piątek, 22 czerwca 2018

"Spóźniona" kariera Artura Beterbieva.

Kim jest Artur Beterbiev żadnemu z szanujących się kibiców szermierki na pięści tłumaczyć nie trzeba. W przeszłości to znakomity amator, a obecnie zawodowiec. Problem w tym, że jego potencjał nie jest chyba do końca wykorzystany. Jego kariera jest - przewrotnie mówiąc - nieco spóźniona.
Rosjanin urodził się w 1985 roku. Łatwo więc policzyć, że ma już 33 lata, co jest już wiekiem stosunkowo dojrzałym. Można rzec, że najlepszy okres swojej kariery powinien mieć już za sobą, podczas gdy jego kariera jeszcze zbytnio nie ruszyła. Owszem, jest mistrzem Świata, pozostaje niepokonany i nokautuje swoich przeciwników, ale z jego talentem powinien być wymieniany w gronie najlepszych pięściarzy bez podziału na kategorie wagowe, a tak na pewno nie jest...


Beterbiev długo walczył w boksie amatorskim. Jego marzeniem pozostawał olimpijski medal, jednak miał wyjątkowego pecha. Pierwsze sukcesy w boksie zaczął odnosić stosunkowo późno, bo w wieku 21 lat. W 2006 roku został amatorskim mistrzem Europy, a rok później dołożył do tego wicemistrzostwo Świata. W kwalifikacjach do tego turnieju pokonał swojego sławniejszego rodaka, Sergeya Kovaleva.
W 2008 roku po raz pierwszy wystartował w Igrzyskach Olimpijskich. Poleciał do Pekinu z wielkimi nadziejami, ale te prysły już w ćwierćfinale, kiedy to dość kontrowersyjnie uległ późniejszemu zwycięzcy, reprezentantowi - o dziwo - gospodarzy, Zhang Xiopingowi.
Rok później został mistrzem Świata amatorów, a rok później dołożył do tego drugie złoto w mistrzostwach Starego Kontynentu. 
W 2011 roku w mistrzostwach Świata już tak dobrze nie było. Beterbiev przegrał z Oleksandrem Usykiem i nie znalazł się w strefie medalowej.
Najważniejszym celem były jednak Igrzyska Olimpijskie, dla których po wydarzeniach z Pekinu zdecydował się poczekać z przejściem na zawodowstwo. 
Igrzyska w Londynie po raz kolejny Rosjaninowi się nie udały i podobnie jak w Pekinie, przepadł już w ćwierćfinale, kolejny raz ulegając późniejszemu złotemu medaliście. Tym razem był to znów Oleksandr Usyk.




Po Olimpiadzie w Londynie Artur Beterbiev zrobił sobie rok przerwy. W tym czasie podpisał kontrakt zawodowy i związał się z promotorem Yvonem Michelem. Przeprowadził się także do Kanady by tam stworzyć sobie lepsze warunki do treningu. Przez pierwsze pół roku stoczył cztery walki, wszystkie szybko wygrywając przed czasem.
W drugiej połowie 2014 roku, mając jedynie rekord 5-0 zmierzył się z byłym mistrzem Świata, Tavorisem Cloudem z USA i to miał być dla niego duży test. Egzamin zdał śpiewająco i już w drugiej rundzie rozprawił się z rywalem.

Po tej wygranej wszyscy już wiedzieli, że Beterbiev będzie w wadze półciężkiej bardzo groźnym rywalem dla każdego, a w niedalekiej przyszłości może tę kategorię zdominować. Nikt się nie spodziewał jednak, że kariera Rosjanina zamiast ruszyć z kopyta, praktycznie stanie w miejscu.
Od wygranej z Cloudem niedługo miną 4 lata, a w tym czasie Artur wychodził do ringu tylko sześć razy. W następnym roku jeszcze jakoś to wyglądało. Beterbiev bił kolejno Jeffa Page'a, Gabriela Campillo i Alexandra Johnsona. Nie byli to natomiast rywale o poziomie chociażby zbliżonym do Rosjanina. Co więcej, Page zdołał nawet posadzić Beterbieva na deski. To był czas, w którym nasilił się konflikt Rosjanina z promotorem, co skutkowało dużo mniejszą aktywnością między linami i stratą jakże cennego dla 33-latka czasu. 


Walka z Johnsonem odbyła się niemal dokładnie trzy lata temu. Wniosek jest zatem prosty - Artur Beterbiev w ostatnich trzech latach wszedł do ringu trzy razy. Średnio toczy jedną walkę na rok, co w przypadku zawodnika mającego ledwie kilkanaście pojedynków jest liczbą zdecydowanie zbyt małą. Wiele do życzenia pozostawia także jakość wystawianych przeciwko Rosjaninowi przeciwników. W 2016 roku mierzył się z Ezequielem Osvaldo Maderną i Isidro Ranonim Prieto. Obaj legitymowali się całkiem przyzwoitymi rekordami, jednak w rzeczywistości ugrali odpowiednio cztery i jedną rundę. 

