środa, 30 stycznia 2019

Adam Kownacki - dywagacje, przemyślenia...

Pisałem o nim w marcu po walce z Kiladze. Pisałem we wrześniu przed walką z Martinem. I pisze teraz, bo jest to obecnie najbardziej gorący temat w polskim boksie. Adam Kownacki - swoisty fenomen tego sportu. Człowiek przypominający ludzika Michelin, który idzie przez swoją karierę jak taran. Facet, który nie dysponuje jakimiś świetnymi warunkami fizycznymi. Ale za to człowiek, który wierzy w swoją siłę, ma cele i marzenia, które spełnia. Pięściarz z ogromną wolą walki, z wielkim serduchem do bitki. 


Nie będę wypowiadał się już o umiejętnościach stricte bokserskich, bo o tym pisałem w  artykule "Niedoskonałości "Babyface'a"" w marcu 2018 roku. Od tego czasu Polak wygrał dwie walki, ale w aspekcie walorów nic się nie zmieniło. Kownacki nie porusza się po ringu jak Fury, nie prezentuje techniki jak Ortiz. Nie wypowiem się o jego odporności na ciosy, bo chyba jeszcze nie został zweryfikowany. Siła ciosu? Większość powie, że ogromna, chociaż ja jestem - jak zwykle - sceptyczny. Adam nie bije tak mocno jak Wilder czy Joshua. Jego nokauty to wynik kumulacji ciosów, a nie pojedynczej bomby. W czym tkwi zatem fenomen Polaka? Ja odpowiem na to pytanie w ten sposób: Moim zdaniem to nie jest fenomen. Miejsce Kownackiego w TOP10 wagi ciężkiej jest przyznane w wyniku słabej obecnej sytuacji całej wagi ciężkiej. Bo typowo sportowo to miejsce nie należałoby mu się, nie ma co ukrywać. Wygrane walki ze Szpilką, Kiladze, bardzo wyrównana konfrontacja z Martinem i nokaut na Washingtonie to nie jest - umówmy się - mistrzostwo Świata...
Problem jest taki, że mamy w chwili obecnej znowu marazm w królewskiej kategorii. Jest Deontay Wilder i Tyson Fury, którzy konsekwentnie grają na nosie Eddiemu Hearnowi, jest jego zawodnik czyli Anthony Joshua i tu zamykamy podium. Ok. Ale rzućmy okiem na pretendentów. Jest Dillian Whyte, który już z Joshuą przegrał, jest Jarrell Miller, który wielkich wyzwań też jeszcze nie przechodził, jest Luis Ortiz, który przegrał z Wilderem, dalej Alexander Povetkin, który przegrał z Joshuą, Joseph Parker, który przegrał i z Joshuą i z Whyte'm, Dominic Breazeale, który przegrał z Joshuą i jest mocny w gębie oraz ewentualnie Kubrat Pulev, który konsekwentnie unika dużych wyzwań. Kto po za tym? Poza tym właśnie Adam Kownacki. I teraz kolejne pytanie: Czy pozycja Kownackiego faktycznie wynika z jego umiejętności i faktycznych dokonań? 


NIE! I jak uwielbiam oglądać tego chłopaka i bardzo go cenie, tak konsekwentnie nie widzę go w starciach chociażby z wyżej wymienionymi, nie wspominając nawet o podium. To, że nie widzę to oczywiście nie znaczy, że odradzam. Przeciwnie. Niech walczy, bo drugiej szansy może już nie mieć. To jest bardzo dobry moment, bo każdy z wyżej wymienionych albo już spróbował i przegrał, albo nie jest zbyt mocno brany pod uwagę. W tej sytuacji "Babyface" robiący wiatrak z Geralda Washingtona jeszcze bardziej wywindował się na pozycje challengera. Ja jednak osobiście boje się za każdym razem, kiedy widzę nacierającego Adasia, bo jedna kontra może pozbawić marzeń i samego Kownackiego i wiele tysięcy polskich kibiców. Bo nasza polska waga ciężka też przeżywa spory kryzys. I co w momencie, w którym Kownacki zanotuje porażkę? W kim będziemy pokładać kolejne nadzieje? W nieistniejącym Ugonohu? W połkniętym i wyplutym Szpilce?


