundy: 199
Debiut: 2008
Sukcesy:
WBA World super lightweight (2015-2016)
WBA World welterweight (2013)
WBC World lightweight (2012-2013)
WBO World super featherweight (2011-2012)
WBA International super lightweight (2014)
WBO InterContinental super featherweight (2011)



Co się można wyczytać z tych wizytówek? Panowie mają podobną ilość pojedynków, podobną ilość przeboksowanych rund, podobną wagę i warunki. Różnicą są sukcesy. Więcej ma ich Adrien Broner. To on jest czterokrotnym mistrzem Świata, podczas gdy Mikey Garcia pas zdobywał tylko dwa razy. Czarnoskóry pięściarz jest także bardziej wszechstronny, jeśli chodzi o skakanie po dywizjach. Pojedynek odbędzie się w limicie kategorii super lekkiej. Garcia dopiero zadebiutuje w tym przedziale wagowym, a Broner był przecież niedawno mistrzem Świata w tym limicie. Co ciekawe, pięściarze zmieścili się w wymaganym limicie, a cięższy okazał się... Garcia. Jest jeszcze jedna różnica między Garcią i Bronerem. Zasadnicza. Starszy z pięściarzy nie zna jeszcze uczucia porażki. Nigdy nie był nawet w kłopotach, nie mówiąc o stawianiu jego wygranej pod znakiem zapytania. "Problem" przegrywał dwukrotnie, nieco na własne życzenie lekceważąc rywali. Bukmacherzy stawiają Mikeya Garcię w roli wyraźnego faworyta w stosunku 5:1. Dużym atutem 30-latka będzie obecność w narożniku swojego brata, Roberta Garcii, który... stał także w narożniku Marcosa Maidany, kiedy ten wygrywał z Adrienem Bronerem. Czy historia się powtórzy? A może to Broner będzie śmiał się ostatni?



Sędzią tego spotkania będzie Harvey Dock, który miał już możliwość pracować przy obu zawodnikach. Dwukrotnie sędziował on pojedynki Miguela Garcii. Było to w 2011 roku przy okazji walki z Juanem Carlosem Martinezem zakończonej w czwartej rundzie oraz trzy lata później w ostatnim pojedynku Garcii przed długą przerwą, wygranej na punkty po 12 rundach z Juanem Carlosem Burgosem. Harvey Dock Adriena Bronera pamięta tylko z 2015 roku i walki z Khabibem Allakhverdievem wygranej przez nokaut na 30 sekund przed końcem walki. Sędziami na stołkach będą Don Ackerman, Eric Marlinski i Steve Weisfeld. Najbardziej doświadczony jest z pewnością ten ostatni. Nie miał on jednak jeszcze okazji oceniać w akcji Mikeya Garcię. Punktował za to ostatni pojedynek Adriena Bronera z Adrianem Granadosem (97:93), a także oceniał z bliska walkę z Antonio De Marco. Don Ackerman odwrotnie. Nie punktował pojedynków Bronera, ale raz zdarzyło mu się obserwować walkę Garcii z Orlando Salido (79:70), kiedy to Amerykanin sięgał po tytuł mistrza Świata. Najmniej doświadczony z całego grona, Eric Marlinski będzie debiutował jako sędzia punktowy u obu pięściarzy. 



Scenariuszy zakończenia tej walki może być wiele. Nie można wykluczyć, iż potoczy się ona przez pełen dystans 12 rund. Broner co prawda lądował na deskach, ale nie przegrywał przed czasem. Garcia pozostaje nietknięty od początku kariery. Trzeba jednak mieć na uwadze, że to dla niego nowy limit i nowe doświadczenie. Nie musi się w nim czuć swobodnie. Broner będzie chciał wciągnąć Garcię w swoją nieczystą grę, ale inteligencja Garcii powinna pozwolić mu na odpieranie wszystkich ataków rywala. Moim faworytem jest Mikey. Wydaje mi się, że będzie punktował Bronera. Nie zaskoczy mnie, jeśli wygra przed czasem, bo taką ewentualność również przewiduje. "Problem" niekoniecznie skupił się w pełni na treningach i walce, dlatego uważam, iż może nie wytrzymać trudów tego pojedynku kondycyjnie i obstawiałbym wygraną przed czasem w drugiej połowie walki. Jedno jest pewne - jeśli Mikey wygra w sobotę po raz 37, na długo zagości w ścisłej czołówce rankingu P4P bez podziału na kategorie wagowe i tego mu życzę.



wtorek, 18 lipca 2017

World Boxing Super Series - waga junior ciężka - typy na ćwierćfinał!