Beterbiev mając stoczonych tylko 10 walk przymierzany był do walki o mistrzowski pas z Andre Wardem, jednak na przeszkodzie stanął konflikt na linii promotorskiej obu pięściarzy. Później federacja IBF zdecydowała, że Rosjanin zmierzy się z Enrico Koellingiem w eliminatorze do Warda, a ten spotka się w unifikacji z innym Rosjaninem, Sergeyem Kovalevem. Kiedy nieoczekiwanie Ward po dwóch pojedynkach z "Krusherem" przeszedł na emeryturę, w stawce starcia Beterbieva z Koellingiem znalazł się wakujący po Amerykaninie pas IBF. Tak wyglądała cała historia. Artur po kolejnej niemal rocznej przerwie od ostatniego występu dostaje "w prezencie" tytuł mistrza Świata wagi półciężkiej. Walka ta miała miejsce siedem miesięcy temu. Od tego czasu o Beterbievie znowu było cicho. 


Kiedyś bardzo chciałem zobaczyć walkę Beterbieva z Kovalevem czy właśnie Wardem. Teraz wydaje mi się, że Artur taką walkę by przegrał. Jest co prawda mistrzem, ale podczas jego przerw mocno odbudował się Kovalev, "urodził" się i wypromował Dmitry Bivol. Kariera niepokonanego i niezwykle utalentowanego Rosjanina stanęła w martwym punkcie i próżno szukać jakiś symptomów poprawy. Wygląda na to, że Beterbiev spóźni się ze zdobyciem tego, co sobie zakładał przechodząc na kontrakt zawodowy...

piątek, 15 czerwca 2018

Ranking "RED CORNER" / heavyweight / czerwiec '18

Jest i on! Świeżutki i jeszcze ciepły ranking RED CORNER w najpopularniejszym limicie wagowym, jakim niewątpliwie jest heavyweight. Mówi się, że Ci najciężsi są jednocześnie tymi najlepszymi. Ja się osobiście z tym nie zgodzę. Inaczej postrzegam zestawienie najlepszych pięściarzy bez podziału na kategorie wagowe. Zgodzę się natomiast z tym, że waga ciężka była, jest i zawsze będzie najpopularniejsza. To Ci wielcy faceci generują największe pieniądze i najwięcej emocji. Laicy nie będą znali nazwisk Terence'a Crawforda, Vasyla Lomachenki czy Gennady Golovkina. Znać będą za to Wladimira Kliczkę, Andrzeja Gołotę, Mike'a Tysona itd. Walki Anthony'ego Joshuy ogląda ze mną nawet moja żona...

Obecny ranking będzie już trzecim, stworzonym rok po roku. Powtarzam, że jest to mój osobisty ranking, który nie ma nic wspólnego z żadnymi innymi zestawieniami. 
Jedziemy!

#1
Anthony Joshua
21-0 (20 KO)

(-) W dalszym ciągu najlepszym ciężkim globu jest "AJ". Od ostatniej aktualizacji Brytyjczyk wygrał przed czasem z Carlosem Takamem i wypunktował w walce unifikacyjnej Josepha Parkera. W rękach Joshuy znajdują się teraz trzy mistrzowskie pasy - WBA, IBF i WBO.

#2
Deontay Wilder
40-0 (39 KO)

(-) Pas WBC dzierży jednak pięściarz z Alabamy. W drugiej połowie roku możemy być świadkami wielkiej walki o cztery mistrzowskie pasy. W ostatnim czasie "Bronze Bomber" nokautował Bermane Stiverne'a i Luisa Ortiza. 

#3
Joseph Parker
24-1 (18 KO)

(+1) Awans na podium kosztem rezygnacji z kontynuowania kariery przez Wladimira Kliczkę zanotował Nowozelandczyk, który jednak stracił w ostatniej walce swój mistrzowski tytuł. Dał jednak bardzo dobrą walkę z Anthony'm Joshuą i po raz pierwszy zmusił Brytyjczyka do walki na pełnym dystansie. Wcześniej wygrał z Hughie'm Fury'm, a już niedługo skrzyżuje rękawice z Dillianem Whyte'm.

#4
Luis Ortiz
28-1 (24 KO)

(+2) W rankingu awansował także "King Kong" z Kuby, pomimo przegranej w walce z Deontayem Wilderem. Ortiz zaprezentował się jednak na tyle dobrze, że znajduje się tuż za podium rankingu i w niedalekiej przyszłości może po raz kolejny podejść do mistrzowskiej próby.

#5
Alexander Povetkin
34-1 (24 KO)

(-) Swoje miejsce w czołówce utrzymał Rosjanin Alexander Povetkin, który po eksplozywnym występie na gali w Wielkiej Brytanii liczy na walkę z Anthony'm Joshuą, jednak wydaje się, że takiej w najbliższej przyszłości nie dostanie. Povetkin od ostatniej aktualizacji wygrał trzy pojedynki - z Andriyem Rudenko, Christianem Hammerem i Davidem Price'm.