Podsumowując, chciałbym się odnieść jeszcze do słów samego zainteresowanego. Polak dostał widocznie informacje, że na jesień może dostać szanse od Wildera, jeśli ten upora się z Tysonem Furym. Amerykanin z Brytyjczykiem spotkają się prawdopodobnie w maju. W przypadku wygranej "Brozne Bombera" będzie on gotowy do kolejnej obrony w okolicach września/października. Kowancki boksował w styczniu i zastanawia się, czy stoczyć jeszcze jedną walkę, czy czekać. Bo - cytuje: "nie ma chyba co podejmować zbędnego ryzyka biorąc jakąś walkę z mocnym rywalem". Trochę mnie to zaskoczyło, bo wydawało mi się, że to pięściarz z krwi i kości, a nie biznesmen i analityk. Nawet jeśli jakimś cudem zdobędzie ten pas to będzie musiał go bronić z najlepszymi. Wtedy też będzie analizował czy warto podjąć ryzyko? O to chodzi w tym sporcie? 

Adam! Bierz się do roboty, bo wszedłeś na wysoki poziom i łatwiej na nim już nie będzie! Koniec dywagacji!

czwartek, 17 stycznia 2019

Pięciu wygranych 2018 roku...

Wiadomym jest, że największe laury w 2018 roku zdobył Ukrainiec Oleksandr Usyk. Zunifikował on wszystkie mistrzowskie pasy w jednej kategorii wagowej, a następnie wniósł je na szale w kolejnej walce i obronił w świetnym pojedynku z Tony'm Bellew kończąc walkę przez jeden z najlepszych nokautów minionych 12 miesięcy. On w 2018 roku wygrał wszystko, ale w tym miejscu chciałbym wspomnieć o tych, dla których miniony rok był więcej niż przełomowy. Którzy zaskoczyli, zadziwili świat, którzy stawiani byli w roli kopciuszków, a udowodnili, że są bardzo wiele warci. Tych, którzy jeszcze kilka lat temu zaczynali swoje kariery, a ich nazwiska niewiele kibicom mówiły. Dzisiaj są już wielkimi gwiazdami, mistrzami Świata, a w dalszym ciągu prospektami na jeszcze większe sukcesy w przyszłości.

Pierwszym wygranym 2018 roku jest niewątpliwie nowa gwiazda brytyjskich ringów, Callum Smith. Najmłodszy z pięściarskiego rodzeństwa święci największe sukcesy, a zdecydowanie nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. 29-latek z Liverpoolu pozostaje niepokonany w 25 występach, a na rozkładzie ma już konkretne nazwiska. W ubiegłym roku dołożył wygrane nad Nieky Holzkenem i przede wszystkim George Grovesem, co poskutkowało wygranym turniejem z cyklu WBSS w wadze super średniej. Trofeum imienia Muhammada Alego to wielkie wyróżnienie, ale "Mundo" w turnieju zyskał dużo więcej. Najpierw pas WBC Diamond, a po walce z Grovesem jeszcze tytuł mistrza Świata federacji WBA. W tym momencie portal Boxrec klasyfikuje go już w TOP10 rankingu P4P bez podziału na limity wagowe. Anglik ma świetne warunki fizyczne i nie wykluczam, że niedługo będzie chciał zmienić kategorię i pójść po nowe wyzwania do wagi półciężkiej. W obecnej kategorii ma jednak jeszcze przynajmniej jedno duże wyzwanie. Liczę na to, że w 2019 roku w unifikacyjnym boju sprawdzi się z równie wysokim i równie mocnym Gilberto Ramirezem.


Kolejny Brytyjczyk, któremu w 2018 roku świat obrócił się do góry nogami to Josh Warrington. Sam osobiście przyznam się, że nie doceniałem tego zawodnika, bo wydawał mi się zbyt drobny, a do tego walczył tylko na swoim terenie. 9 z 10 ostatnich pojedynków stoczył w swoim rodzinnym Leeds na First Direct Arena. Anglik po tytuł IBF sięgnął również w Leeds, ale pokonał mocnego Lee Selby'ego w jego piątej obronie. Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia wybrał się jednak do Manchesteru i tam wypunktował świetnego przecież Carla Framptona prezentując świetny boks, świetne przygotowanie i znakomitą szybkość. 29-letni "Leeds Warrior" odprawił już dwóch swoich rodaków, a na drodze stoi jeszcze jeden. W następnej walce Warrington ma się spotkać z Kidem Galahadem i jeśli tą przeszkodę przejdzie, wówczas zostanie mu podbicie amerykańskiego ringu i walki z takimi zawodnikami jak Gary Russel Jr, Oscar Valdez, Leo Santa Cruz czy Guillermo Ringondeaux. Rok 2019 zapowiada się w tym limicie pasjonująco.