Opisałem niedawno w kilkunastu zdaniach każdą z ćwierćfinałowych walk turnieju World Boxing Super Series w wadze super średniej, więc czas na drugą zainteresowaną dywizję - junior ciężką. Z naturalnych względów ta kategoria cieszy się w Polsce dużo większym zainteresowaniem. W drabince znalazł się Polak, a ten przedział wagowy od dawna uznawany był za najbardziej "polski". Obsada jest bardzo mocna - od tego trzeba zacząć. Duża szkoda, że na ostatnie wolne miejsce nie wskoczył Krzysztof Głowacki, ale polscy kibice nie powinni narzekać - mają w turnieju "Diablo" Włodarczyka, który może nie jest już pierwszej młodości, a jego ostatnie występy nie napawają optymizmem, ale nikt tak jak on nie potrafił niegdyś odwrócić losów walk. W przeciwieństwie do zawodników z wagi super średniej, tutaj mamy w stawce praktycznie wszystkie mistrzowskie pasy. Jest WBO, jest WBC, jest IBF i jest WBA Regular. Brakuje Denisa Lebedeva, który zdecydowanie wystraszył się możliwością spotkania z najlepszymi w swojej wadze zasłaniając się za mało wygórowanymi stawkami, co jest absurdem. Rosjanin zapowiedział, że po turnieju chętnie zmierzy się z jego zwycięzcą, ale takiej szansy nie powinien już nigdy otrzymać. Jest też jeszcze jedna różnica pomiędzy rozpiską w obu turniejach. W super średniej wszyscy czterej nierozstawieni pięściarzy byli niepokonani. Tu jest odwrotnie - mistrzowie mają w rekordach zero po stronie porażek, natomiast każdy z "pretendentów" już wie jak smakuje przegrana walka...

Oleksandr Usyk - Marco Huck

Pierwszy wybierał Ukrainiec, który od początku był dużym faworytem bukmacherów do wygrania całego turnieju. Usyk postawił na trzy lata starszego Marco Hucka, który posiadany przez Ukraińca pas WBO dzierżył w latach 2009-2015. Niemiec dostał dużą szanse na odzyskanie swojego trofeum, ale przed nim zadanie najtrudniejsze z możliwych. No bo jak pokonać Oleksandra Usyka? Walka ta otworzy zmagania WBSS na początku września i odbędzie się w Kijowie. Huck powinien upatrywać swoich szans w doświadczeniu w walkach na najwyższym poziomie. Wszak, Usyk stoczył dopiero 12 zawodowych pojedynków i spędził w ringu zaledwie 83 rundy. Urodzony w Serbii Huck aż 27 razy podchodził do walk o tytuły. Zabierał zera z rekordów takich zawodników jak Vadim Tokarev, Vitaly Rusal, Denis Lebedev czy Mirko Larghetti. Wygrywał ponadto z Ruedigerem Mayem, Nurim Seferim, Victorem Ramirezem, Hugo Garayem czy trzykrotnie z Olą Afolabim. Ma na koncie cztery porażki - ze Steve'm Cunninghamem, Alexandrem Povetkinem, Krzysztofem Głowackim i również występującym w turnieju Mairisem Briedisem. W ringu stoczył w sumie 45 walk, a między linami spędził aż czterokrotnie więcej czasu od Usyka. Atuty Ukraińca są jednak doskonale znane - to przede wszystkim zawodnik obdarzony bardzo dobrymi warunkami fizycznymi, dobrze chodzący na nogach, z żelazną taktyką i - przede wszystkim - myślący w ringu. Posiada także mocny cios, o czym świadczy wysoki procent wygranych przed czasem. To w końcu mistrz Olimpijski i zdecydowany faworyt w starciu z Marco Huckiem.