#6
Dillian Whyte
23-1 (17 KO)

(+5) Spory awans "Body Snatchera" to efekt wygranych nad Malcolem Tannem, Robertem Heleniusem i - przede wszystkim - Lucasem Brownem, którego Brytyjczyk ciężko znokautował w marcu. Kariera Whyte'a nabiera tempa, a jego nazwisko kojarzone jest z wieloma pięściarzami. Ostatecznie spotka się z Josephem Parkerem i jeśli wygra, utoruje sobie drogę do rewanżu z Joshuą.

#7
Tyson Fury
26-0 (19 KO)

(P) Największy powrót ostatnich lat. Fury wrócił do ringu po 2,5-rocznej przerwie i wygranej nad Wladimirem Kliczko. Tym razem szybko rozprawił się z Seferem Seferim, ale otwarcie mówi, że ma chrapkę na odzyskanie pasów. Na chwilę obecną nie ma jednak odpowiedniej formy, aby rywalizować na najwyższym poziomie.

#8
Jarrell Miller
21-0-1 (18 KO)

(+7) Bardzo duży skok zanotował Amerykanin, jednak od ostatniego rankingu stoczył trzy dobre, wygrane walki odpowiednio z Geraldem Washingtonem, Mariuszem Wachem i Johannem Duhaupasem. Najcięższy ze wszystkich "Big Baby" pozostaje niepokonany i jest jednym z kilku najciekawszych pretendentów do mistrzowskich pasów.

#9
Bryant Jennings
23-2 (13 KO)

(P) Kolejny powrót do rankingu. Jennings był w zestawieniu w 2016 roku, później wypadł za nieaktywność. Ostatnio wrócił do poważnego boksu i w ciągu ośmiu miesięcy wygrał cztery pojedynki - z Danielem Martzem, Donem Haynesworthem, Akhrorem Muralimovem i Joeyem Dawejko. Wygląda na bardzo mocnego.

#10
Tony Bellew
30-2-1 (20 KO)

(N) Pierwsza nowość to Tony Bellew, jeszcze niedawno walczący w wadze półciężkiej i cruiser. W królewskiej kategorii pokazał się dwukrotnie stopując i kończąc jednocześnie karierę Davida Haye'a. Głośno domaga się walki z Tysonem Fury'm, jednak bliżej mu zakończenia kariery niż zdobycia pasa w wadze ciężkiej.

#11
Adam Kownacki
17-0 (14 KO)

(N) Adam Kownacki to w naszym kraju od niedawna jeden z bohaterów. Wygrane z Arturem Szpilką i Iago Kiladze wprowadziły "Babyface'a" na światowe salony. Przebąkiwało się nawet o szansie jaką Polak może otrzymać od Deontaya Wildera. Kownacki debiutuje na początku drugiej dziesiątki.

#12
Dominic Breazeale
19-1 (17 KO)

(-3) Pierwszy spadek w zestawieniu jest udziałem Dominicka Breazeale'a, który od ostatniego rankingu stoczył tylko jeden pojedynek zmuszając do poddania po ósmej rundzie Erica Molinę. Tym samym Amerykanin, który nie tak dawno był bliski walki o pas WBC wypadł z pierwszej dzięsiątki zestawienia.

#13
Otto Wallin
20-0 (13 KO)

(N) Olbrzym ze Szwecji wskakuje do rankingu na wysokie, 13-te miejsce głównie za wyraźną wygraną nad swoim rodakiem, Adrianem Granatem i zdobycie pasa EBU European wagi ciężkiej. 

#14
Hughie Fury
21-1 (11 KO)

(P) Brytyjczyk jest po niejednogłośnej porażce z Josephem Parkerem i wygranej przed czasem z Samem Sextonem. Jest to powrót Fury'ego do rankingu po ponad rocznej nieaktywności. 

#15
Johann Duhaupas
37-5 (24 KO)

(-3) Spadek notuje silny i odporny Francuz, głównie za przegraną walkę z Jarrellem Millerem z kwietnia bieżącego roku. Wcześniej Duhaupas wygrywał z Evgeny Orlovem i Newfelem Outahem. 37-latek w dalszym ciągu może być solidnym testerem dla młodych i perspektywicznych pięściarzy.

--------------------------------------------------------

#16
Carlos Takam
35-4-1 (27 KO)

(-8) Największa obsuwa w tym rankingu należy natomiast do innego Francuza, Carlosa Takama. Urodzony w Kamerunie pięściarz od ostatniej aktualizacji stoczył tylko jeden - przegrany z Anthony'm Joshuą - pojedynek i od ośmiu miesięcy pozostaje nieaktywny. W niedalekiej przyszłości ma spotkać się w ringu z Dereckiem Chisorą i tylko wygrana pozwoli mu pozostać w rankingu w przyszłym roku.

#17
Mariusz Wach
33-3 (17 KO)

(-2) Spada też "Viking" Wach, który podobnie jak Johann Duhaupas, zanotował porażkę z Jarrellem Millerem. W tej walce zaprezentował się jednak o tyle dobrze, że pozostał w rankingu. Niedawno miał zmierzyć się z Erikiem Moliną, jednak nie doszło do tej walki na PGE Narodowym. Od walk mistrzowskich jest już daleko, ale w dalszym ciągu jest to bardzo twardy pięściarz i dobry tester.