Dla mnie osobiście Jaime Munguia to największe odkrycie 2018 roku. Bo dokładnie 12 miesięcy temu Meksykanin był uważany co najwyżej za prospekta jednego z wielu. Dziś 23-latek z Tijuany to diament czystej wody. Młody pięściarz imponuje przede wszystkim intensywnością walk, aktywnością. Od początku 2016 roku wchodził do ringu aż 19 razy, a już za dwa tygodnie rozpocznie kolejny aktywny rok walką z niepokonanym Takeshim Inoue. Rok 2018 był dla Munguii szczególny. Najpierw nieoczekiwanie znokautował mistrza Świata Sadama Alego wskakując do walki jako zastępstwo, a następnie w pierwszej obronie wypunktował solidnego Liama Smitha, by rok zakończyć nokautem na Brandonie Cooku. Z pozycji młodego chłopaka awansował na jedną z wschodzących gwiazd światowego boksu. A pomyśleć, że mogło to się zupełnie inaczej skończyć, bo Munguia chciał walczyć z Gennady Golovkinem 5 maja, jednak nie został dopuszczony do tej walki przez komisję stanową i ostatecznie z "GGG" spotkał się Vanes Martirosyan. Munguia już tydzień później sięgnął po pas WBO w niższym limicie wagowym, a kto wie, czy Golovkin nie zastopowałby tej świetnej kariery. Meksykanin jest bardzo ambitny. Jego życzeniem jest walka ze swoim bardziej znanym rodakiem Saulem Alvarezem, ale do tego musi jeszcze udowodnić swoją wartość. W kategorii super półśredniej ma wielu zawodników, na tle których jest w stanie to zrobić.


Jednym z nich jest na pewno Jarrett Hurd - kolejny w zestawieniu na największych wygranych mijającego roku. "Swift" w dotychczasowej karierze pokazuje bardzo wysokie umiejętności, ale ma też sporo szczęścia. Swój pas federacji IBF zdobył już w 2017 roku wygrywając pojedynek o wakujący tytuł z Tony'm Harrisonem, po czym obronił go w starciu z Austinem Troutem. Prawdziwe wyzwanie przyszło jednak w ubiegłym roku. W kwietniu zmierzył się z uważanym za najlepszego w tym limicie Erislandy'm Larą. Walka była bardzo wyrównana, a o końcowym zwycięstwie Hurda zadecydowała ostatnia runda, podczas której Lara znalazł się na deskach po krótkim lewym sierpowym na 35 sekund przed końcem walki. Ten jeden punkt zadecydował wówczas o niejednogłośnej wygranej "Swifta" i unifikacji pasów na jego korzyść. W grudniu znokautował jeszcze Jasona Welborna na potwierdzenie słów, że był to dla niego wyjątkowy rok. Amerykanin boksuje w tej samej kategorii wagowej co Jaime Munguia i ich walka byłaby na pewno kapitalna, ale wydaje się, że Hurd spotka się teraz z obowiązkowym pretendentem Julianem Williamsem, a następnie w rewanżu z Tony'm Harrisonem, który pod koniec ubiegłego roku nieoczekiwanie odebrał tytuł Jermellowi Charlo. Dla Jarretta Hurda walka z rodakiem byłaby okazją do zdobycia kolejnego tytułu. Wówczas zostałby już tylko ten należący do Munguii.