Typ: Oleksandr Usyk na punkty.
Notowania:
Oleksandr Usyk: 80%
Marco Huck: 20%



Murat Gassiev - Krzysztof Włodarczyk

Tu wyboru nie było. Stwierdzono, że Polak jest głównym pretendentem do pasa federacji IBF i jednoznacznie zeswatano go z mistrzem, którym od niedawna jest Murat Gassiev z Rosji. "Iron" jest zdecydowanie najmłodszym pięściarzem w turnieju, podczas gdy "Diablo" najstarszym i najbardziej doświadczonym. Będzie to więc zestawienie młodości z doświadczeniem i walka może się skończyć różnie. Szczerze powiem, że moim zdaniem Gassiev to dla Krzysztofa najlepszy możliwy wybór, gdyż z każdym z pozostałych mistrzów miałby dużo większe problemy. Atutem Rosjanina jest przede wszystkim siła. Jest w ringu bardzo agresywny i potrafi jednym ciosem zakończyć pojedynek. Gdy poczuje krew, nie ma siły, by odpuścił rywalowi. Włodarczyk natomiast dał się poznać jako pięściarz bardzo odporny. Gdy był liczony, to tylko w momencie gdy klękał na kolano aby zyskać chwilę na odpoczynek. Nigdy nie znokautowany. Siłą Polaka zawsze była duża mądrość. Wiedział kiedy sklinczować, kiedy przyklęknąć, kiedy zaatakować i jak uderzyć, żeby wygrać. Pokazywał to przede wszystkim w ciężkich wyjazdowych walkach - z Giacobbe Fragomenim we Włoszech, Danny'm Greenem w Australii i Rakhimem Chakhkievem w Rosji. Niestety od czasu porażki z Grigory'm Drozdem nie może wrócić do dawnej dyspozycji, walczy statycznie, zrywa ataki, męczy się z teoretycznie słabszymi rywalami. Gassiev to pięściarz, który będzie w stanie wykorzystać słabość "Diablo" i wykończyć go, jednak cała Polska liczy na dobrą dyspozycje rodaka. Rosjanin pas IBF zdobył pokonując Denisa Lebedeva. Wcześniej brutalnie zastopował m.in. Jordana Shimmella. Polak będzie musiał stanąć na wysokości zadania, aby postarać się o - bądź co bądź - sporą niespodziankę. 

Typ: Murat Gassiev na punkty.
Notowania:
Murat Gassiev: 65%
Krzysztof Włodarczyk: 35%



Mairis Briedis - Mike Perez

W stawce trzeciej konfrontacji znajdzie się tytuł WBC należący do Mairisa Briedisa. Łotysz pas zdobył pokonując w walce o wakat Marco Hucka i jest to jedyna konfrontacja, która odbyła się już pomiędzy uczestnikami turnieju. Briedis, który zaczynał karierę od Bigger's Better doskonale zna model turniejowy i - moim zdaniem - będzie obok Oleksandra Usyka głównym faworytem do zwycięstwa. 32-latek z Rygi pozostaje niepokonany w 22 pojedynkach wygrywając m.in. z Olanrewaju Durodolą, Ismailem Abdoulem, wspomnianym Huckiem czy... Manuelem Charrem. Co ciekawe, Łotysz jest jednym z najniższych w stawce, ale dysponuje największym zasięgiem rąk. Ma także wysoki współczynnik nokautów. Jego rywalem będzie Mike Perez, Kubańczyk który wskoczył do turnieju jako ostatni wypychając na pozycję rezerwowego Krzysztofa Głowackiego. "The Rebel" całą karierę boksował w wadze ciężkiej konfrontując się m.in. z Magomedem Abdusalamovem, Carlosem Takamem, Bryantem Jenningsem i Alexandrem Povetkinem. W wadze cruiser zadebiutował w czerwcu bardzo szybko nokautując niepokonanego wcześniej przeciwnika. Perez od walki z Povetkinem zbił ponad 20 kilogramów, jeśli jednak pozostała mu siła ciosu, może być jednym z czarnych koni turnieju. Walka z Briedisem zapowiada się pasjonująco i zakontraktowany w ostatniej chwili Kubańczyk wcale nie musi być najsłabszym ogniwem tego turnieju. 