#18
Agit Kabayel
18-0 (13 KO)

(+1) Minimalny awans zanotował mistrz Europy, Agit Kabayel. Niemiec w dalszym ciągu pozostaje niepokonany na zawodowych ringach, a w ostatnim czasie pokonał Derecka Chisorę i Miljana Rovcanina. 

#19
Oscar Rivas
24-0 (17 KO)

(N) Pierwszy raz w zestawieniu pojawia się Oscar Rivas, niepokonany Kolumbijczyk walczący w Kanadzie. Przez ostatni rok wygrał cztery walki, m.in. z Carlem Davidem Drummondem i Herve Hebeauxem i debiutuje w rankingu na 19-tym miejscu.

#20
Manuel Charr
31-4 (17 KO)

(N) Debiut na ostatnim miejscu jest także udziałem Manuela Charra, który w ubiegłym roku wygrywając z Alexandrem Ustinovem zdobył regularny pas mistrza Świata WBA w wadze ciężkiej i tylko ten tytuł premiuje go do miejsca w tym zestawieniu.

Z rankingu wypadli:

(3) Wladimir Kliczko - koniec kariery
(7) Kubrat Pulev - nieaktywność
(10) David Haye - koniec kariery
(12) Andy Ruiz Jr
(16) Gerald Washington 
(17) Christian Hammer
(18) Amir Mansour
(20) Robert Helenius

Z zestawienia wypadło ośmiu pięściarzy, co jest równoznaczne z ośmioma nowymi nazwiskami. Są to trzy powroty i pięć całkowitych nowości. Najważniejszym wydarzeniem jest powrót Tysona Fury'ego. Anglik wraca na miejscu siódmym, ale ma wszelkie predyspozycje do awansu. 

Ciekawym jest fakt, iż stworzyła się duża grupa młodych pięściarzy wagi ciężkiej, którzy będą atakować każdy możliwy ranking. Do tej grupy należą tacy zawodnicy jak Tony Yoka, Joe Joyce, Nathan Gorman, Daniel Dubois czy Filip Hrgović. Już w 2019 roku te nazwiska mogą znaleźć się na liście...

sobota, 9 czerwca 2018

Horn vs Crawford czyli wojna o szacunek...

Wbrew pozorom, chodzi o szacunek dla obu pięściarzy. W przypadku wygranej Horna, zyska on szacunek, którego zabrakło po walce z Manny'm Pacquiao i kontrowersyjnym dla wielu werdykcie. Jeśli zaś chodzi o Crawforda - tu mam na myśli dozgonny szacunek i pokonywanie kolejnych szczebli do przejścia do historii tego sportu. 
Będzie to bardzo ciekawa konfrontacja z kilku względów. Dla Crawforda, który w kategorii super lekkiej zunifikował wszystkie cztery najważniejsze pasy mistrzowskie, będzie to debiut w wyższym limicie. Dla Australijczyka będzie to natomiast pierwsza walka wyjazdowa i pierwsza walka w Stanach Zjednoczonych. 


Jeff Horn to zawodnik niedoceniany przez ekspertów. Docenia go jedynie statystyczny portal Boxrec, który po wygranej nad Pacquiao sklasyfikował go na samym szczycie dywizji półśredniej. Na to bym jednak nie patrzył, bo obecnie pierwsze miejsce zajmuje... Crawford, pomimo faktu iż jeszcze nie zdążył stoczyć w tym przedziale wagowym żadnej walki. 
Australijczyk to pięściarz urodzony w Brisbane w 1988 roku. 30-latek zadebiutował na zawodowym ringu po nieudanych dla siebie Igrzyskach Olimpijskich w Londynie, w których to uległ w walce o strefę medalową Denisowi Berinchykowi z Ukrainy. Zadebiutował w 2013 roku i w ciągu 9 miesięcy stoczył siedem pojedynków. 


Pierwsze poważne wyzwanie to walka z Viktorem Plotnykovem, którego pokonał techniczną decyzją po siedmiu rundach. Walczył wówczas także z niedawnymi rywalami Patryka Szymańskiego i Przemysława Runowskiego, odpowiednio Robsonem Assisem i Alfredo Rodolfo Blanco. W 2016 roku zmierzył się z silnie bijącym Randallem Bailey'em, którego rzucił na deski, by ostatecznie zmusić do pozostania w narożniku między rundami. Sam jednak w tej walce znalazł się na macie w trzeciej rundzie. W tej samej rundzie Horn padł na deski pod ciosami Ali Funeki, ale tę walkę również rozstrzygnął na swoją korzyść. 


W lipcu 2017 roku zdecydował się na walkę z legendarnym Manny'm Pacquiao i - według sędziów - sensacyjnie ją wygrał. Sędziowie punktowali absurdalne 117-111 i dwukrotnie 115-113. W tym pojedynku zdobył tytuł mistrza Świata federacji WBO czyli pas, który obronił jeszcze stopując pod koniec walki Gary'ego Corcorana. W drugiej obronie spotka się z Terence'm Crawfordem i będzie to z pewnością najtrudniejsze starcie w karierze Australijczyka...