Ostatnim pięściarzem, którego chciałem tu wymienić jest reprezentant USA Regis Prograis. Tu podobnie jak w przypadku Josha Warringtona gwiazda rozbłysła stosunkowo niedawno. Utalentowany Amerykanin nie był znany szerokiej publiczności do czasu walki o tymczasowe mistrzostwo Świata federacji WBC w wadze super lekkiej. Rywalem Amerykanina był niedawny podwójny mistrz Świata i uczestnik walki o wszystkie cztery mistrzowskie tytuły, Julius Indongo. Pięściarz z Namibii przegrał wówczas walkę z Terence'm Crawfordem w trzeciej rundzie, ale niespodziewanie w następnej walce uległ jeszcze szybciej właśnie Regisowi Prograis. 30-letni "Rougarou" wysłał sygnał, że może się liczyć w stawce i w lipcu dostał eliminator do udziału w turnieju WBSS, który świetnie wykorzystał nokautując w ósmej rundzie niepokonanego wcześniej Juana Jose Velasco zdobywając pas WBC Diamond. W ćwierćfinale turnieju sam wybrał sobie najbardziej doświadczonego Terry'ego Flanagana i wypunktował go bardzo wysoko potwierdzając niejako status wschodzącej gwiazdy tego sportu. Rok 2019 będzie dla niego przełomowy, gdyż najpierw w pojedynku półfinałowym spotka się z posiadaczem pasa WBA, Kirilem Relikhem, a po ewentualnej wygranej, w finale turnieju im. Muhammada Alego z jednym z dwóch młodych i silnych pięściarzy - Joshem Taylorem lub Ivanem Baranchykiem. To może być jego rok.


Swoją listę zakończyłem na pięciu nazwiskach, ale takich obiecujących w 2018 roku było przecież jeszcze wielu. Wspomnę tylko chociażby o Eleiderze Alvarezie, który dość nieoczekiwanie znokautował Sergeya Kovaleva czyOleksandrze Gvozdyku, który odebrał długo trzymany tytuł Adonisowi Stevensonowi. Z bardzo dobrej strony pokazali się także tacy zawodnicy jak Mourice Hooker, Alberto Machado, Luis Nery czy wspomniany już tutaj Josh Taylor.
Oby w przyszłym roku też było o kim pisać w samych superlatywach...

piątek, 4 stycznia 2019

Noworoczne jasnowidzenie - 25 proroctw na 2019 rok...

Pożegnaliśmy 2018 rok i z otwartymi ramionami witamy 2019 życząc sobie walk na najwyższym światowym poziomie, efektownych nokautów, sprawiedliwych werdyktów i ogólnie sporo emocji. Przypominacie sobie moje 25 proroctw na rok, który właśnie się skończył? Nadszedł czas rozliczeń...
Podobnie jak przed rokiem, za poprawny typ przyznaje sobie 100%, za typ trafiony w połowie 50%, a za totalną abstrakcję 0%. Do dzieła!
1. Oleksandr Usyk wygrał turniej WBSS, ale w finale spotkał się z Muratem Gassievem, a nie Yunierem Dorticosem - 50%
2. Szóstą porażkę w istocie notuje Tomasz Adamek. To koniec kariery "Górala" - 100%
3. Michał Syrowatka przegrał rewanż z Robbie Daviesem Juniorem i stracił pas WBA Continental - 100%
4. Anthony Joshua wygrał na punkty z Josephem Parkerem, a do starcia Anglika z Deontayem Wilderem nie dochodzi - 100%
5. Roman Gonzalez nie zakończył kariery i nie zamierza tego robić - 0%
6. Adam Kownacki wygrał z Iago Kiladze - 0%
7. Artur Szpilka nie wygrał trzech walk, a dwie - 50%
8. Saul Alvarez kontrowersyjnie pokonuje Gennady Golovkina - 100%
9. Terance Crawford i Vasyl Lomachenko zdobywają tytuły w kolejnych dywizjach - 100%
10. Tyson Fury i Floyd Mayweather wrócili na ringi - 100%
11. Ani Mateusz Masternak, ani Krzysztof Zimnoch nie zadebiutowali w MMA - 0%
12. Deontay Wilder wygrał przed czasem walkę z Luisem Ortizem, ale nie tak szybko, jak myślałem - 50%
13. Na ring wrócił Damian Jonak - 100%
14. Nie doszło do walki Macieja Sulęckiego z Vanesem Martirosyanem, nie jest blisko walki o pas - 0%
15. Mateusz Tryc wszedł do ringu dwukrotnie, a Kamil Gardzielik trzykrotnie - 100%
16. Kamil Szeremeta zdobył pas EBU we Włoszech, a obronił go w Polsce - 100%
17. Gala na PGE Narodowym faktycznie doszła do skutku, ale nie pojawił się na niej Mariusz Wach - 50%
18. Ewa Piątkowska w dalszym ciągu posiada pas WBC - 0%
19. "Król Cyganów" wrócił do boksu w formie lepszej, niż przypuszczałem - 50%
20. Manny Pacquiao walczy dalej - 0%
21. Może nie 5, ale przynajmniej 3 unifikacyjne walki miały miejsce - 50%
22. Nie doszło do walki Dmitry Bivola z Sergeyem Kovalevem - 0%
23. Tomasz Babiloński skupił się na MMA, pod szyldem Babilon MMA wyszło kilka gal - 100%
24. Fiodor Łapin pozostał w grupie Andrzeja Wasilewskiego - 0%
25. Daniel Dubois wszedł do ringu tylko trzy razy, nie jest jeszcze brany pod uwagę przez mistrzów królewskiej kategorii - 0%