Typ: Mairis Briedis przez nokaut.
Notowania:
Mairis Briedis: 60%
Mike Perez: 40%



Yunier Dorticos - Dmitry Kudryashov

Teoretycznie najbardziej wyrównana konfrontacja. Teoretycznie bez faworyta. Dodatkowo jedna z najbardziej emocjonujących bo między liny wejdzie dwóch puncherów, którzy łącznie w 42 wygranych pojedynkach aż 40 razy kończyli walkę przed czasem. Pochodzący z Kuby i dysponujący najlepszymi warunkami w turnieju Yunier Dorticos jest niepokonany w 21 pojedynkach, z czego 20 zakończył przed czasem. Pełen dystans 10 rund wytrzymał z nim tylko Edison Miranda. Dima Kudryashov to postrach ze wschodu - wygrał 21 walk, wszystkie przez nokaut, ale poniósł także jedną porażkę, bardzo niespodziewanie ulegając Olanrewaju Durodoli. Rosjanin to jeden z dwóch - obok Mike'a Pereza - pięściarzy w turnieju, który jeszcze nie zakręcił się obok walk mistrzowskich. Posiadał tytuły WBA International i WBC Silver, ale być może jeszcze nigdy nie walczył z zawodnikami na najwyższym poziomie, a za takiego należy uznać Dorticosa. Minusem Kubańczyka będzie natomiast spora przerwa od boksu - Yunier nie walczył od 14 miesięcy, a w swoim ostatnim występie znokautował Youri'ego Kalenge przegrywając na kartach punktowych. Cały ostatni rok czekał na pojedynek z Beibutem Shumenovem, który dwukrotnie odwoływał starcie ostatecznie kończąc karierę. Dorticos nie będzie miał walki na przetarcie i to może być wodą na młyn dla Kudryashova, który ruszy mocno od początku. Wydaje mi się, że to może zaważyć na wyniku walki i to Rosjanin zamelduje się w kolejnej fazie turnieju.

Typ: Dmitry Kudryashov przez nokaut.
Notowania:
Yunier Dorticos: 45%
Dmitry Kudryashov: 55%


czwartek, 13 lipca 2017

World Boxing Super Series - waga super średnia - typy na ćwierćfinał!

Znane są już pary ćwierćfinałowe intratnego turnieju World Boxing Super Series. Cykl zadebiutuje we wrześniu bieżącego roku, a o trofeum Muhammada Alego powalczą pięściarze z dwóch przedziałów wagowych - kategorii junior ciężkiej i super średniej. Dzisiaj zajmiemy się kategorią super średnią. Jak wiadomo, zawodnicy rozstawieni sami dobierali sobie ćwierćfinałowych przeciwników spośród pięściarzy nierozstawionych. Absolutnie nie oznacza to jednak, że Ci teoretycznie lepsi w komplecie zameldują się w fazie półfinałowej. Wszyscy czterej nierozstawieni pięściarze mają w swoich rekordach okrągłe zero po stronie porażek. O niespodzianki wszak nie będzie wcale tak trudno...

George Groves - Jamie Cox

Cóż to za paradoks, że pięściarz z teoretycznie najsłabszym rekordem spośród całej obsady turnieju jako jedyny wnosi na szalę mistrzowski pas. Tak jest w przypadku George Grovesa, który był w drafcie rozstawiony z numerem 1, dzięki tytułowi WBA, który od kilku miesięcy posiada. Anglik ma w rekordzie trzy porażki w trzech kolejnych podejściach do mistrzowskich pasów. Dwukrotnie przegrał po świetnych pojedynkach z Carlem Frochem i raz z Badou Jackiem. W jedynym jak dotąd tegorocznym występie wreszcie zdobył upragniony pas nokautując Fedora Chudinova. Groves ma także w rekordzie cenne wygrane nad rodakami, Jamesem DeGale'm, Paulem Smithem i Martinem Murrayem. W drafcie wybrał sobie kolejnego Brytyjczyka, Jamie'go Coxa. 30-latek nigdy wcześniej nie mierzył się z kimś pokroju Grovesa, ani nawet nie był blisko pojedynku o mistrzowski tytuł. W swoim rekordzie brakuje mu dużych nazwisk, a osoba George Grovesa na pewno będzie najbardziej rozpoznawalnym tam nazwiskiem. Dotychczas Cox pokonał reprezentanta Ghany, Obodai Sai oraz w tym roku zdobył tytuł WBA Continental wygrywając z rodakiem, Lewisem Taylorem. Jeszcze na początku lipca wygrał szybko przed czasem na gali w Londynie. Wydaje się jednak, iż pomimo nieskazitelnego rekordu nie będzie on w stanie sprostać George Grovesowi, stawka może go przewyższyć i polegnie przed czasem. 