Terence'a Crawforda fanom boksu z pewnością przedstawiać nie trzeba. To jeden z geniuszy tego sportu. Niepokonany w 32 zawodowych pojedynkach pięściarz nie posiadał kariery amatorskiej. Na zawodowych ringach od samego początku jednak pokazywał się z jak najlepszej strony wręcz ośmieszając swoich oponentów szybkością, wspaniałą pracą nóg i znakomitymi kombinacjami. 


Bardzo szybko odprawiał kolejnych przeciwników na zawodowym ringu, a pierwsze poważniejsze wyzwanie napotkał w 2013 roku, kiedy to po raz pierwszy zawalczył na dystansie 10 rund, zdecydowanie wygrywając z pogromcą Amira Khana, Breidisem Prescottem. Niemal dokładnie rok później doczekał się pierwszej mistrzowskiej szansy, ale miał bardzo trudne zadanie. Musiał pojechać do jaskini lwa, Wielkiej Brytanii, aby spotkać się w ringu z doświadczonym Ricky Burnsem. To właśnie wówczas świat zainteresował się Crawfordem, gdyż ten stosunkowo łatwo poradził sobie z mistrzem i odebrał mu pas. 


W następnej walce brutalnie sprowadził na ziemie uznawanego za niepowtarzalny talent Yuriorkisa Gamboę nokautując go w dziewiątej rundzie. W limicie wagi lekkiej "Bud" ograł jeszcze Raya Beltrana i przeniósł się do wyższej kategorii w poszukiwaniu wyzwań. Kategoria super lekka to wylęgarnia świetnych pięściarzy, więc Crawford miał tam pełne pole do popisu. I popisywał się za każdym razem. W pierwszych trzech występach w nowym limicie wygrywał przed czasem z Thomasem Dulorme'm, Dierry Jeanem i Hankiem Lundy'm. 


W 2016 roku w starciu na szczycie spotkał się z innym mistrzem, posiadaczem pasa WBC i niepokonanym na zawodowstwie Viktorem Postołem. Ukrainiec dwukrotnie zapoznał się z deskami i przegrał wyraźnie na kartach sędziowskich. W ubiegłym roku Terence stoczył jeszcze dwie walki, najpierw zmusił do kapitulacji mistrza Olimpijskiego z Pekinu, Felixa Diaza, a w sierpniu byliśmy świadkami historycznego wydarzenia, czyli walki o wszystkie cztery mistrzowskie pasy pomiędzy Crawfordem, a Juliusem Indongo z Namibii. Walka trwała zaledwie 7 minut i zakończyła się pewną wygraną przez nokaut Amerykanina. Po wywalczeniu czterech tytułów Crawford zmienił kategorie wagową, aby w dalszym ciągu się rozwijać. W ten sposób niejako z urzędu został pretendentem do pasa WBO w limicie wagi półciężkiej, którego posiadaczem od niedawna jest Jeff Horn...



Jeff Horn

Wiek: 30
Wzrost: 175cm
Zasięg: 173cm
Waga: 67kg
Rekord: 18 (12 KO) - 0 - 1
Rundy: 117
Debiut: 2013
Sukcesy:
WBO World welterweight (2017-...)
WBO Inter-Continental welterweight (2016)
IBF Inter-Continental welterweight (2015)
WBO Oriental welterweight (2014)

Terence Crawford

Wiek: 31
Wzrost: 173cm
Zasięg: 178cm
Waga: 66kg
Rekord: 32 (23 KO) - 0 - 0
Rundy: 168
Debiut: 2008
Sukcesy:
IBF World super lightweight (2017)
WBA World super lightweight (2017)
WBC World super lightweight (2016-2017)
WBO World super lightweight (2015-2017)
WBO World lightweight (2014)
WBO NABO lightweight (2013)


Crawford idąc z wagą w górę musi się liczyć z tym, że może być mniejszy od swoich przeciwników, jednak w walce z Jeffem Hornem warunki fizyczne nie będą miały wielkiego znaczenia. "Hornet" będzie wyższy o 2cm, ale zasięg rąk będzie po stronie pięściarza z Nebraski. Duża jest za to przewaga doświadczenia. "Bud" stoczył o 13 walk więcej. Ilość przeboksowanych rund nie jest znacząca, gdyż Crawford szybciej nokautował swoich oponentów. Znaczenie będzie miała natomiast liczba starć na najwyższym światowym poziomie. Amerykanin od 2013 roku boksuje już tylko ze świetnymi zawodnikami i są to starcia o mistrzowskie tytuły. W tym roku Horn dopiero zaczynał zawodową karierę. Jakość przeciwników zdecydowanie przemawia za czarnoskórym pięściarzem.