A więc poprawnie wytypowałem 10 proroctw, a 6 w połowie. Wychodzi na to, że 9 było zupełnie pozbawionych sensu. To wynik na poziomie 52%, a więc aż o 14% lepszy niż w zeszłym roku. Wówczas było przyzwoicie, teraz jest bardzo dobrze. Nie spodziewałem się takiego wyniku.


A co zdarzy się w najbliższym roku? Czytajcie!

1. Sergey Kovalev zakończy karierę po drugiej porażce z Eleiderem Alvarezem.
2. W dalszym ciągu nie dojdzie do walki Anthony'ego Joshuy z Deontayem Wilderem.
3. Manny Pacquiao pokona Adriena Bronera, ale nie odbędzie się jego rewanż z Floydem Mayweatherem.
4. Oleksandr Usyk zadebiutuje w wadze ciężkiej. Wygra, ale będzie ciężej niż przewidywano.
5. Odbędzie się trzecia walka Saula Alvareza z Gennady Golovkinem. Znów na punkty, znów po bliskiej punktacji zwycięży Meksykanin.
6. Trenerem Artura Szpilki zostanie Brytyjczyk.
7. W 2019 roku po pasy mistrzowie sięgnie przynajmniej 8 nowych pięściarzy.
8. Cztery walki stoczy Fiodor Czerkaszyn. Pod koniec roku będzie już o nim głośno.
9. Rewanżowa walka Deontaya Wildera z Tysonem Fury'm zakończy się ciężkim nokautem w pierwszej połowie walki.
10. Krzysztof Głowacki niestety nie wystąpi w finale turnieju WBSS w wadze cruiser. W nim Mairis Briedis pokona Yuniera Dorticosa.
11. Na ring w 2019 roku wróci Marcin Najman. Przegra jednak kolejną walkę.
12. W 2019 roku trzy walki na najwyższym poziomie zakończą się remisami.
13. Pięciu pięściarzy ze światowej czołówki straci zera w rekordach.
14. Będą kłopoty z organizacją gali grupy Tiger Promotions. Kariera Izu Ugonoha stanie pod znakiem zapytania.
15. Adam Kownacki  zaliczy w 2019 roku wpadkę i oddali się perspektywa jego walki o pas.
16. Bob Arum wycofa się z boksu.
17. Karierę pięściarską zdecyduje się zakończyć Krzysztof Zimnoch. Na pewno nie wróci na ring w 2019 roku.
18. Do boksu wróci Władimir Kliczko. Niekoniecznie na ring, ale do boksu.
19. Walki o pas EBU doczeka się Filip Hrgović albo Joe Joyce.
20. Swoją walkę przegra Andrzej Fonfara. "Polski Książe" rozważać będzie zakończenie kariery.
21. Naoya Inoue i Josh Taylor zwycięzcami turniejów WBSS.
22. Maciej Sulęcki doczeka się walki za granicą, ale zakończy się ona przegraną.
23. Powstanie turniej pięściarski imienia ś.p. Andrzeja Gmitruka.
24. Przynajmniej 5 razy do ringu wejdzie w 2019 roku Jaime Munguia.
25. Ewa Brodnicka dostanie propozycje walki poza granicami kraju. Polka zaliczy pierwszą zawodową porażkę.

Rozwikłanie tych zagadek dokładnie za 12 miesięcy. Oby owocnych dla tego pięknego sportu.