Typ: George Groves przez nokaut
Notowania: 
George Groves: 90%
Jamie Cox: 10%


Callum Smith - Erik Skoglund

Najmłodszy z braci Smith raz za razem zaskakuje i zyskuje szacunek. "Mundo" miał zagwarantowany pojedynek o wakujący pas WBC z Anthony'm Dirrellem, ale bez wahania zrezygnował z tej szansy zgłaszając akces do występu w turnieju WBSS. Tam rozstawiony w drafcie w numerem 2 Callum dobrowolnie wybrał sobie teoretycznie najtrudniejszego z przeciwników, stawiając na Erika Skoglunda, który jeszcze niedawno występował w wyższej kategorii. Niepokonany i świetnie zapowiadający się 27-latek rozpocznie turniej u siebie w domu. Spotka się ze Skoglundem w Liverpoolu w połowie września. Brytyjczyk ostatnie pięć pojedynków wygrywał przed czasem, m.in. z Rocky'm Fieldingiem czy Hadillahem Mohoumadim. Również niepokonany Skoglund zdecydowanie częściej wygrywa po walce na pełnym dystansie. W ostatnich sześciu występach aż pięciokrotnie o werdykcie decydowali sędziowie. Urodzony w Szwecji pięściarz bił się dotychczas tylko w Niemczech i w Skandynawii. Występ przeciwko Smithowi będzie tak naprawdę pierwszą wyjazdową walką w karierze. Szwed ma w rekordzie takie nazwiska jak Lorenzo Di Giacomo, Glen Johnson czy Ryno Liebenberg. Skoglund z reguły rozkręca się z rundy na rundę. Smith od początku walczy na maksa. Czy Szwed będzie miał czas, by zaprezentować swoje umiejętności? Tak naprawdę nie znamy odporności na ciosu obu zawodników, więc walka może zakończyć się w każdym możliwy sposób. Kibice w Wielkiej Brytanii nie wyobrażają sobie jednak porażki swojego pupila.

Typ: Callum Smith przez nokaut
Notowanie:
Callum Smith: 70%
Erik Skoglund: 30%


Chris Eubank Jr - Avni Yildirim

Co prawda występ młodego Eubanka nie jest jeszcze do końca pewny, gdyż musi się on jeszcze uporać z Arthurem Abrahamem, ale wydaje mi się, że Niemiec nie będzie w stanie przeciwstawić się szybkości Anglika i przegra wysoko na punkty. W drafcie swojego syna reprezentował Chris Eubank Sr, który próbował zrobić show. Ostatecznie wybierał między dwoma zawodnikami i wybrał silnego Avni Yildirima. Wszyscy znają atuty Chrisa Eubanka - jest szybki, jest dobry technicznie, a przede wszystkim jest arogancki, czym robi sobie przewagę. Posiada bardzo dużą pewność siebie, ale osobiście uważam, że wybór Avni Yildirima to był spory błąd jego ekipy. Eubank sam stawia siebie w roli faworyta turnieju WBSS, podobnie jak w każdej dotychczasowej walce. Raz się zdziwił. Przegrał z Billy Joe Saundersem zdecydowanie przesypiając początek i ratując walkę w drugiej połowie walki. Nigdy nie został potężnie trafiony, a Turek bije chyba najmocniej z całej stawki. Co więcej, idzie ciągle do przodu i jest w stanie zamęczyć rywala absolutnie niwelując jego atuty w postaci techniki. Jeśli miałbym przewidywać niespodziankę to właśnie w tej konfrontacji, jednak oczywiście dużym faworytem bukmacherów pozostaje Anglik. Jak może przebiegać walka? Powiem od razu, że nie zdziwi mnie wygrana Yildirima przed czasem, jednak dużo bardziej prawdopodobna będzie walka na pełnym dystansie, wygrana ostatecznie przez Eubanka.