Znamy obsadę sędziowską tego starcia. Rolę drugoplanową zagra Robert Byrd. Sędzia ringowy z Las Vegas był trzecią osobą w ringu już podczas walki Terence'a Crawforda z Sidneyem Siqueirą w listopadzie 2012 roku. "Bud" zastopował wtedy rywala w szóstej odsłonie zmuszając Byrda do wkroczenia i zakończenia nierównej walki. Arbitrzy na stołkach to sprawiedliwy podział. Jest Amerykanin, jest Australijczyk i jest - teoretycznie - neutralny sędzia z Włoch. Adam Height podobnie jak Horn mieszka z Brisbane. Był on desygnowany do punktowania dwóch pojedynków swojego rodaka w 2016 roku. "Hornet" w obu starciach wygrał przed czasem, odprawiając kolejno Randalla Bailey'a po siódmej (70-62 Heighta) i Rico Muellera w dziewiątej rundzie (80-72 Heighta). Amerykanin Burt A. Clements punktował wygrany na punkty pojedynek Terence'a z Breidisem Prescottem (100-90 Clementsa). Włoch Cavalleri również miał okazję oglądać z bliska popisy Crawforda. Był punktowym sędzią w unifikacji z Viktorem Postołem. Widział wygraną Amerykanina w stosunku 118-107. 


Znakomity Crawford za najbliższy pojedynek zarobi okrągłe 3 miliony dolarów, podczas gdy posiadacz pasa Horn "ledwie" 1,25 miliona. Nie ma co ukrywać, że to czarnoskóry Amerykanin będzie faworytem tej walki. Przemawia za nim niemal wszystko, jednak zawsze pozostaje tzw. element zaskoczenia. Jeff zaskoczył Pacquiao i zapowiada, że tak samo jego postawą między linami zaskoczony będzie Crawford. Mi osobiście, podobnie jak większości ekspertów nie chce się w to wierzyć. Australijczyk po raz pierwszy nie będzie miał za sobą rzeszy fanatycznych kibiców i to może mieć spore znaczenia. Stawiam, że "Bud" w końcu znajdzie w ringu rywala, zasypie gradem ciosów z różnych płaszczyzn. Jeff Horn musi się pod tym naporem ugiąć, przez co przegra tą walkę przed czasem... Jak będzie w rzeczywistości zobaczymy już dzisiejszej nocy. Bądźcie czujni...

środa, 6 czerwca 2018

"Talenty" w Rzeszowie - podsumowanie gali...

To była całkiem przyzwoita gala! Powiem wprost. Nie spodziewałem się, że zobaczę jeszcze w ringu starego dobrego "Diablo". Na pewno nie było tego pazura, jakim dysponował za czasów walk z Greenem czy Chakhievem, ale taktyka ułożona na silnego Durodole zdała egzamin. Polak walczył mądrze, w żadnym momencie tej walki nie był ani zmęczony, ani zaskoczony. Czas na szybkie podsumowanie gali, która miejsce miała w sobotę w hali G2A Arena w Rzeszowie.


Walkę na przetarcie i podreperowanie rekordu przed bojem o pas WBF stoczył Rafał Jackiewicz. Swoją drogą, jak marnej jakości musi być to federacja, że ciągną do takiej walki 41-latka z 19-toma porażkami, po przegranej z innym Polakiem i... wymęczonej, bardzo słabej wygranej nad "kelnerem". No bo Alieksandr Dzemka miał być właśnie dostarczycielem tej "cennej" wygranej dla Jackiewicz, a o mały włos przypadkowo nie wygrałby tej walki. Ta walka pokazała, że "Wojownik" też ma swój kres i ten kres już dawno nadszedł. Rafał nie ukrywa, że bije się już tylko dla pieniędzy, ale chyba szkoda zdrowia. Wymęczył wygraną niejednogłośną z Białorusinem, którego jeszcze rok temu do jednej bramki wypunktował Przemek Zyśk. Niech Jackiewicz zdobędzie już ten pasek WBF (jego rywal w tej walce jest chyba jeszcze słabszy od Dzemki) i kończy długą i bogatą karierę. Nie ma co robić cyrku, Panie Jackiewicz.

Jeśli jesteśmy przy Przemku Zyśku, nasuwa mi się jedna myśl. Jak na 24-latka z dość dużym talentem, walczy chyba zbyt rzadko. On mógłby być prowadzony w tempie Pawła Stępnia, a wygląda tak, jakby był odstawiony nieco na bok. Można powiedzieć, że w całej swojej karierze przegrał maksymalnie dwie rundy, a nie jest - wydaje mi się - doceniany w grupie Andrzeja Wasilewskiego. To talent, trzeba teraz podnosić poprzeczkę. Pavel Semjonov to twardy pięściarz, ale nie miał nic do powiedzenia z młodym Polakiem. Przemek jest szybko, ma bardzo stabilną pozycję, dobrze pracuje na nogach, bije kombinacjami i słucha rad trenera, bardzo szybko wprowadzając je do swojego asortymentu w walkach. Wydaje mi się, że powinien walczyć przynajmniej cztery razy w roku, przynajmniej na początku kariery. Mogą być z niego ludzie w tym sporcie.