Typ: Chris Eubank Jr na punkty
Notowanie:
Chris Eubank Jr: 55%
Avni Yildirim: 45%


Juergen Braehmer - Rob Brant

Ciekawa konfrontacja, która wytworzyła się sama. Braehmer wybierał jako ostatni, a jedynym, który mu został był Amerykanin. Co ciekawe, Niemiec do turnieju przyszedł z wyższej kategorii wagowej, natomiast "Bravo" Brant z niższej. 38-letni Braehmer to zdecydowanie najbardziej doświadczony zawodnik tego turnieju. W ringu walczył ponad 50 razy, z czego aż 48 pojedynków wygrał. Był mistrzem Świata WBO i WBA w latach 2013-2016 w kategorii półciężkiej. Pod koniec ubiegłego roku stracił pas na rzecz Nathana Cleverly'ego przez kontuzję. Wcześniej był niepokonany przez 7 lat i 17 pojedynków. Co na to 12 lat młodszy Amerykanin? 22 walki, 22 zwycięstwa, z czego 15 przed czasem. Brak dużych nazwisk, brak dużych walk. Nie zna on jednak - podobnie jak cała reszta skazywanych na porażki pięściarzy - smaku przegranej walki, co może być dużym atutem. Oni wszyscy są nastawieni na wygraną i tak też będzie myślał Rob Brant. On absolutnie nie ma nic do stracenia i będzie chciał za wszelką cenę wykorzystać swoją szansę. Jego szansą może być fakt, iż Braehmer nie walczył od października 2016 i w momencie walki będzie miał za sobą roczny rozbrat z boksem. Brant nie będzie chciał zawieść także Stanów Zjednoczonych, gdyż jest jedynym reprezentantem USA w stawce turnieju w obu limitach. Pojedynek najprawdopodobniej odbędzie się w jego kraju, a "Bravo" nie walczył nigdzie indziej. W ostatnich czterech występach nokautował rywali w pierwszej, trzeciej i czwartej rundzie. Los mu sprzyjał, dostał teoretycznie najłatwiejszego przeciwnika i teraz wszystko pozostanie w jego pięściach.

Typ: Rob Brant na punkty
Notowanie:
Juergen Braehmer: 50%
Rob Brant: 50%


wtorek, 11 lipca 2017

WBSS czyli bokserski turniej czas zacząć... Pytania, zagadki, przewidywania...

System turniejowy - niezwykle popularny dosłownie w każdej dyscyplinie sportu. W boksie? Unikany. Mieliśmy okazję zobaczyć turniej Super Six, który odbył się w latach 2009-2011 w dywizji super średniej, który był trampoliną do wielkiej kariery dla Andre Warda i później... cisza.
Do niedawna. Richard Schaefer we współpracy z Wilfriedem Sauerlandem reprezentowanym przez swojego syna Kalle długo pracowali nad systemem, który wyłoni bezsprzecznie najlepszych pięściarzy Świata w poszczególnych wagach i dodatkowo systemem, który się sprawdzi. Owocem tych starań jest dzisiaj World Boxing Super Series - turniej ośmiu - teoretycznie - najlepszych pięściarzy Świata w kategoriach junior ciężkiej i super średniej. To właśnie w tych dwóch limitach rozpocznie się proces wyłaniania super czempiona, ale już dzisiaj wiemy, że w przyszłym roku rozpocząć ma się planowo rywalizacja w trzech kolejnych limitach. Czy ten system faktycznie się sprawdzi?...


Tego nie wiemy. Zainteresowanie jest ogromne, pieniądze są ogromne, kibiców nie powinno zabraknąć. Taki turniej ma trwać ok. roku. Cztery pojedynki fazy ćwierćfinałowej, dwa półfinały i finał. Teoretycznie w turnieju udział wziąć miało ośmiu najlepszych, najwyżej rozstawionych pięściarzy każdego limitu. Mamy cztery znaczące federacje, a więc do turnieju przystąpić powinno czterech mistrzów oraz czterech pretendentów do pasów, ewentualnie czterech wysoko rozstawionych w rankingach. Czy tak jest? Niekoniecznie. I tu pojawia się pytanie, które starałem się zadać od samego początku nieco tonując euforie... 

Co w momencie, gdy do turnieju nie przystąpi - z różnych powodów - ośmiu najlepszych? I - przede wszystkim - co później? Taką sytuację mamy w dywizji junior ciężkiej. Nie ma w turnieju posiadacza prawdziwego pasa WBA, Denisa Lebedeva. Są mistrzowie WBO, IBF i WBC. Jest mistrz WBA w wersji Regular, do tego jest trzech pretendentów i... Mike Perez. Nie chce tu roztrząsać jego osoby, bo zdecydowanie bardziej nadawałby się do tego zestawienia Krzysztof Głowacki, Ilunga Makabu czy chociażby jeden z młodych reprezentantów USA - Andrew Tabiti lub Michael Hunter. Oczywiście powinien tam być także Lebedev. Ale jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo o co chodzi. O pieniądze. I na tym ten wywód zamknę. Chciałbym się skupić na czymś innym. Mamy świetny turniej - Każdy z czterech ćwierćfinałów będzie już bitwą o pas - ten cenniejszy lub ten mniej cenny. W półfinałach na szali będą już po dwa pasy. Wygrany zgarnie tytułu WBO (Usyk), WBC (Briedis), IBF (Gassiev) i WBA Regular (Dorticos). Pytanie: Co dalej? Nie będzie to zunifikowany mistrz, bo nie będzie miał pasa należącego do Lebedeva. Rosjanin już zapowiedział, że będzie czekał na wygranego z turnieju, aby z nim zmierzyć się w bitwie o wszystkie pasy. Pytanie: Niby dlaczego? Kim w tej chwili jest Rosjanin, żeby opuścić silnie obsadzony turniej i tylnymi drzwiami dostać walkę z wygranym o wszystkie pasy. To tak, jakby z biegu dostał w prezencie finał turnieju. Niesprawiedliwe. Rosjanin ewidentnie nie miał ochoty na boje z najlepszymi, czego najlepszym przykładem była walka z... Markiem Flanaganem. Denis domagał się większych pieniędzy, ale była to tylko przykrywka do tego, żeby zbojkotować WBSS. I ten powód wystarczy, żeby zbojkotować i jego. Niech bije się z zawodnikami pokroju Flanagana i dalej mianuje się mistrzem Świata, którym (po porażce z Muratem Gassievem) już dawno faktycznie nie jest. 


Następna sprawa. Powiedzmy, że któryś z nich wygrywa ten turniej, wychodząc z pasami WBO, IBF, WBC i WBA Regular. Żeby nikogo nie faworyzować, niech to będzie teoretycznie Krzysztof "Diablo" Włodarczyk. Powiedzmy, że Polak sensacyjnie wygrywa turniej. Wiecie co w takiej sytuacji? Turniej WBSS ma za zadanie wyłonić zunifikowanego mistrza dywizji. Ale wiemy, że tak finalnie nie będzie. Krzysiek Włodarczyk wygra turniej, będzie miał trzy i pół pasa, będzie mianował się najlepszym pięściarzem kategorii junior ciężkiej, ale... w moment te pasy straci. Nie w ringu, a przy zielonym stoliku. No bo nie mając wszystkich tytułów (WBA zachowuje Lebedev) od razu wszystkie federacje wyłonią mu pretendentów. On nie będzie w stanie walczyć z pretendentem każdej federacji i zacznie się wakowanie pasów, które momentalnie znajdą nowych "mistrzów". I znów będzie czterech. Przypomnijcie sobie, jak było z Tysonem Furym. Wygrał z Kliczko, zgarnął trzy pasy, jednak jeszcze nie zdążył ochłonąć po walce, a już został jednego z nich pozbawiony. Niestety tak będzie i teraz. Federacje to cztery oddzielne wyspy. Każda z nich działa na własne konto i każda zarabia pieniądze tylko za mistrzowskie pojedynki. Powiedzmy władze WBO nie będą sobie mogły pozwolić, żeby ten Włodarczyk zaczął bronić od IBF, później WBC, później WBA Regular, ewentualnie unifikacja. To strata dwóch lat. WBO zabierze Włodarczykowi pas i zorganizuje walkę o wakat. Finalnie za chwilę pasy znów zostaną rozdane po pięściarzach, bo tak jest po prostu korzystniej finansowo.


Jeszcze słowo o kategorii super średniej. Jeśli w wadze cruiser można powiedzieć, że mamy wielu kozaków i bardzo ciekawe walki, tak o ciekawy zestaw w kategorii super średniej było ciężko. O ile w wadze cruiser w grę wchodzą cztery pasy, tak w super średniej mistrza Świata mamy tylko jednego, do tego jeden pas jest wakujący i nie wiadomo, czy znajdzie się on w stawce turnieju. Do tego aż trzech z ośmiu zawodników musiało przenieść się do dywizji super średniej i walki w WBSS będą dla nich debiutem w tym limicie wagowym. Mowa o Juergenie Braehmerze i Eriku Skoglundzie (z półciężkiej w dół) oraz Robercie Brancie (ze średniej w górę).