Fiodor Cherkashyn wybierając nasz kraj do kontynuowania kariery postąpił chyba najlepiej jak mógł. Z miejsca stał się brylantem w grupie Knockout i pięściarzem, na walki którego kibice czekać będą z niecierpliwością. Talent czystej wody, który trzeba szlifować i krok po kroku prowadzić w górę. Na co dzień skromny i przyjaźnie usposobiony, w ringu kąśliwy, zadziorny, agresywny i przede wszystkim silny. Dysponuje bardzo mocnym uderzeniem, a jego "wątróbka" stała się już znakiem szczególnym. Ayoub Nefzi to może nie artysta boksu, ale twardy gracz, co pokazała już walka z Damianem Jonakiem. Tego pięściarza bardzo trudno naruszyć, a Cherkashyn zrobił to już w pierwszej rundzie. Na początku drugiej "wątróbka" doszła celu i było po wszystkim. Od jego ciosów na dół, aż mnie samego przed telewizorem bolały bebechy. Ciekawy jestem, jak rozpędzi się jego kariera w Polsce i kiedy ponownie pokaże się kibicom między linami, aby zapolować na kolejną "wątróbkę"...


Łukasz Różański to może nie jest typowo bokserski talent, bo takich niewiele jest w wadze ciężkiej. Jest to natomiast bardzo solidny zawodnik, co pokazał w walce z - bądź co bądź - rozbitym już mocno Michelem Sprottem. Brytyjczyk nie ma już żadnym pięściarskich ambicji, zaczyna przypominać trochę Boba Sappa w MMA, czyli tworzy objazdowy cyrk, za który zarabia pieniądze. Sprott przegrał siedem ostatnich pojedynków, jednak jego nazwisko w rekordzie to zawsze coś. Co rzuciło mi się w oczy podczas tej walki? Mianowicie porównałem Różańskiego do Marcina Siwego, który jako jedyny w ostatnich latach nie dał rady Sprotta naruszyć i znokautować. Różański zrobił to bardzo szybko i bardzo łatwo. Łukasz otwarcie mówi o konfrontacji z Krzysztofem Zimnochem i wydaje mi się, że ma podstawy, aby o takiej walce myśleć. Nie stałby na straconej pozycji. Polak jest już po 30-tce, więc musi dość intensywnie czerpać z boksu jak najwięcej. Oczywiście dodam, że na gali pojawił się, gdyż jest Rzeszowianinem i to on zwabił sporo swoich kibiców do hali.


Paweł Stępień to w moim odczuciu największy w tej chwili talent w polskim boksie. Jeszcze niedawno myślałem tak o Przemku Runowskim, ale ten zaczyna mieć dziwne problemy w ringu, a Stępień idzie niczym... kosiarz. Karierę zawodową zaczął tylko dwa miesiące wcześniej od Zyśka, a ma już na koncie 10 pojedynków. To jest ta jedna walka w roku więcej dla Przemka, o czym mówiłem trzy akapity wyżej. Stępień to gość zorientowany na cel. On wie doskonale, co sobą reprezentuje i wie, gdzie chciałby w tym sporcie dojść. Na szczyt. Stoczył 10 walk, wszystkie wygra, tylko Norbert Dąbrowski wytrwał do gongu kończącego walkę, ale "Norasa" nie zastopował jeszcze nikt. Co drugą walkę Stępień kończy już w pierwszej rundzie, chociaż rywale - teoretycznie - to nie Słowacy i Węgrzy. Tutaj mamy chyba otwartą drogę do sukcesów. Trzeba jednak uważać, by nie sparzyć się na zbyt dużym wyzwaniu dla Pawła. Chłopak jest bardzo silny i sądzę, że można zacząć szukać mu walk rankingowych, ewentualnie walki na wyjeździe z ciekawym nazwiskiem. Wiemy jednak, że znalezienie rywala dla Stępnia nie jest teraz prostą sprawą. Mamy jednak połowę roku, a Paweł bił się już trzy razy. Wystąpi jeszcze przynajmniej raz. Oby z kimś, kto da mu cenne rundy.


No i walka wieczoru. Powiem na wstępie, że nieco zaskoczyło mnie środowisko okołobokserskie w mediach społecznościowych, które zwiastowało rychłą wygraną Olanrewaju Durodoli w Rzeszowie. Ja osobiście stawiałem na Włodarczyka pomimo, iż widać gołym okiem regres jego formy. W starciu z silnym Nigeryjczykiem mi się natomiast podobał. Był czujny, wyprowadzał więcej ciosów, niż w poprzednich pojedynkach, był nieco aktywniejszy i nie byliśmy świadkami "rozkręcania się". "Diablo" od początku narzucił swoje tempo i swój styl rywalowi. Do końca był uważny w defensywie i stosunkowo łatwo uporał się z wyzwaniem, jakim niewątpliwie Durodola jest. Na pewno łatwiej, niż niektórzy myśleli. Walka o "być albo nie być" zaliczona. Jest "być". Teraz dla Krzysztofa możliwe są dwie drogi. Albo przypuszczenie jeszcze jednego ataku na pas wagi cruiser, a jak wiemy, może zdarzyć się tak, że już niedługo wszystkie pasy będą do wzięcia. Inną drogą jest walka z Arturem Szpilką w wadze ciężkiej. Porażka jednak spowoduje już tylko odcinanie kuponów od kariery, bo w królewskiej kategorii Włodarczyk nie będzie ani groźny, ani jakoś zbytnio szanowany. Osobiście doradzałbym mu pozostanie w swojej kategorii.