I tu kolejna niewiadoma - do turnieju pas WBA Super wnosi George Groves. Są też mini-paski takie jak IBO (Eubank Jr lub Abraham), WBA Continental (Jamie Cox), WBC Silver (Callum Smith) czy WBC International (Avni Yildirim). W porównaniu jednak z wagą junior ciężką w tym turnieju każdy z nierozstawionych zawodników jest niepokonany w ringu. Każdy ma zero w rekordzie i każdy będzie mocno zmobilizowany, aby tego zera nie stracić. 


Kilka słów co do samego dobierania par ćwierćfinałowych. Tu kibice zostali zaskoczeni, bo zamiast losowania, rozstawieni pięściarze sami dobierali sobie pierwszych rywali. To sytuacja nowa, jednak - według mnie - bardzo ciekawa. Była nutka emocji, jednak większości wyborów można było się spodziewać. Pytanie jednak, które mi się nasuwa jest inne. Jestem w stanie zrozumieć, że w wadze junior ciężkiej mieliśmy czterech mistrzów i czterech pretendentów. Wiadomo, kto będzie rozstawiony. Ale skąd kolejność? Usyk był pierwszy i jestem w stanie to zrozumieć, choćby z faktu, że jako jedyny posiada pas, który wygrał pokonując mistrza. Dorticos był ostatni, bo jego pas znaczy najmniej i jest tylko w wersji Regular. Ale dlaczego Murat Gassiev miał wybierać przed Mairisem Briedisem? Obaj są niepokonani, obaj zdobyli wakujące pasy. Być może w grę wchodziły typowania bukmacherów (Gassiev był nieco większym faworytem do wygrania całego turnieju od Briedisa), jednak nie chce mi się w to wierzyć. 

Jeszcze inna sytuacja w wadze super średniej. Wiadomo, że jest jeden pas i jego posiadacz - George Groves - będzie wybierał pierwszy. Jestem w stanie zgodzić się, że Callum Smith, który już miał zakontraktowaną walkę o pas będzie drugi. Ale skąd pozycja Chrisa Eubanka (który dopiero będzie walczył o pas IBO z Arthurem Abrahamem, w dodatku będzie to dla niego dopiero drugi występ w tym limicie) i skąd pozycja Juergena Braehmera, który jest po porażce w wyższym limicie, a w wadze super średniej jeszcze nie walczył? Wynika to zapewne z faktu, iż - nie ma co ukrywać - nie udało się organizatorom zapewnić w tym limicie lepszej ósemki. O ile osoba Erika Skoglunda może coś temu turniejowi dać, a Avni Yildirim to w tym przedziale wagowym prawdziwy terminator, o tyle Rob Brant i Jamie Cox, pomimo iż niepokonani, są też najnormalniej w świecie anonimowi. 


Jak widać, zagadek jest sporo, odpowiedzi na nurtujące pytania poznamy w trakcie i po turniejach. Co bardzo ważne dla zawodników - pieniądze są bardzo duże. W stawce nawet 50 milionów dolarów. Pojedynki ćwierćfinałowe odbędą się we wrześniu i październiku 2017, półfinały przewidziane są na początek 2018 roku, zaś finał w okolicach maja 2018 roku. Gale odbywać się będą w USA i w Europie. Richard Schaefer "opiekować" się będzie wydarzeniami za oceanem, za pojedynki europejskie odpowiadać będzie grupa Sauerland. Na jednej gali dojdzie do maksymalnie jednej walki z cyklu WBSS. Za każdym razem ma to być walka wieczoru. Wiemy, że rozpocznie Oleksandr Usyk z Marco Huckiem w Kijowie, a tydzień później w Wielkiej Brytanii spotkają się Callum Smith z Erikiem Skoglundem. 
Pięściarze oprócz pieniędzy walczą o niesamowity prestiż i Puchar Muhammada Alego. 


W najbliższych dniach przybliżę sylwetki pięściarzy występujących w ćwierćfinałach i opisze moje przewidywania na te walki. Bądźcie czujni. World Boxing Super Series uważamy za rozpoczęte!