Gala Knockout Boxing Night 2 przeszła do historii. To była gala wielu pięściarskich talentów - Zyśka, Stępnia, Cherkashyna, a wcześniej także Maxima Hardzeiki. Wszyscy pokazali się bardzo ładnie, nie było żadnych niespodzianek. Całości dopełnił Włodarczyk, co w ogólnym rozrachunku dało nam przyzwoite wydarzenie bokserskie. 
Odniosę się jeszcze do ciekawego faktu. Równocześnie do gali w Rzeszowie odbywała się także gala w Legionowie, organizowana przez Tomasza Babilońskiego, niedawnego wspólnika Andrzeja Wasilewskiego...
Jak to się drogi mogą szybko i łatwo rozminąć, gdy w grę wchodzą pieniądze...

Zdjęcia pochodzą ze strony TVP Sport oraz YouTube.

poniedziałek, 4 czerwca 2018

Ranking "RED CORNER" - TOP 25 P4P Poland '18

Za nami kilka ciekawych walk z udziałem naszych pięściarzy. Mniej lub bardziej szczęśliwych. To odpowiedni czas na wypowiedzenie swojego zdania na temat dość kontrowersyjny, bo ilu ekspertów i "ekspertów" tyle zdań. W gruncie rzeczy jest to wielokrotnie ranking sympatii mniejszych lub większych. Rzadko odzwierciedla sukcesy i postawę między linami. Ja osobiście do stworzenia takiego zestawienia przygotowywałem się miesiąc. Konfiguracji przez kartki papieru przewinęło się kilkadziesiąt, jednak za każdym razem coś mi nie pasowało. W końcu ranking został utworzony, jednak zdaje sobie sprawę, że znajdzie sporo niezadowolonych osób. To logiczne. 
Do dzieła!


#1
Maciej Sulęcki
26-1 (10 KO)


#2
Krzysztof Głowacki 
30-1 (19 KO)


#3
Kamil Szeremeta
17-0 (3 KO)


#4
Adam Kownacki
17-0 (14 KO)


#5
Krzysztof Włodarczyk
55-4-1 (38 KO)


#6
Mateusz Masternak
41-4 (28 KO)


#7
Robert Parzęczewski
21-1 (14 KO)


#8
Paweł Stępień
10-0 (9 KO)


#9
Przemysław Runowski
17-0 (3 KO)


#10
Tomasz Adamek
53-5 (31 KO)


#11
Michał Cieślak
16-0 (10 KO)


#12
Artur Szpilka
21-3 (15 KO)


#13
Adam Balski
12-0 (8 KO)


#14
Norbert Dąbrowski
22-7-2 (9 KO)


#15
Izu Ugonoh
18-1 (15 KO)


#16
Robert Talarek
20-13-2 (13 KO)


#17
Michał Syrowatka
19-2 (7 KO)


#18
Mariusz Wach
33-3 (17 KO)


#19
Patryk Szymański
19-0 (10 KO)


#20
Łukasz Wierzbicki
16-0 (6 KO)


#21
Kamil Łaszczyk
24-0 (8 KO)


#22
Mateusz Tryc
6-0 (5 KO)


#23
Damian Jonak
40-0-1 (21 KO)


#24
Przemysław Zyśk
7-0 (3 KO)


#25
Mateusz Rzadkosz
8-0-1 (3 KO)


Tak wygląda mój ranking. 
Na bezpośrednim zapleczu znajdują się tacy zawodnicy jak Łukasz Różański, Marek Matyja czy Dariusz Sęk. Tak jak pisałem wcześniej, długo myślałem nad poszczególnymi miejscami. Na ostateczne pozycje wpływ miała przede wszystkim obecna forma, wykonany progres (lub regres) oraz sukcesy na arenach polskiej i międzynarodowej.
Liderem został Maciej Sulęcki, który niedawno dał świetną walkę w USA. Na drugim miejscu jest ostatni polski mistrz Świata Krzysztof Głowacki, a podium domyka Adam Kownacki, który jest coraz bliżej walki o światowe tytuły w wadze ciężkiej. Zaskakiwać może dopiero 18 pozycja Mariusza Wacha, jednak w moim odczuciu daje nudne walki i dawno nie pokazał czegoś na miarę "wow". Podobnie sytuacja ma się z 19-tym Patrykiem Szymańskim i 21-szym Kamilem Łaszczykiem.
Na innym biegunie są 7-my Robert Parzęczewski, który w ostatnim czasie zrobił największe postępy, a także 8-my Paweł Stępień - w moim odczuciu jeden z niewielu pięściarzy z szansami na spore sukcesy międzynarodowe. W rankingu swoje miejsce znaleźli także perspektywiczni Mateusz Tryc (22), Przemysław Zyśk (24) i Mateusz Rzadkosz (25).